sobota, 28 listopada 2015

Rozdział II

     Nadal spokojnie, ale jak to już odpisałam #Lasowi: żaden spokój nie może trwać wiecznie ;D I właśnie: #Las dobrze myślał o JiKooku x'D I żeby nie było pytań - Jimin i Tae mają po 17 lat, Jungkook 16, a Yoongi i Hobi - 18 ;)


                                                                      ~*~


- Ej, nie śpij. Zaraz będziemy – Jimin szturchnął go w ramię.
    Taehyung otworzył oczy i rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem. Naprawdę zasnął? Taehyung, starzejesz się – prychnął do swoich myśli.
- Nie śpieeee – ziewnął, zakrywając usta dłonią. - Kto zabierze twój samochód?
- Moja matka – spojrzał na niego, na chwilę spuszczając wzrok z ulicy. - Ogarnij się trochę, bo Kookie pomyśli, że się z jakąś ciotą zadaję – ostrzegł go.
    Kim prychnął, poprawiając włosy.
- To twój chłopak, nie mój.
- A właśnie, trzebaby ci w końcu jakiegoś znaleźć – zauważył starszy. - Nie chcesz chyba całe życie jechać na ręcznym, nie?
- Tym zajmę się już sam – westchnął, wpatrując się w krajobraz za oknem.
    Obserwował, jak Jimin wjeżdża na podjazd, a gdy zaparkował, na jego twarz mimowolnie wpłynął jego zwyczajowy zaciesz.
    Gdy wysiedli z samochodu, wyjęli bagaże i podeszli do sporej grupki uczestników obozu, stojącej na peronie, Taehyung niemal od razu został otoczony przez znajomych. W gronie przyjaciół uważany był za taką maskotkę, co nigdy mu nie przeszkadzało. Gdy już przywitał się i wyprzytulał ze wszystkimi, zaczął szukać wzrokiem jasnozielonej czupryny swojego przyjaciela.
- Yoongi! - wrzasnął, rzucając się w ramiona zielonowłosego, który zaśmiał się i go objął. Poznali się rok temu na podobnym obozie i od razu się polubili. I nie przez podobne charaktery. Połączyła ich miłość do anime.
- Tęskniłem, Taeś, wiesz? - uśmiechnął się, gdy młodszy go puścił. - Chodź, poznasz swojego współlokatora.
- To nie będę znowu z tobą? - zasmucił się.
- Nie sprawdzałeś? - zdziwił się, a gdy Tae pokręcił przecząco głową, złapał go za rękę i pociągnął w stronę chłopaka, który opowiadał coś uczestnikom, żywo gestykulując.
- ...i wtedy na niego wpadłem! To było przerażające! Myślałem, że brzydszy niż na ekranie nie może być! – przerwał mu śmiech ,,widowni” - Powiem wam, że on ma straszny uśmiech. Mógłby z nim startować do jakiejś komedii, czy czegoś podobnego. Coś w tym stylu – i tu pokazał taką minę, że ,,publiczność” zaczęła się niemal pokładać ze śmiechu.
- Mogę go porwać na chwilę? - spytał ze śmiechem Yoongi, łapiąc czarnowłosego za rękę. Odciągnął go od rozchichotanej grupki i przedstawił go Taehyung'owi: - Tae, to jest Hoseok, Hoseok, to Tae, jesteście razem w namiocie.
- Cześć – wyszczerzył się Kim, podając starszemu rękę, którą ten od razu ścisnął, wywołując przy tym lekki grymas na twarzy jasnowłosego.
- Sorki – zaśmiał się Hoseok, zabierając rękę. - Powinienem się hamować, ale to trudne.
- Nie, wszystko ok – Taehyung rozmasował dłoń. Co jak co, ale siłę to on miał prawie na poziomie Jimin'a. Ciekawe czy też ma takiego abs'a – pomyślał Kim, ale zaraz wymierzył sobie mentalnego policzka. - Taehyung, o czym ty myślisz?! On może nawet nie być gejem!
    Jego rozmyślania przerwał głos opiekunki ubranej w moro i zarazem prowadzącej obozu, ogłaszający, że za chwilę przyjedzie ich pociąg. I rzeczywiście, chwilę potem wjechał na peron i zatrzymał się, a grupka licealistów zaczęła się przepychać, żeby trafić do przedziałów z odpowiednimi dla siebie osobami. Trójce przyjaciół udało się trafić do jednego przedziału, a chwilę potem w szklanych drzwiach pojawił się Jimin z jakimś chłopakiem.
- No! Wreszcie was znalazłem – uśmiechnął się, wchodząc do środka i ciągnąc za sobą chłopaka. - To jest Jeon Jungkook, mój chłopak i najsłodsza osoba na świecie, więc proszę go dobrze traktować - przedstawił go, a ten zmroził go wzrokiem.
- Sorry za niego – przeprosił zmieszany. - Czasami mu odbija – westchnął i usiadł na wolnym miejscu obok Tae, a Jimin obok niego.
- Coś o tym wiem – zaśmiał się jasnowłosy. - Taehyung jestem.
- Yoongi, a to Hoseok – powiedział zielonowłosy, na co Jungkook skinął głową z uśmiechem.
- Jesteś gejem? - spytał Jimin'a Jung.
- Aaa, no tak, zapomniałem wam powiedzieć – zamiast Jimin'a odpowiedział Yoongi. - Wszyscy w tym przedziale oprócz mnie wolą facetów - westchnął, jakby już dawno pogodził się z byciem jedynym hetero wśród przyjaciół.
    Taehyung przełknął ślinę, bo zauważył, że po tym objaśnieniu Hoseok spojrzał na niego z jakimś dziwnym uśmiechem i nieodgadnionym błyskiem w oku, ale postanowił to zignorować.
    Pierwsze 10 minut podróży odbyło się normalnie, ale po tym czasie drzwi ich przedziału otworzyły się, wpuszczając do środka słodką woń jakichś perfum. Tuż po tym zapachu do środka władowała się ubrana jaskrawo tleniona blondynka w wieku nieokreślonym. Na jej szyi i ramionach wisiały trzy torebki, a za sobą ciągnęła jeszcze wielką fioletową walizkę. Pod pachą trzymała psa rasy york, albo podobnej, który miał na sobie kilka różowych wstążeczek spinających sierść w kitki, przez co wyglądał trochę jak włochaty ukwiał.
    Pies szczeknął jak nadepnięta gumowa kaczuszka, na co właścicielka odpowiedziała:
- Tak, już jesteśmy w naszym pociągu, Ciupciulinku. Tylko ta dzisiejsza młodzież zajęła nam tyle miejsca – rozglądała się przy tym po przedziale, jakby w fotelach nie siedzieli zdezorientowani licealiści, tylko worki z fasolą lub coś równie bezosobowego – Może ktoś nam pomoże włożyć walizkę na górę – wciąż mówiła do psa.
    Jimin westchnął, wstał i włożył jej walizkę na półkę. Kobieta pocałowała psa w nosek i powiedziała:
- Chociaż jeden się domyślił.
    I po powiedzeniu tego usiadła na wolnym miejscu obok Yoongi'ego i rozlała się na dobre dziesięć centymetrów na jego fotel, przez co został przesunięty w stronę Hoseok'a w dość niewygodnej pozycji.
- Zobacz, jak się rozpychają, Ciupciulinku. Może zaraz wysiądą – po powiedzeniu tego wyjęła z jednej z torebek kolorowe pismo, a z drugiej cukierek toffi. Piesek widząc to szczeknął, a blondyna włożyła mu do pyszczka cukierek. Pies glamał i glamał, a gdy skończył, znów szczeknął i sytuacja znów się powtórzyła.
- Czuję się jak bohater jakiegoś kiepskiego filmu psychologicznego – powiedział powoli Hoseok znad ekranu telefonu. Właścicielka Ciupciulinka i tak nie zwracała na nich uwagi.
    Yoongi posłał wszystkim zbolałe spojrzenie, które aż błagało, żeby coś z tym zrobili. Gdy piesek znowu szczeknął, Jung westchnął, odłożył telefon i rozwiązał trampek. Zdjął go i położył sobie na ramieniu, układając równo sznurówki. Przyjaciele patrzyli na niego z zaciekawieniem
- Już dobrze, Trampelinku – mruknął. - Nie będzie więcej deptania, nie będzie nacisku sześćdziesięciu kilogramów, nie będzie szorstkiego chodnika. Od teraz Trampelińcio będzie noszony na rękach i głaskany.
    Licealiści tłumili śmiech, za to blondyna zamarła z pudrowym cukierkiem w połowie drogi do ust. Patrzyła na Hoseoka szeroko otwartymi oczyma, a ten najspokojniej w świecie założył but na nogę i zawiązał.
- Pańcio kłamał! - tupnął kilka razy, aż zatrzęsła się podłoga, po czym jakby nigdy nic wrócił do grania na telefonie.
    I pies, i właścicielka gapili się na niego w osłupieniu. Pierwszy otrząsnął się york i szczeknął, co otrzeźwiło blondynę.
- To już szczyt wszystkiego! Idziemy sobie stąd, nie będziemy narażać Ciupciulinka na oglądanie takich manier! - prychnęła wkurzona, ściągnęła walizkę, wsadziła psa pod pachę i wyszła na korytarz, trzaskając drzwiami.
    Przyjaciele dopiero teraz wybuchnęli śmiechem.
- Hyung, jesteś genialny – wykrztusił Tae, ocierając łzy.
- Ktoś ją musiał nauczyć dobrych manier – Hoseok ze śmiechem wzruszył ramionami.
    Reszta drogi minęła spokojnie, a na miejsce dojechali po południu, więc zdziwili się, że było już prawie całkowicie ciemno.
- To pewnie przez pogodę – Yoongi wskazał palcem w niebo, gdzie kłębiły się grube, ciemne chmury.
- Początek obozu i taka pogoda. To nie wróży nic dobrego – mruknął Jungkook, gdy szli w stronę obozowiska.
- Oj nie bądź taki przesądny, Ciastek – Jimin objął go ramieniem i pocałował w policzek. - Zawsze będę przy tobie.
- Dzięki hyung – uśmiechnął się lekko, a Tae obserwował całą scenkę idąc nieco za przyjaciółmi. Wzdrygnął się, gdy coś złapało go za rękę.
- To tylko ja – szepnął mu do ucha Hoseok, a Kim mimowolnie wstrzymał oddech. - Też chciałbyś mieć kogoś, kto cię ochroni, hm? - nadal szeptał mu do ucha, a Taehyung tylko lekko skinął głową, domyślając się, co chce powiedzieć starszy. - Mógłbym ci to dać, co ty na to?
    Taehyung ponownie skinął głową, nie będąc w stanie zrobić nic innego, na co Hoseok uśmiechnął się i musnął wargami jego policzek. W tej właśnie chwili weszli na małą polankę z rozstawionymi już namiotami i sporym miejscem na ognisko.
- Dokończymy później – przygryzł płatek jego ucha i z szerokim uśmiechem przesunął się bardziej na przód grupy.
- Słuchajcie – opiekunka zaczęła swoją przemowę, stając na jednej z ławeczek otaczających ognisko – Jedynym waszym zajęciem na dzisiaj jest rozłożenie namiotów i rozpakowanie się, potem macie czas wolny do obiadokolacji. Kto ją robi, wylosujemy gdy się rozpakujecie. Cisza nocna dziś wyjątkowo o 23, choć pewnie i tak większość z was zaśnie wcześniej – uśmiechnęła się, na co grupa obozowiczów wymieniła porozumiewawcze uśmiechy. - Jutro pobudka o 8. Na razie tyle, w razie jakichś problemów czy pytań przychodźcie do namiotu opiekunów – zeszła z ławki i zajęła się rozmową z drugim opiekunem.
    Hoseok pociągnął Taehyung'a za rękę na wybrane przez siebie miejsce na namiot, daleko od środka obozu. Kim od razu zauważył, że najbliżej nich miejsce zajęli Jimin z Jungkook'iem. Westchnął, wyczuwając nieprzespane noce nie tylko z powodu Hoseoka. Schylił się, by podnieść materiał, jednak został przyparty do pobliskiego drzewa.
- Mówiłem, że dokończymy później – Jung szepnął w jego usta i nie czekając na odpowiedź wpił się w jego wargi.
    Taehyung od razu wyczuł, że starszy ma doświadczenie, ale i on nie był z tym w tyle. Wsunął palce we włosy starszego, a dłonie czarnowłosego zjechały na jego pośladki, ściskając je lekko i wywołując tym piękny jęk, na który Hoseok aż zadrżał. Ponowił czynność, wsuwając język do ust jasnowłosego, trącając ten jego swoim. Odsunęli się od siebie, gdy zabrakło im powietrza. Jung pomyślał, że chce widzieć taki obraz częściej – rozchylone, lekko podpuchnięte przez pocałunek wargi, zwichrzone jasne włosy, zamknięte oczy i drżące rzęsy, które od razu ucałował. Kim otworzył oczy dopiero, gdy unormował oddech.
- Jesteśmy popieprzeni, hyung – mruknął, chowając twarz w jego szyję.
- Czemu? - starszy nie mógł przestać się uśmiechać.
- Ktoś mógł nas widzieć – pisnął.
- Może i tak, ale raczej nikogo to w tej grupie nie zniesmaczyło – parsknął śmiechem, a młodszy mu zawtórował i odsunął się od niego, poprawiając sterczące kosmyki włosów.
- Chodź, trzeba w końcu rozłożyć ten namiot – teraz to Tae pociągnął go za rękę. - Potem może pójdziemy na spacer, ok? - spytał, zastanawiając się, od czego zacząć rozłożenie namiotu.
- Jasne. To trzeba wbić tam, a to nałożyć na to – poinstruował młodszego ze śmiechem.
- Wiem, hyung, wiem – wydął nieco policzki, nawet nie wiedząc, jak słodko w tym momencie wyglądał, na co Hoseok znowu się zaśmiał i pocałował go w policzek.

3 komentarze:

  1. Geii, czekam na następny obozik na dzikiej polance XD supi
    #Lasek ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Następny obozik pewnie dopiero w poniedziałek ;)

      Usuń
  2. CIPCIULINKU XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń