~*~
-
Ej, nie śpij. Zaraz będziemy
– Jimin szturchnął go w ramię.
Taehyung
otworzył oczy i rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem. Naprawdę
zasnął? Taehyung, starzejesz się – prychnął do swoich myśli.
-
Nie śpieeee – ziewnął, zakrywając usta dłonią. - Kto zabierze
twój samochód?
-
Moja matka – spojrzał na
niego, na chwilę spuszczając wzrok z ulicy. - Ogarnij się trochę,
bo Kookie pomyśli, że się z jakąś ciotą zadaję – ostrzegł
go.
Kim
prychnął, poprawiając włosy.
-
To twój chłopak, nie mój.
-
A właśnie, trzebaby ci w
końcu jakiegoś znaleźć – zauważył starszy. - Nie chcesz chyba
całe życie jechać na ręcznym, nie?
-
Tym zajmę się już sam –
westchnął, wpatrując się w krajobraz za oknem.
Obserwował,
jak Jimin wjeżdża na podjazd, a gdy zaparkował, na jego twarz
mimowolnie wpłynął jego zwyczajowy zaciesz.
Gdy
wysiedli z samochodu, wyjęli bagaże i podeszli do sporej grupki
uczestników obozu, stojącej na peronie, Taehyung niemal od razu
został otoczony przez znajomych. W gronie przyjaciół uważany był
za taką maskotkę, co nigdy mu nie przeszkadzało. Gdy już
przywitał się i wyprzytulał ze wszystkimi, zaczął szukać
wzrokiem jasnozielonej czupryny swojego przyjaciela.
-
Yoongi! - wrzasnął, rzucając
się w ramiona zielonowłosego, który zaśmiał się i go objął.
Poznali się rok temu na podobnym obozie i od razu się polubili. I
nie przez podobne charaktery. Połączyła ich miłość do anime.
-
Tęskniłem, Taeś, wiesz? -
uśmiechnął się, gdy młodszy go puścił. - Chodź, poznasz
swojego współlokatora.
-
To nie będę znowu z tobą? -
zasmucił się.
-
Nie sprawdzałeś? - zdziwił się, a gdy Tae pokręcił
przecząco głową, złapał go za rękę i pociągnął w stronę
chłopaka, który opowiadał coś uczestnikom, żywo gestykulując.
-
...i wtedy na niego wpadłem!
To było przerażające! Myślałem, że brzydszy niż na ekranie nie
może być! – przerwał mu śmiech ,,widowni” - Powiem wam, że
on ma straszny uśmiech. Mógłby z nim startować do jakiejś
komedii, czy czegoś podobnego. Coś w tym stylu – i tu pokazał
taką minę, że ,,publiczność” zaczęła się niemal pokładać
ze śmiechu.
-
Mogę go porwać na chwilę? -
spytał ze śmiechem Yoongi, łapiąc czarnowłosego za rękę.
Odciągnął go od rozchichotanej grupki i przedstawił go
Taehyung'owi: - Tae, to jest Hoseok, Hoseok, to Tae, jesteście
razem w namiocie.
-
Cześć – wyszczerzył się Kim, podając starszemu rękę, którą
ten od razu ścisnął, wywołując przy tym lekki grymas na twarzy
jasnowłosego.
-
Sorki – zaśmiał się Hoseok, zabierając rękę. - Powinienem się
hamować, ale to trudne.
-
Nie, wszystko ok – Taehyung rozmasował dłoń. Co jak co, ale siłę
to on miał prawie na poziomie Jimin'a. Ciekawe czy też ma takiego
abs'a – pomyślał Kim, ale zaraz wymierzył sobie mentalnego
policzka. - Taehyung, o czym ty myślisz?! On może nawet nie być
gejem!
Jego
rozmyślania przerwał głos opiekunki ubranej w moro i zarazem
prowadzącej obozu, ogłaszający, że za chwilę przyjedzie ich
pociąg. I rzeczywiście, chwilę potem wjechał na peron i zatrzymał
się, a grupka licealistów zaczęła się przepychać, żeby trafić
do przedziałów z odpowiednimi dla siebie osobami. Trójce
przyjaciół udało się trafić do jednego przedziału, a chwilę
potem w szklanych drzwiach pojawił się Jimin z jakimś chłopakiem.
-
No! Wreszcie was znalazłem – uśmiechnął się, wchodząc do
środka i ciągnąc za sobą chłopaka. - To jest Jeon Jungkook, mój
chłopak i najsłodsza osoba na świecie, więc proszę go dobrze
traktować - przedstawił go, a ten zmroził go wzrokiem.
-
Sorry za niego – przeprosił zmieszany. - Czasami mu odbija –
westchnął i usiadł na wolnym miejscu obok Tae, a Jimin obok
niego.
- Coś o tym wiem – zaśmiał się jasnowłosy. - Taehyung jestem.
- Coś o tym wiem – zaśmiał się jasnowłosy. - Taehyung jestem.
-
Yoongi, a to Hoseok – powiedział zielonowłosy, na co Jungkook
skinął głową z uśmiechem.
-
Jesteś gejem? - spytał Jimin'a Jung.
-
Aaa, no tak, zapomniałem wam powiedzieć – zamiast Jimin'a
odpowiedział Yoongi. - Wszyscy w tym przedziale oprócz mnie wolą
facetów - westchnął, jakby już dawno pogodził się z byciem
jedynym hetero wśród przyjaciół.
Taehyung
przełknął ślinę, bo zauważył, że po tym objaśnieniu Hoseok
spojrzał na niego z jakimś dziwnym uśmiechem i nieodgadnionym
błyskiem w oku, ale postanowił to zignorować.
Pierwsze
10 minut podróży odbyło się normalnie, ale po tym czasie drzwi
ich przedziału otworzyły się, wpuszczając do środka
słodką woń jakichś perfum. Tuż po tym zapachu do środka
władowała się ubrana jaskrawo tleniona blondynka w wieku
nieokreślonym. Na jej szyi i ramionach wisiały trzy torebki, a za
sobą ciągnęła jeszcze wielką fioletową walizkę. Pod pachą
trzymała psa rasy york, albo podobnej, który miał na sobie kilka
różowych wstążeczek spinających sierść w kitki, przez co
wyglądał trochę jak włochaty ukwiał.
Pies
szczeknął jak nadepnięta gumowa kaczuszka, na co właścicielka
odpowiedziała:
-
Tak, już jesteśmy w naszym pociągu, Ciupciulinku. Tylko ta
dzisiejsza młodzież zajęła nam tyle miejsca – rozglądała się
przy tym po przedziale, jakby w fotelach nie siedzieli
zdezorientowani licealiści, tylko worki z fasolą lub coś równie
bezosobowego – Może ktoś nam pomoże włożyć walizkę na górę
– wciąż mówiła do psa.
Jimin
westchnął, wstał i włożył jej walizkę na półkę. Kobieta
pocałowała psa w nosek i powiedziała:
-
Chociaż jeden się domyślił.
I
po powiedzeniu tego usiadła na wolnym miejscu obok Yoongi'ego i
rozlała się na dobre dziesięć centymetrów na jego fotel, przez
co został przesunięty w stronę Hoseok'a w dość niewygodnej
pozycji.
-
Zobacz, jak się rozpychają, Ciupciulinku. Może zaraz wysiądą –
po powiedzeniu tego wyjęła z jednej z torebek kolorowe pismo, a z
drugiej cukierek toffi. Piesek widząc to szczeknął, a blondyna
włożyła mu do pyszczka cukierek. Pies glamał i glamał, a gdy
skończył, znów szczeknął i sytuacja znów się powtórzyła.
-
Czuję się jak bohater jakiegoś kiepskiego filmu psychologicznego –
powiedział powoli Hoseok znad ekranu telefonu. Właścicielka
Ciupciulinka i tak nie zwracała na nich uwagi.
Yoongi
posłał wszystkim zbolałe spojrzenie, które aż błagało, żeby
coś z tym zrobili. Gdy piesek znowu szczeknął, Jung westchnął,
odłożył telefon i rozwiązał trampek. Zdjął go i położył
sobie na ramieniu, układając równo sznurówki. Przyjaciele
patrzyli na niego z zaciekawieniem
-
Już dobrze, Trampelinku – mruknął. - Nie będzie więcej
deptania, nie będzie nacisku sześćdziesięciu kilogramów, nie
będzie szorstkiego chodnika. Od teraz Trampelińcio będzie noszony
na rękach i głaskany.
Licealiści
tłumili śmiech, za to blondyna zamarła z pudrowym cukierkiem w
połowie drogi do ust. Patrzyła na Hoseoka szeroko otwartymi oczyma,
a ten najspokojniej w świecie założył but na nogę i zawiązał.
-
Pańcio kłamał! - tupnął kilka razy, aż zatrzęsła się
podłoga, po czym jakby nigdy nic wrócił do grania na telefonie.
I
pies, i właścicielka gapili się na niego w osłupieniu. Pierwszy
otrząsnął się york i szczeknął, co otrzeźwiło blondynę.
-
To już szczyt wszystkiego! Idziemy sobie stąd, nie będziemy
narażać Ciupciulinka na oglądanie takich manier! - prychnęła
wkurzona, ściągnęła walizkę, wsadziła psa pod pachę i wyszła
na korytarz, trzaskając drzwiami.
Przyjaciele
dopiero teraz wybuchnęli śmiechem.
-
Hyung, jesteś genialny – wykrztusił Tae, ocierając łzy.
-
Ktoś ją musiał nauczyć dobrych manier – Hoseok ze śmiechem
wzruszył ramionami.
Reszta
drogi minęła spokojnie, a na miejsce dojechali po południu, więc
zdziwili się, że było już prawie całkowicie ciemno.
-
To pewnie przez pogodę – Yoongi wskazał palcem w niebo, gdzie
kłębiły się grube, ciemne chmury.
-
Początek obozu i taka pogoda.
To nie wróży nic dobrego – mruknął Jungkook, gdy szli w stronę
obozowiska.
-
Oj nie bądź taki przesądny,
Ciastek – Jimin objął go ramieniem i pocałował w policzek. -
Zawsze będę przy tobie.
-
Dzięki hyung – uśmiechnął się lekko, a Tae obserwował całą
scenkę idąc nieco za przyjaciółmi. Wzdrygnął się, gdy coś
złapało go za rękę.
-
To tylko ja – szepnął mu do
ucha Hoseok, a Kim mimowolnie wstrzymał oddech. - Też chciałbyś
mieć kogoś, kto cię ochroni, hm? - nadal szeptał mu do ucha, a
Taehyung tylko lekko skinął głową, domyślając się, co chce
powiedzieć starszy. - Mógłbym ci to dać, co ty na to?
Taehyung
ponownie skinął głową, nie będąc w stanie zrobić nic innego,
na co Hoseok uśmiechnął się i musnął wargami jego policzek. W
tej właśnie chwili weszli na małą polankę z rozstawionymi już
namiotami i sporym miejscem na ognisko.
-
Dokończymy później – przygryzł płatek jego ucha i z szerokim
uśmiechem przesunął się bardziej na przód grupy.
-
Słuchajcie – opiekunka zaczęła swoją przemowę, stając na
jednej z ławeczek otaczających ognisko – Jedynym waszym zajęciem
na dzisiaj jest rozłożenie namiotów i rozpakowanie się, potem macie
czas wolny do obiadokolacji. Kto ją robi, wylosujemy gdy się
rozpakujecie. Cisza nocna dziś wyjątkowo o 23, choć pewnie i tak
większość z was zaśnie wcześniej – uśmiechnęła się, na co
grupa obozowiczów wymieniła porozumiewawcze uśmiechy. - Jutro
pobudka o 8. Na razie tyle, w razie jakichś problemów czy pytań
przychodźcie do namiotu opiekunów – zeszła z ławki i zajęła
się rozmową z drugim opiekunem.
Hoseok
pociągnął Taehyung'a za rękę na wybrane przez siebie miejsce na
namiot, daleko od środka obozu. Kim od razu zauważył, że
najbliżej nich miejsce zajęli Jimin z Jungkook'iem. Westchnął,
wyczuwając nieprzespane noce nie tylko z powodu Hoseoka. Schylił
się, by podnieść materiał, jednak został przyparty do
pobliskiego drzewa.
-
Mówiłem, że dokończymy
później – Jung szepnął w jego usta i nie czekając na
odpowiedź wpił się w jego wargi.
Taehyung
od razu wyczuł, że starszy ma doświadczenie, ale i on nie był z
tym w tyle. Wsunął palce we włosy starszego, a dłonie
czarnowłosego zjechały na jego pośladki, ściskając je lekko
i wywołując tym piękny jęk, na który Hoseok aż zadrżał.
Ponowił czynność, wsuwając język do ust jasnowłosego, trącając
ten jego swoim. Odsunęli się od siebie, gdy zabrakło im powietrza.
Jung pomyślał, że chce widzieć taki obraz częściej –
rozchylone, lekko podpuchnięte przez pocałunek wargi, zwichrzone
jasne włosy, zamknięte oczy i drżące rzęsy, które od razu
ucałował. Kim otworzył oczy dopiero, gdy unormował oddech.
-
Jesteśmy popieprzeni, hyung –
mruknął, chowając twarz w jego szyję.
-
Czemu? - starszy nie mógł przestać się uśmiechać.
-
Ktoś mógł nas widzieć – pisnął.
-
Może i tak, ale raczej nikogo
to w tej grupie nie zniesmaczyło – parsknął śmiechem, a młodszy
mu zawtórował i odsunął się od niego, poprawiając sterczące
kosmyki włosów.
-
Chodź, trzeba w końcu rozłożyć ten namiot – teraz to Tae
pociągnął go za rękę. - Potem może pójdziemy na spacer, ok? -
spytał, zastanawiając się, od czego zacząć rozłożenie namiotu.
-
Jasne. To trzeba wbić tam, a to nałożyć na to – poinstruował
młodszego ze śmiechem.
-
Wiem, hyung, wiem – wydął nieco policzki, nawet nie wiedząc, jak
słodko w tym momencie wyglądał, na co Hoseok znowu się zaśmiał
i pocałował go w policzek.
Geii, czekam na następny obozik na dzikiej polance XD supi
OdpowiedzUsuń#Lasek ;*
Dziękuję :*
UsuńNastępny obozik pewnie dopiero w poniedziałek ;)
CIPCIULINKU XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuń