Pomiędzy rozdziałami (mam 10 zdań do kolejnego. Woow, tak bardzo woow xD) przesyłam takiego puchatego i suodziaśnego (i krótkiego ;;) Ciastencjusza :3 Dedykuję go #Lasowi (bo Jungenkooken to jej UB ^.^) w ramach wynagrodzenia za te wszystkie JiKooki na blogu xD
*btw, polecam hardo pisać scenariusze w wannie xDD*
* 16-letni Kookie był tak mega uroczy! *__* *
-
Unnie, mogłabyś powtórzyć?
Zatkało
cię. Nie miałaś pojęcia, że Hye też coś do niego czuje.
HyeRin
westchnęła.
-
____, czy ty mnie wogóle słuchasz? Mówiłam, że mam zamiar
poderwać Jungkooka.
Przełknęłaś
ślinę i pożegnałaś się z przyjaciółką, tłumacząc się tym,
że musisz posprzątać mieszkanie.
Jungkook
był najprzystojniejszym chłopakiem w klasie, a nawet w całej
szkole. Ty i Hye poznałyście go w pierwszej klasie gimnazjum, gdy
miał cięższy okres i dopiero rozpoczynał etap dojrzewania. Nikt
wtedy nawet nie przypuszczał, że wyrośnie z niego takie ciacho.
Przez trzy lata byliście najlepszymi przyjaciółmi, nawet teraz, w
pierwszej klasie liceum, gdy wszystkie dziewczyny się w nim
podkochiwały. Zdałaś sobie sprawę, z tego, że coś do niego
czujesz już rok temu, ale dopiero teraz postanowiłaś mu to
powiedzieć. Patrząc na to, jak się teraz czułaś, duże było to
coś.
Nie
mogłaś konkurować z Hye. Niby była nieco niższa przy twoich 170
cm, ale nadrabiała to niesamowitą figurą i dużym biustem.
Westchnęłaś
i położyłaś się do łóżka. Nie miałaś zamiaru z niego
zrezygnować, o nie! Po prostu wątpiłaś w to, czy uda ci się
wygrać z Hye.
Następnego
dnia od rana byłaś zasępiona, a gdy HyeRin wpadła po ciebie, by iść
razem do szkoły, wpatrywałaś się cały czas w ziemię,
przytakując w odpowiednich momentach.
Pozbierałaś
się dopiero wtedy, gdy doszłyście do szkoły i dołączył do was
Ciastek. Przywitałyście się z nim standardowymi już cmoknięciami
w policzek. Przesunęłaś po nim wzrokiem i westchnęłaś. Idealnie
pasował do Twojej przyjaciółki. Nadal miał nieco dziecinną
twarz, co okazało się jedną z wielu jego zalet. Był dosyć
wysoki, miał świetną figurę, a jego mięśni mogłoby
pozazdrościć wielu chłopaków.
-
Kookie, mógłbyś wyjść ze mną po lekcjach za szkołę? Muszę ci
coś powiedzieć – Hye zatrzepotała rzęsami.
Wydało
ci się, że twoją szyję ściska niewidzialna ręka.
Kookie
zgodził się, choć był nieco zdziwiony, a potem pożegnał was i
podszedł do swoich kolegów.
Przez
wszystkie lekcje byłaś smutna, a gdy tylko zadzwonił ostatni
dzwonek, wyskoczyłaś szybko ze szkoły, by nikt nie zauważył
Twoich łez.
-
____?
Podniosłaś
głowę i oniemiałaś. Od pół godziny siedziałaś na parkowej
ławce, a nad tobą pochylał się... Jungkook. Zakręciło ci się w
głowie od jego uśmiechu.
-
Co z... - zaschło ci w gardle, więc odchrząknęłaś – Co z Hye?
-
Powiedziałem jej, że nie widzę jej na miejscu mojej dziewczyny –
odparł poważnie.
Nie
mogłaś wyjść ze zdumienia. Czyli dał jej kosza? Byliby taką
dobrą parą.
-
Naprawdę?
-
Tak. No bo... sam nie wiem. Nie czuję do niej nic poza przyjaźnią.
Poza tym, ktoś inny zaprząta mi głowę.
-
To znaczy, że o kimś myślisz? - spytałaś zdezorientowana.
-
Chyba tak – uśmiechnął się słodko.
Cios
prosto w serce.
-
Znam ją?
-
Chyba tak.
Jungkook
podszedł bliżej, a tobie serce zaczęło walić z zawrotną
szybkością. To niemożliwe...
-
Chodzi... z nami do klasy?
-
Aha.
Zaczęło
robić ci się gorąco, a na policzki wpełzły rumieńce. A
jeśli...?
-
Nie powiesz mi, jak ma na imię?
-
Oczywiście: ____.
Na
dźwięk twojego imienia gdzieś w piersi wybuchły ci skumulowane
uczucia. Nie byłaś w stanie zareagować, okazać emocji, które nie
pozwoliły ci nawet się uśmiechnąć.
-
Ja...
-
Ty?
Jungkook
cały czas się uśmiechał. Widziałaś, że jest rozbawiony.
-
Ja... Wiesz... Od dawna mi się podobasz – wyznałaś.
-
Naprawdę Ci się podobam? Jak bardzo?
Bardzo.
Niesamowicie. Wystarczająco, by zaraz jutro z rana wziąć ślub.
-
Nie kpisz sobie, prawda?
-
Jak mógłbym kpić?
Wreszcie
się otrząsnęłaś i udało ci się uśmiechnąć.
Kookie
objął cię ręką w pasie, a drugą ręką odgarnął ci włosy z
twarzy aż za ucho. Pocałował cię w policzek, a potem nachylił
się do ust.
Jego
wargi były takie miękkie. Od razu wpasowały się w Twoje. W
dodatku były bardzo słodkie. A może po prostu pocałunek był
słodki? Nie ważne. Teraz chodziło ci po głowie tylko jedno –
Jungkook cię kochał!
Nigdy
nie miałaś tajemnic przed Hye, więc i tym razem nie mogło być
inaczej. Gdy zobaczyła ciebie i Ciastka, trzymających się za ręce,
wściekła się. Ale gdy zauważyła, że jesteś szczęśliwa jak
nigdy dotąd, jej twarz stopniowo łagodniała, jednak nadal było
widać na niej smutek. Ucieszyłaś się, że nadal była twoją
najlepszą przyjaciółką, ale nic nie mogło uczynić cię bardziej
szczęśliwą, niż Kookie.
Minęły
już dwa tygodnie, od dnia, który na zawsze wyryłaś sobie w sercu.
Dnia, w którym Jungkook powiedział, że cię kocha. Wydawało ci
się, że cały świat cieszył się Twoim szczęściem: Hye znalazła
sobie chłopaka, który kochał ją do szaleństwa, a ty byłaś
najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Kookie na każdym kroku
obsypywał cię prezentami, pocałunkami, czy piosenkami. Nie mogłaś
wyjść z podziwu, że tak idealny chłopak potrafi w dodatku pięknie
śpiewać i tańczyć.
-
Już idę! - krzyknęłaś, gdy usłyszałaś dzwonek do drzwi.
Otworzyłaś
i od razu rzuciłaś się Ciastku na szyję. Wasze wargi przylgnęły
do siebie i, nie przerywając pocałunku, małymi kroczkami
doszliście do twojego pokoju.
-
Uwielbiam cię witać – mruknął w twoje ucho.
Zachichotałaś
i pokryłaś się rumieńcem. Za nic nie mogłaś się tego oduczyć,
ale Jungkook uważał, że to strasznie urocze.
Gdy
się od siebie odsunęliście, Jungkook zaproponował.
-
Może w coś zagramy?
-
Zagramy? W co?
Figlarne
spojrzenie Kooka wzmogło twoją czujność. Co też mu przyszło do
głowy?
-
Poczekaj.
-
Aha.
Wyszedł
z pokoju, a gdy wrócił, w rękach trzymał bawełnianą serwetkę i
filiżankę z czekoladą. Potem rozejrzał się i wyjął z regału
książkę.
-
Już ci wyjaśniam – zaczął, siadając obok ciebie na łóżku. -
Grałaś kiedyś w równowagę pocałunku?
-
Równowagę pocałunku? Nie, nigdy.
-
Doskonale – uśmiechnął się w twój ulubiony sposób i zawiązał
ci oczy.
Znowu
oblałaś się rumieńcem, bo chłopak musnął opuszkami palców
twoją szyję.
-
Widzisz coś? - spytał.
-
Nie. Nic.
-
Teraz wstań i połóż książkę na głowie.
Zsunęłaś
serwetkę z oczu i rzuciłaś mu spojrzenie spode łba.
Nieoczekiwanie cię pocałował. Tym razem pocałunek, był nie tylko
słodki, ale i czekoladowy. Zrezygnowana, przestałaś się opierać
i znów zawiązałaś sobie oczy.
-
Nie podoba mi się ta gra – mruknęłaś głosem małej
dziewczynki.
Jungkook
wstał i położył ci książkę na głowie.
-
Doskonale. Zaczynamy! Musisz postarać się, żeby książka nie
spadła na podłogę.
-
Nic nie rozumiem.
-
Zaraz się zorientujesz.
Poczułaś
na twarzy palec Jungkooka. Wzdrygnęłaś się w kontakcie z gorącą
czekoladą, ale utrzymałaś książkę na głowie.
-
Nie podoba mi się ta gra – ponownie mruknęłaś.
-
Nie?
-
Nie!
-
Zaraz ci się spodoba.
W
miejscu, gdzie został czekoladowy ślad, poczułaś usta Kooka.
Książka zachybotała się, ale nadal tkwiła na Twojej głowie.
-
Jesteś okrutny.
-
Tak?
Tym
razem poczułaś czekoladę na szyi.
-
Bardzo okrutny!
-
Naprawdę?
-
Naprawdę... - szepnęłaś.
W
ślad za czekoladą nadeszły jego usta. I język, którym
oczyszczał twoją skórę. Lizał powoli. Niesamowicie powoli.
Niesamowicie zmysłowo.
-
Masz stalowe nerwy, wiesz? Książka ani drgnie – stwierdził
Ciastek.
Nie
wiedziałaś, co powiedzieć. Praktycznie nie mogłaś mówić.
Kolejne miejsce, na którym chłopak rozsmarował czekoladę, to
twoje usta. Powoli najpierw przeciągnął językiem po twoich
wargach, z lewej do prawej i z prawej do lewej. Potem wskazującym
palcem zmusił Cię, byś rozchyliła usta i pieścił twoją dolną
wargę ustami. Delikatnie. Coraz mocniej. Czekolada zmieszała się
ze śliną. Serce zaczęło walić ci tak szybko, jak nigdy dotąd.
Twój ciepły oddech wniknął do ust chłopaka. Całował cię
głęboko, trzymając Twoją twarz w dłoniach.
Nagle...
Książka spadła na podłogę.
Żadne
z was nie zwróciło na to uwagi. Jungkook wziął cię za rękę i
popchnął na łóżko. Pozwoliłaś się prowadzić po omacku, z
serwetką, która nadal przesłaniała twoje oczy. Korzystając z
chwili na odetchnięcie, ogarnęłaś się i zdjęłaś serwetkę.
-
To już nie będzie potrzebne – mruknęłaś i wplotłaś palce we
włosy Ciastka.
Mrugnął
do ciebie, mruknął z zadowoleniem i zawisł nad Tobą.
Odnalazłaś
jego usta i wsunęłaś w nie język. Chłopak był zaskoczony, ale
wyraźnie mu się podobało. Wyjęłaś jedną rękę z jego włosów
i wsunęłaś ją pod jego koszulkę. Poczułaś, że przeszły go
dreszcze.
Nagle
odsunął się i pociągnął cię od tyłu za włosy. Zaskoczona
odchyliłaś głowę, a chłopak zaczął całować i podgryzać twoją szyję.
Przesunął po niej językiem, aż do wgłębienia pod nią.
Gdy pieszczotliwie musnął ustami twoje obojczyki, przeszły cię
przyjemne dreszcze. Przejechał nosem po Twoich odkrytych ramionach,
zahaczając o ramiączko biustonosza. Wzdrygnęłaś się, a prawą
ręką przesunęłaś po umięśnionym torsie Jungkooka. Tym razem to on się
wzdrygnął. Odsunął się i zauważyłaś na jego policzkach urocze
rumieńce.
-
Chciałbym... Ale nie... Ty chcesz dopiero po ślubie – przygryzł
wargę.
Przyciągnęłaś
go do siebie i pocałowałaś. Wiedziałaś o co mu chodzi. Bardzo
dobrze cię znał i wiedział, że chciałaś zachować cnotę
aż do ślubu.
-
Nie musimy tego robić – mruknęłaś mu do ucho. – Dopiero po
ślubie, oppa. Wytrzymasz te parę lat.
Ciastek
zachichotał i położył się na twoich piersiach. Głaskałaś go
po głowie i policzkach, na co uroczo mruczał. Zerknął na okno i westchnął.
Siedział u ciebie już chyba godzinę, na dworze ściemniało się i za
chwilę miała przyjechać twoja mama.
-
Nie chcę stąd iść – jęknął spomiędzy twoich piersi.
Teraz
to ty zachichotałaś. Zerknęłaś na zegarek i zaczęłaś go od
siebie odsuwać.
-
Co się stało? - spytał zdezorientowany.
-
Za dziesięć minut przyjedzie moja mama – wstałaś, ale chłopak
pociągnął cię za udo i zmusił do tego, byś siadła mu na
kolanach.
-
A ja za dwadzieścia mam spotkać się z kumplami – skrzywił się. –
Najchętniej zostałbym tu na całą noc.
Przysunęłaś
się do jego szyi i zassałaś na chwilę jego skórę, by powstała
malinka.
-
Dzięki temu, jeśli się spóźnisz, będziesz miał dowód –
wyszczerzyłaś się do niego.
Zaśmiał
się, wstał, złapał cię za rękę i ruszył do drzwi. Pocałował
cię na pożegnanie, wyszedł, wrócił, znów pocałował, tylko tym
razem dłużej i znów wyszedł, obiecując, że będzie o tobie
myślał cały czas.
Gdy
tylko wyszedł, zaczęłaś piszczeć i skakać ze szczęścia.
Ogarnęłaś się, posprzątałaś po waszej demolce, a gdy twoja
mama wróciła do domu, siedziałaś przed komputerem i szczegółowo
przypominałaś sobie wszystkie pocałunki i pieszczoty Ciastka.
Jungkook
Jeszcze
nigdy nie czułem się tak... tak... dziwnie? Nie umiem tego
określić. ____, jest pierwszą dziewczyną, do której coś takiego
poczułem. Zerknąłem na ekran telefonu. Do spotkania zostało
dziesięć minut. Za krótko, żebym zdążył się przebrać.
Poprawiłem sobie tylko włosy, które rozczochrała mi ____ i
wyszedłem z domu, nawet nie zerkając w lustro. Wszedłem do
wytwórni koleżanki mojej mamy i skierowałem się w stronę jednej
z wielu sal tanecznych.
-
No wreszcie! Przyszedł nasz maknae! - usłyszałem głos J-Hope'a,
jeszcze zanim do końca otworzyłem drzwi.
-
Czemu tak długo? - spytał Taehyung, a gdy już mnie wyściskał,
spojrzał na mnie z dziwną miną. – Byłeś u ____, zgadłem?
Parsknąłem
śmiechem. Ten to walił derpy przy byle okazji.
-
A co Cię to obchodzi, hyung? - spytałem.
-
Tak się tylko pytam, bo jedzie od ciebie babskimi perfumami na
kilometr – zauważył.
Powąchałem
swoją koszulkę. Kurna, V miał rację. Moja koszulka była
przesiąknięta zapachem ____ i mimowolnie przypomniałem sobie, do
czego o mało nie doprowadziłem.
-
Kurde! Ty się rumienisz! - Hoseok parsknął śmiechem.
Zignorowałem
go, przywitałem się z resztą, wziąłem kawałek pizzy i stanąłem
pod ścianą. Przyjrzałem się Jiminowi. Gdy Hye zaczęła się nim
interesować, kompletnie stracił głowę i przez dobre parę dni
gadał tylko o niej. Wszyscy mieliśmy go dość, aż w końcu
wyszedł na prostą. Teraz zachowywał się jak dawniej, może był
tylko trochę weselszy. Na jego nadgarstku dumnie wisiała
bransoletka dla par, którą kupił też Hye. Pomyślałem, że mogę
też kupić takie sobie i ____.
Nagle
zauważyłem, że wszyscy mi się przyglądają. Posłałem im
zdziwione spojrzenie, na które wszyscy się uśmiechnęli.
Pomyślałem, że może kompletnie zwariowali, co przecież było
nieuniknione, aż spojrzałem w lustra na ścianie.
Na
mojej jasnej szyi dumnie prezentowała się malinka. To mnie akurat
nie zdziwiło, bo pamiętałem słowa ____, ale gdy przyglądałem
się dłużej mojej twarzy... Jęknąłem cicho. Miałem leciutko
nabrzmiałe usta, a w ich kącikach zauważyłem coś brązowego.
Oblizałem wargi. Czekolada. Same usta były lekko zaróżowione
przez błyszczyk ____. Moje ciemne oczy błyszczały, a na policzkach
nadal miałem delikatne rumieńce. Najbardziej jednak zdziwił mnie
blado-różowy ślad na moim odsłoniętym obojczyku. Nie przypominałem
sobie, żeby ____ mnie tam całowała. Moje oględziny przerwał
śmiech Jina.
-
Te twoje brązowe ślady na ustach to była czekolada? A już
myślałem...
Te
słowa z ust kogoś innego pewnie by mnie zawstydziły, ale to był
Jin. On był najbardziej zboczony z całej naszej grupy, więc nie
zdziwiło mnie, że coś takiego powiedział. Wystawiłem mu język, a
potem zlizałem do końca czekoladę, robiąc dwuznaczną minę.
Wszyscy
parsknęli śmiechem.
-
Te dzieci tak szybko dorastają – J-Hope wytarł wyimaginowaną łzę
i znowu się roześmiał. – Co wy tam robiliście? Chyba nie
rozmawialiście o długu publicznym, co?
Spąsowiałem,
przygryzłem wargę i spojrzałem w okno. Gdy leżałem na piersiach
____, było mi tak przyjemnie... Przypomniałem sobie jej pełne
usta, które mogłyby zdziałać cuda...
Oblałem
się tak obfitym rumieńcem, że poczułem się, jakby ktoś wylał
na mnie garnek gorącej wody.
-
Pożar! Pożar! Tak tu gorąco, że nam ogrzewanie nie potrzebne –
V wachlował się dłonią, już prawie pokładając się ze śmiechu – O czym ty myślisz?
-
Jak to o czym? O ____ - Jimin zachichotał.
Spojrzałem
na niego nienawistnie.
-
To może porozmawiajmy o twojej Hye, hyung. Udało ci się już
dotknąć jej... - tu pokazałem rękami wymowny znak.
Moje
sarkastyczne słowa szybko zdziałały swoje. Jimin zawsze łatwo się
zawstydzał, a i tym razem nie było inaczej. Zrobił się niemal tak
czerwony jak ja.
Korzystając
z chwili spokoju otworzyłem okno przy akompaniamencie docinek reszty
na biednego Jimina, oparłem się o parapet i pomyślałem o ____.
Nie ma co, ostatnio myślałem o niej cały czas. Uśmiechnąłem się
na samo wspomnienie jej wielkich, niebieskich, europejskich oczu,
które błyszczały za każdym razem, gdy mnie widziała, uroczych
rumieńców, które przy byle okazji kwitły na jej bladych
policzkach... Jakie to dziwne, że nie zauważałem tego przez te
wszystkie lata naszej znajomości!
-
Kookie! - nagle usłyszałem głośny szept.
O
nie! Już nawet słyszałem jej głos w głowie! Aż tak ze mną źle?
Wyjrzałem za okno i oniemiałem. Na dole stała ____ we własnej
osobie. Uśmiechnęła się szerzej i pomachała mi.
Bez
zastanowienia wypadłem z sali i wybiegłem przed wytwórnię. Mocno
się do niej przytuliłem i wtuliłem twarz w jej długie, pachnące
włosy. Pocałowałem ją z namiętnością, której niedaleko było
do brutalności. Przejechała koniuszkiem języka po mojej dolnej
wardze. Ach, co ty ze mną robisz kobieto!
Gdy
się od niej odsunąłem, złapałem ją za rękę.
-
I to niby ja jestem okrutny? - starałem się uspokoić oddech. - Po
co przyszłaś, kotek?
-
Chciałam się upewnić, czy to wszystko to nie był sen –
uśmiechnęła się. – Jeśli to sen, to bardzo realistyczny.
-
Przecież masz dowód – dotknąłem malinki na jej szyi.
-
Mogłam sobie namalować – miała bardzo ładny śmiech. –
Tęskniłam – znowu mnie przytuliła.
-
Ja też. Dangsin-eun mayag gat-eungeoya (Jesteś dla mnie jak narkotyk)
– zanuciłem – Wiesz, że Cię kocham?
Nie
odpowiedziała, tylko pocałowała mnie. Miała bardzo słodki smak.
Chwyciłem jej twarz w dłonie. Nasze języki toczyły walkę, którą oczywiście ja wygrywałem.
Kompletne zapomniałem, że przed ciekawskimi spojrzeniami
przechodniów ochraniało nas parę marnych krzaczków. Nie zwracałem
też uwagi na chłopaków, którzy od początku naszej rozmowy
wyglądali przez okno i teraz gwizdali i bili brawo, a Namjoon
bezskutecznie próbował ich uspokoić.
W
końcu rozłączyliśmy pocałunek, dysząc ciężko. Na pożegnanie
złożyłem na jej ustach bardzo, bardzo słodki pocałunek.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-
Kurde, Jungkook, nie zdziwiłbym się, jakbyś się na nią rzucił a
potem pyrgnął w krzaki – roześmiał się J-Hope, gdy byliśmy
już w sali.
-
No, myślałem, że puszczę pawia tęczą – zaśmiał się Suga.
-
Te dzieci tak szybko dorastają! - westchnął ze śmiechem Rap
Monster.
Nie
słuchałem ich docinek. Kompletnie się wyłączyłem i znów
zacząłem myśleć o ____.
Ty
Następnego
dnia koło południa przyszedł po ciebie Jungkook. Pożegnałaś się
z rodzicami i gdy tylko zamknęłaś drzwi Ciastek od razu cię
pocałował. Wsunął ręce pod twoją koszulkę. Wzdrygnęłaś się,
czując ciepło jego palców na brzuchu. Gdy wreszcie cię puścił,
złapał za rękę i pociągnął w stronę centrum.
-
Gdzie idziemy, oppa? - spytałaś, gdy doszliście na miejsce.
-
Do mojej ulubionej kawiarni.
Kawiarenka
była bardzo przytulna. Wyglądała tak, jakby ktoś stworzył ją z
myślą o zakochanych. Zamówiłaś koktajl truskawkowy, a Jungkook
czekoladowy.
-
Dobre? - spytał.
W
odpowiedzi popiłaś łyk i pocałowałaś go.
-
I jak?
-
Z twoich ust wszystko smakuje o niebo lepiej.
Uśmiechnął
się w twój ulubiony sposób, od którego zakręciło ci się w
głowie.
Nie
potrzebowałaś niczego więcej. Miałaś przed sobą najlepszego
chłopaka, jakiego mogłaś sobie wymarzyć.
Zajebiste, takie słodke.. Jungkook, dżentelmenie, Oh, ah! Wanienka&toiletpkp już niedługo #może. Dzięki za dedysia, lisico ;* XDD
OdpowiedzUsuń#las <3
Dziękujuję! ❤
UsuńBo w wanience wszystko robi się najlepiej (͡° ͜ʖ ͡°)
,,Ach, co ty ze mną robisz kobieto?"
OdpowiedzUsuńMam rozumować, że ten cytat jest opisaniem Twojej obecnej sytuacji, tak? XD Jeśli mam rację, to nic takiego nie robię ^^ Jestem tylko zwykłym ludziem piszącym powalone opowiadania, a ludzie je czytają C:
UsuńA ja sobie plaku plaku... xd ♥
OdpowiedzUsuńCzemu? :o
UsuńBoski i uroczy i wgl cudny *.*
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
UsuńBoski i uroczy i wgl cudny *.*
OdpowiedzUsuńO matko! śliczny! Dziękuje że to tworzysz!
OdpowiedzUsuń31 year-old Research Assistant II Teador Josey, hailing from Woodstock enjoys watching movies like Godzilla and Jogging. Took a trip to Mana Pools National Park and drives a Caravan. Wiecej wskazowek
OdpowiedzUsuńyyyyy what XD
Usuń