niedziela, 6 grudnia 2015

Jimin (BTS)

     Hejka naklejka C:
     5 rozdział jakoś tak dziwnie mi się napisał, że cała akcja leci ,,trochę" zbyt szybko, więc musiałam połowę usunąć i piszę od nowa -,- Więęęęc wstawiam to dziwne... coś xD Zaczęłam to pisać jeszcze na początku sierpnia, gdy w górach byłam i miałam niesamowitą fazę na Zmierzcha i wogóle takie kc Edwarda xD I tak sobie leżało przez te kilka miechów i dopiero wczoraj znalazłam to głęboko w szufladzie, jeszcze w moim starym scenariuszowniku i dokończyłam xD Miałam załamanie, jak mój styl pisania mógł się aż tak zmienić przez tak krótki czas xD
     *Wybaczcie za to, co zrobiłam z Tae xD Tylko on mi do tej roli pasował xDD*

                                     *bo powiedzcie mi, kto by nie chciał wgryźć/wessać (whatever xD) w tą szyjkę? *.*
                                                                                                       Ach, te moje fantazje xDD*

   Weszłaś przez tylne drzwi do domu i w porę złapałaś upuszczony przez twoją mamę kubek. Zajęło ci to mniej niż sekundę. Mama cofnęła się zaskoczona, a jej serce przyśpieszyło. Westchnęłaś cicho, bo niestety słyszałaś to głośno i wyraźnie.
- To ja już pójdę – ponownie westchnęłaś i już w ludzkim tempie skierowałaś się do swojego pokoju.
- Nie, spokojnie, ____ - odetchnęła głębiej. - Powinnam się przyzwyczaić, ale to trudne – uśmiechnęła się do ciebie przepraszająco, upewniła się, że twoje oczy mają barwę jasnego miodu i dopiero wtedy cię przytuliła.
    Kolejny raz westchnęłaś. Zapach jej krwi już zupełnie na ciebie nie działał, więc mama nie musiała się tak pilnować. Mogłabyś się do niej przytulać z oczami czarnymi jak węgiel, a i tak nic by się jej nie stało. Jednak mama cały czas pilnowała, czy twoje oczy nie robią się ciemniejsze. Nie miałaś jej tego za złe, wręcz przeciwnie, sama byś tak robiła. Nie mogłaś skazać jej na dni męczarni które sama musiałaś przeżyć podczas przemiany, a gdyby nie udało ci się opanować... Wzdrygnęłaś się na samą myśl o tym i delikatnie wyswobodziłaś się z jej objęć.
- Jadłaś już, mamo? - spytałaś.
- Nie musisz się o mnie tak martwić – uśmiechnęła się. - A ty... - urwała niepewnie.
- Jasne. Nie zapuszczałam się zbyt daleko – cmoknęłaś ją w policzek i pobiegłaś do pokoju.
    Zamknęłaś drzwi i stanęłaś przed dużym lustrem. W jego rogu wisiało twoje zdjęcie sprzed paru miesięcy. Trudno było uwierzyć, że aż tak się zmieniłaś. Przyjrzałaś się twojemu odbiciu. Gdyby porównać dawną ciebie, z osobą stojącą przed lustrem, wyglądałoby to jak porównywanie zdjęć operacyjnych ,,przed i po”. Twoje odbicie ukazywało nieziemsko piękną siedemnastolatkę. Miałaś bladą jak księżyc, bez jednej skazy, cerę, którą okalała burza gęstych, lśniących, jasno-brązowych włosów. Na twoich policzkach kwitły delikatne rumieńce, które miały zniknąć za parę godzin. Nad nimi błyszczały wielkie, jasno-złote oczy, opatrzone długimi, gęstymi rzęsami, które rzucały na twoje policzki urocze cienie. Twoje usta przywodziły na myśl różane płatki kwiatów, twoja skóra błyszczała delikatnie niczym powierzchnia perły. Stałaś z gracją baletnicy. Byłaś szczupła, a delikatne krągłości miałaś tylko tam, gdzie były potrzebne. Westchnęłaś cicho. Niby byłaś podobna do dawnej ciebie, ale mało kto by to zauważył. Te zmiany przyjęłaś z ochotą, ale nadal nie mogłaś się przyzwyczaić do ciszy, która zawsze obowiązywała w twoim sercu.
    Tak, byłaś wampirem.
    W dzieciństwie wiele czytałaś o tych niezwykłych istotach i marzyłaś, by stać się jednym z nich. Nawet nie przypuszczałaś że to się spełni! Tak szczerze, to brakowało ci bycia człowiekiem: rumieńców, które pojawiały się u ciebie bardzo często, bicia serca, które działało na ciebie jak kołysanka w bezsenne noce, a przede wszystkim tego, że twoja mama nie żyła przy tobie w wiecznej niepewności.
    Różniłaś się jednak od twoich pobratymców. Po pierwsze, nie musiałaś w słoneczne dni chować się w trumnie, ani nawet w cieniu. Nie wiedziałaś, skąd to się brało, ale ani nie świeciłaś się w słońcu, ani się nie spalałaś. W świetle słonecznym iskrzyłaś się subtelnie, tajemniczo, więc mogłaś bez obaw wychodzić w ładny dzień z domu. Po drugie, dość szybko opanowałaś się po przemianie, która i tak była straszna: czułaś się jakby ktoś palił cię żywcem, ale to było nic, z tym co musiała czuć twoja mama. Ona nie miała pojęcia, co się z tobą działo, a gdy w szpitalu wreszcie przemiana dobiegła końca i twoje serce przestało bić, omal nie zeszła na zawał, gdy wstałaś z łóżka. Tylko cudem udawało ci się nie wrzeszczeć i nie wić w agonii, bo to by jeszcze bardziej ją bolało.
    Twoje życie się ,,skończyło” parę miesięcy temu, gdy wracając do domu ze szkoły, napadł na ciebie wampir. Co nim kierowało, aby cię zmienić, nie wiedziałaś, i prawdopodobnie nigdy nie dane było ci się dowiedzieć.
    Miałaś teraz w głowie tyle miejsca, że bez problemu zarejestrowałaś, że zapadał już zmierzch. Kiedyś uwielbiałaś noce, bo zawsze miałaś niesamowite sny, ale teraz nie musiałaś spać. Wiedziałaś, że wampiry po prostu nie sypiają, ale i tak przyjęłaś tą zmianę z przykrością. Zeszłaś na dół i usiadłaś obok mamy na kanapie. Zdążyła się przyzwyczaić do tego, że poruszałaś się teraz bezszelestnie, więc gdy cię zauważyła, tylko wtuliła cię w siebie. Wsłuchałaś się w bicie jej serca, w ciepłe i mokre sygnały, które do ciebie wysyłało. Ale już na ciebie to nie działało. I najwyraźniej byłaś odporna na wszystkich ludzi, co odkryłaś z satysfakcją, gdy po raz pierwszy po przemianie wyszłaś z domu. Oczywiście czułaś ich zapachy, ale potrafiłaś się opanować. Twoja mama była jednak ostrożna i rzadko kiedy pozwalała ci wyjść między ludzi. I to nie chodziło tylko o bezpieczeństwo innych, po prostu wiedziała, że nie wybaczyłabyś sobie, gdyby coś stało się komuś z twojej winy.
- ____... - zaczęła mama.
- Hm?
- Musimy wyjechać z Polski.
- Czemu? - byłaś szczerze zdziwiona.
- Musisz zacząć chodzić do szkoły, bo już całkowicie się kontrolujesz, a dużo osób stąd Cię zna i mogą zauważyć, że się nie starzejesz.
    Byłaś zdziwiona, że sama na to nie wpadłaś.
- A gdzie byśmy wyjechali?
- Do Korei Południowej. Jesteś już zapisana do tamtejszego liceum.
- Co? Kiedy zdążyłaś to zrobić? - byłaś tak zaskoczona, że nawet nie zauważyłaś, kiedy już stałaś.
- Mianhe – wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Języka nauczysz się w jeden wieczór, a mieszkanie i wszystko inne jest już załatwione.
- Ehh... - klapnęłaś z powrotem na kanapę, choć długie stanie zupełnie cię nie męczyło, ale starałaś się choć zachowaniem wyglądać jak człowiek. - Kiedy wyjeżdżamy?
- Za tydzień – była już końcówka sierpnia, więc to cię akurat nie zdziwiło.
    To była twoja mama - jej pomysły zawsze były dziwne.
    Dzień przed wlotem wybrałaś się na polowanie, bo jednak bałaś się, że przebywanie w jednym samolocie z tyloma osobami może być dla ciebie kłopotliwe. Zostałaś też zmuszona przez mamę, abyś ,,posiliła się” również człowiekiem, choć robiłaś to wczoraj. Do prawidłowego funkcjonowania musiałaś pić również ludzką krew, na szczęście rzadziej niż inne wampiry, z racji twojej zwierzęcej ,,diety”. Nienawidziłaś siebie za to, choć nigdy nie pozbawiałaś ich całej krwi, a gdy już wypijałaś wystarczająco, zalepiałaś śliną ranki i jak najszybciej uciekałaś. Wolałaś umrzeć, co zresztą by się stało, niż to robić, jednak robiłaś to jedynie dla mamy, która nawet powiedziała ci, że mogłaby się poświęcić, na co oczywiście się nie zgodziłaś, z wielkim przerażeniem. Nigdy cię nie ponosiło, no ale jednak istniało jakieś ryzyko.
    Zasiedziałaś się w lesie, więc wróciłaś dopiero rano, a mama oczywiście już była na nogach.
- Jak się spało? - spytałaś, przyglądając się jak przygotowuje sobie kakao. Nadal czułaś jego piękny zapach, ale gdy jadłaś bądź wypijałaś pokarm ludzki, mdliło cię po stosunkowo niewielkich ilościach. Mimo to, zdarzało ci się zjeść jakieś ,,normalne” jedzenie. Za życia byłaś ogromnym żarłokiem i trochę ci najwidoczniej z tego zostało.
- Nie gorzej niż zwykle – wzięła napój, nałożyła sobie śniadanie i siadła do stołu.
    Oczywiście, jak zwykle, gdy gdzieś wychodziłaś, każdy musiał się na ciebie gapić, a faceci wręcz pożerali cię wzrokiem. Słyszałaś, jak przyspieszało im tętno i nietrudno było się domyślić, o czym myślą.
    Lot przebiegł bez większych problemów, ale i tak świeże powietrze powitałaś z ulgą.
    ,,Mieszkanie” okazało się sporym, piętrowym domkiem, który został wybudowany na obrzeżach miasta, więc miałaś łatwy dostęp do lasu i zwierząt, a kilkadziesiąt kilometrów dalej był szlak górski, gdzie często przechodzili ludzie.
    W noc przed szkołą znów wybrałaś się na polowanie.
    Przejrzałaś się w lustrze i skrzywiłaś się. Nawet w zwykłym mundurku szkolnym wyglądałaś, jakbyś właśnie zeszła z wybiegu.
    Westchnęłaś cicho i wyszłaś z pokoju, po drodze łapiąc torbę. Cmoknęłaś mamę w policzek na pożegnanie i pojechałaś do szkoły. Zaparkowałaś samochód i stanęłaś przed jedną z Seulskich szkół. Odetchnęłaś głębiej, choć nic nie mogło to dać, i weszłaś przez duże drzwi do środka.
    Oczywiście jak zwykle każdy się na ciebie patrzył. Skierowałaś się w stronę klasy 1b. Nie potrzebowałaś żadnej pomocy, wystarczył jeden rzut oka na plan szkoły – miałaś fotograficzną pamięć. Przed klasą stała słodka Koreanka w dwóch kucykach. Trzymała koszyk z karteczkami, zapewne numerami miejsc w ławkach. Gdy do niej podeszłaś, otworzyła szerzej oczy, ale uśmiechnęła się przyjaźnie. Odwzajemniłaś uśmiech i pomyślałam, że może dni szkoły nie będą aż tak straszne.
- Ty pewnie jesteś ____ ____? Tak? - podsunęła ci koszyk.
- Tak – niestety nawet mój głos szokował – był piękny i melodyjny.
    Zerknęłaś na numerek i weszłaś do klasy. Wszystkie rozmowy natychmiast ucichły. Znowu westchnęłaś i usiadłaś na swoje miejsce. Po chwili miejsce obok ciebie zajęła dziewczyna w prostych, czarnych włosach.
- Cz-cześć. Jestem HyeSun, a ty? - przedstawiła ci się nieśmiało.
- ____ - odpowiedziałaś z uśmiechem.
    Hye odetchnęła z ulgą i rozluźniła się nieco. Zapewne spodziewała się oschłego przywitania. Z ochotą przysunęła się bliżej ciebie. W twoje nozdrza wbił się jej zapach. Twoje gardło zaczęły lizać języki ognia, jednak szybko się opanowałaś, żeby nie zauważyła w twoich oczach głodu.
    Hye pociągnęła nosem. Pewnie doszedł do niej twój zapach. Jak to określiła mama – był piękniejszy niż jakiekolwiek perfumy, a słowami nie dało się go opisać.
- Nosisz soczewki? - spytała.
- Nie – odpowiedziałaś. - Taki mam kolor oczu.
- Też taki chcę – szepnęła.
    Zaśmiałaś się melodyjnie.
- Jakich perfum używasz? - kolejny raz pociągnęła nosem. - Są boskie.
- Eee... - zająknęłaś się, a od odpowiedzi uchronił cię wychowawca, który właśnie wszedł do klasy.
    Ze szkoły wyszłaś razem z Hye.
- Gdzie mieszkasz? - spytała.
- Na obrzeżach miasta – odpowiedziałaś, wyjmując kluczyki.
- O, ja też – ucieszyła się, a potem zauważyła twój samochód i posmutniała.
- Jak chcesz, to możemy jeździć razem – zaproponowałaś szybko. - Mam prawko.
- Chętnie – uśmiechnęła się. Tak łatwo było ją rozweselić!
    Przez całą drogę wypytywała cię o różne rzeczy. Gdy spytała o pracę twojego ojca, raptownie posmutniałaś: widziałaś go ostatnio tuż przed przemianą.
- Gdzie mieszkałaś wcześniej? - spytała. - Nie wyglądasz na Koreankę.
- Przeprowadziłam się z Polski – przyznałaś.
- Naprawdę? - zdziwiła się. - W sumie... Wiele osób mówi, że Polki są najładniejsze. Patrząc na ciebie, stwierdzam, że to prawda – powiedziała, na co znowu się roześmiałaś.
    Gdy spytała cię o ulubioną muzykę i bez zastanowienia odparłaś ,,K-Pop”, klasnęła w dłonie i roześmiała się serdecznie.
- Też go uwielbiam – wyjaśniła. - A jakie zespoły najbardziej lubisz?
- BTS, EXO, Big Bang, Block B... - zaczęłaś wymieniać.
- To też moje ulubione zespoły – uśmiechnęła się.
    Resztę drogi przegadałyście o zespołach i pojedynczych członkach.
- Gdzie mieszkasz? - spytałaś, a gdy pokazała ci palcem spory domek, tylko nieco mniejszy od twojego, zaniemówiłaś i stwierdziłaś: – Mieszkamy obok siebie.
- Ale fajnie! - ucieszyła się. - Już na rozpoczęciu roku przydarzają mi się tak fajne rzeczy!
    Nie mogłaś się nie zgodzić. Nawet nie przypuszczałaś, że tak szybko znajdziesz sobie przyjaciółkę.
    Przez następne dwa tygodnie zyskałaś kolejne przyjaciółki – Jinsil, SooJeon i HyoYeon. Twoja uroda niestety nadal nieco szokowała. Najgorsze jednak było to, że Hye przypadkiem odkryła twój sekret. Jak to Hye, nie była nawet przerażona, a powinna, tylko ucieszyła się, że zna kogoś takiego. Starałaś się ukryć to, że do twojej ,,diety” doliczają się jeszcze ludzie, ale szybko to wyczuła i zamiast wystraszyć się i zerwać z tobą kontakt, tak jak twoja mama, ,,zaoferowała się”, na co wywróciłaś oczami i kategorycznie odmówiłaś.
- ____, wiesz, że za 3 tygodnie będzie koncert BTS?! - piszczała, gdy w poniedziałek weszłaś do klasy.
- Naprawdę? - bardzo chciałaś ich w końcu poznać.
- Noo. Pójdziemy?
- Ja bardzo chętnie – jej entuzjazm powoli ci się udzielał.
- Nie będę mogła pójść – westchnęła Jinsil. - Mama w ten dzień chce zaciągnąć mnie do babci – skrzywiła się.
- Nie martw się, kupię ci koszulkę – pocieszyła ją HyoYeon.
- A ja spróbuję któregoś uprowadzić – obiecała jej SooJeon. - Chcesz Kook'a czy Jimin'a?
- Sugę, jeśli możesz – Jinsil parsknęła śmiechem.
    Mama nie miała nic przeciwko koncertowi, a tobie w porę udało się kupić bilet.
- Dzisiaj znowu idziesz do lasu? - spytała Hye, gdy wychodziłyśmy ze szkoły dzień przed koncertem.
- Tak. Skąd wiedziałaś?
- Zgaduję po oczach. Gdy masz ciemniejsze, to wtedy jesteś bardziej głodna. Zgadłam?
- Jesteś spostrzegawcza, nie ma co – parsknęłaś śmiechem.
    Na koncercie pomyślałaś, że może lepiej by było, gdybyś jednak na niego nie poszła. Na nikogo oczywiście się nie rzuciłaś, choć w gardle trochę cię piekło. Problemem było to, że Jimin się na ciebie zagapił (stałaś blisko sceny, ale na tyle daleko, że chłopcy często łapali z tobą kontakt wzrokowy) i pomylił kroki, co zapoczątkowało reakcję łańcuchową i każdy z chłopców na mnie zerknął. Byłaś przekonana, że zaraz oblejesz się obfitym rumieńcem. Sami chłopcy w rzeczywistości byli jeszcze przystojniejsi niż na zdjęciach czy filmikach, ale najbardziej podobali ci się Jimin, Jungkook i V, czyli twoi najwięksi biasi z UB na czele.
    Na fanmeetingu stało się coś bardzo dziwnego: gdy podeszłaś do Jimina, który był pierwszy przy długim stole, uderzył cię zapach tak niesamowity, że prawie zwaliło cię z nóg. Ten zapach to była jakby kumulacja najpiękniejszych perfum na świecie. Twoje gardło zaczęło cię piec jeszcze mocniej niż zazwyczaj. Z trudem udało ci się opanować i normalnie z nim pogadać.
- N-nie wyglądasz na Koreankę – Jimin niechętnie przeniósł wzrok z ciebie na album.
- Bo nią nie jestem – zaśmiałaś się. - Pochodzę z Polski.
- Naprawdę? - wtrącił się Rap Monster. - Mamy zamiar dać tam koncert jeszcze w tym roku.
- Serdecznie zapraszam. Macie tam wielu naprawdę oddanych fanów – uśmiechnęłaś się, a od twoich śnieżnobiałych zębów odbiło się światło. Park lekko się wzdrygnął.
- S-spotkamy się jeszcze? - spytał nieśmiało, gdy przechodziłaś do V, który już prawie podskakiwał z radości na krześle.
- Jeśli tylko chcesz – uśmiechnęłaś się, a Jimin oblał się rumieńcem. Wyjęłaś z torebki kartkę, zapisałaś na niej swój numer telefonu i podałaś mu go. - Zadzwoń.
    Jimin wyglądał jakby miał zamiar mdleć z zachwytu. Zaśmiała się cicho i przeszłaś do naburmuszonego V.
- Co się stało, oppa? - zatrzepotałaś rzęsami. Nawet nie wiedziałaś, że tak robisz.
    Naprawdę było im do twarzy w rumieńcach.
- Jemu dałaś numer, a mnie nie – wydął słodko policzki i zabrał się za podpisanie albumu.
    Westchnęłaś i ponownie zapisałaś na kartce numer, który natychmiast schował do kieszeni i uśmiechnął się szeroko.
    Każdy z chłopców miał na ciebie z grubsza podobną reakcję co Jimin. Chyba tylko Hoseok, Jin i Monster byli w stanie normalnie z tobą porozmawiać.
    Mimo świetnie spędzonemu dniu, wyszłaś z hali z westchnieniem ulgi.
- Co tak wzdychasz? - spytała Hye. Była wniebowzięta po spotkaniu chłopców. - BTS mają twój numer! - spojrzała na ciebie z nabożną czcią.
- Każdy z nich tak pięknie pachniał! - pożaliłaś się. Gdyby nie pieczenie w gardle, wspominałabyś ich zapachy bardzo często.
- Ooo, a który najbardziej? - spytała zaciekawiona. Westchnęłaś cicho. Trochę współczucia kobieto...
- Jimin... – aż wstrzymałaś na chwilę oddech, bo siłą rzeczy przypomniałaś sobie jego zapach.
- Uuu... - poruszyła zabawnie brwiami i zagryzła wargę, na co ze śmiechem trzepnęłaś ją lekko w ramię.
    W poniedziałek po szkole zadzwonił do ciebie Rap Monster.
- Nie mogę z nimi wytrzymać! - pożalił się. - Cały czas o ciebie wypytują – on jako jedyny z Bangtanów nie rumienił się, gdy z tobą rozmawiał. Może trochę za często zerkał na twój biust, no ale no... On BTS-om pornole ściąga!
- Może mogłabyś do nas jutro wpaść? - zaproponował. - Reszta będzie mieć niespodziankę.
    Zastanowiłaś się. Co ci szkodziło? Po prostu dzisiaj mogłaś polować jeszcze intensywniej. Mama pewnie znowu nie będzie miała nic przeciwko.
- Jasne – z jego punktu widzenia wyglądało to tak, jakbyś nawet się nie zawahała.
    Następnego dnia po szkole od razu ruszyłaś na wskazaną przez Mona ulicę. Gdy już stałaś przed drzwiami ich dormu, klepnęłaś się w czoło, z przerażeniem uświadamiając sobie, że na wczorajszym polowaniu zapomniałaś posilić się człowiekiem. Przełknęłaś ślinę, przypominając sobie, że ostatni raz wypiłaś krew człowiekowi pięć dni temu, a normą u ciebie do zachowania spokoju przy ludziach były cztery. Już miałaś zawrócić, gdy nagle drzwi otworzyły się, ukazując uśmiechniętego Rap Mona i przywołując do ciebie ponownie ten piękny zapach. Znowu przełknęłaś ślinę, przypominając sobie słowa, które w takich chwilach miała zwyczaj mówić Hye: ,,Cycki do przodu i pędzim!”.
Odwzajemniłaś uśmiech, wcale nie wyglądając, jakby w środku zżerało cię z nerwów. To była jedna z rzeczy, których nie żałowałaś po zmianie: kiedyś byłaś beznadziejnym kłamcą.
- Fajnie, że już jesteś – powiedział konspiracyjnym szeptem Namjoon. - Reszta jest w salonie, wchodź.
    Przekroczyłaś próg, i zdjęłaś buty. Zostawiłaś je w półce, zapełnionej obuwiem chłopaków i niemal parsknęłaś śmiechem, widząc czerwone szpilki. Ciekawe, czyje to – zaśmiałaś się w myślach, a one same dołożyły ci do tego zdjęcie Jin'a.
    Rap Monster położył palec na ustach, jakbyście co najmniej wykradali jakieś tajne dane, a nie robili niespodziankę Bangtanom.
- Ej, darmozjady, gościa mamy! - krzyknął w stronę salonu i z głupim uśmieszkiem złapał cię za rękę, ciągnąc do wspomnianego pokoju, skąd dobiegały ciche pomruki, niemal mówiące: ,,super, wystaw za drzwi i daj nam spokój”. Nieco się zdziwił, gdy dotknął twojej lodowatej dłoni, ale nic nie powiedział, za co chwała mu.
- Hej – uśmiechnęłaś się, gdy weszłaś za liderem do salonu. W chwili, gdy przekroczyłaś próg pokoju, a oni nie wiedzieli jeszcze, kto przyszedł, wszyscy zajmowali się sobą – Jin czytał książkę siedząc na parapecie przy otwartym oknie, J-Hope z Jimin'em grali na konsoli, Jungkook rysował coś w zeszycie nucąc pod nosem, Tae leżał na kanapie z nogami na oparciu, a głową niemal na ziemi oglądając grę starszych, od czasu do czasu komentując, a Suga... Suga pewnie spał w swoim pokoju. Parsknęłaś śmiechem, gdy ogarnęli kto jest ich gościem – Jungkook przestał nucić, a ołówek wypadł mu z rąk, Taehyung prawie spadł na ziemię, waląc głową w panele, J-Hope i Jimin wyrwali kable ładujące joysticki z konsoli, a Jin niemal wyleciał przez okno.
- ____? - zająknął się Jimin, gdy otrząsnęli się ze zdziwienia, a jego twarz oblał delikatny rumieniec. Jęknęłaś cicho w myślach, czując, że na gwałtowny wzrost temperatury w jego ciele twoje kły wysuwają się lekko. Już wcześniej piekło cię gardło, ale teraz czułaś, jakby ktoś włożył ci tam rozżarzony do czerwoności pręt. Byłaś jednak przyzwyczajona do tego bólu, więc spróbowałaś się uspokoić i nie panikować. Poczułaś, że kły nieco wsuwają się z powrotem, tam, gdzie ich miejsce.
- Mógłbyś chociaż na chwilę zapomnieć o tych chorych fantazjach? - westchnął Hoseok, po czym z uśmiechem wstał i mocno cię przytulił. Słyszałaś, że przez chwilę wdychał twój zapach. Poklepałaś go lekko po plecach, żeby się odsunął, bo siłą rzeczy twoja twarz wylądowała tuż przy jego szyi, a nie lubiłaś wstrzymywać za długo oddechu, mimo że nie musiałaś nawet oddychać. - Pożyczyłabyś mi swoje perfumy? - spytał, gdy w końcu się odsunął i posadził na kanapie, zaraz siadając obok. Spojrzałaś na niego z niemym pytaniem, na co od razu wytłumaczył: - Wypsikałbym nimi poduszki Jimin'a, bo już wytrzymać się z nim nie da – westchnął, przewracając oczami, na co zachichotałaś i przeniosłam wzrok na czerwonego do granic możliwości ChimChim'a.
- Hyuuung! - pisnął i schował twarz w dłoniach.
    Zaśmiałaś się, jednak nie zdążyłaś nic odpowiedzieć, gdyż reszta otoczyła mnie wianuszkiem i gdybyś nie była wampirem, pewnie byś za nimi nie nadążyła.
- Jimin? - zagadnął Rap Monster, gdy godzinę później razem z rozbudzonym Yoongim siedzieliście wszędzie, gdzie się dało, gadając, jakbyście znali się rok, a nie kilka godzin.
- Tak? - spytał niepewnie. Domyśliłaś się, że lider chce zapytać o coś związanego z tobą.
- Czy gdy wczoraj się masturbowałeś, myślałeś o ____? - spytał ,,poważnie”, ledwo powstrzymując śmiech.
    Westchnęłaś cicho, przeczuwając co się za chwilę stanie, więc wstrzymałaś oddech. Tym razem czerwone stały się także jego uszy oraz szyja. Wyczułaś ciepłe i mokre uderzenia jego głośno bijącego serca i jakby przez jego skórę na szyi zauważyłaś tętnicę. Mimowolnie odetchnęłaś głębiej i warknęłaś cicho pod nosem. Oczy przesłoniła ci czerwonawa mgła, a kły wysunęły się od razu do końca. Mimo tego zachowałaś resztki zdrowego rozsądku i szybko wstałaś, niemal od razu znajdując się pod ścianą na drugim końcu pokoju, przysłaniając usta dłonią, co zajęło ci jakąś sekundę. Chłopcy patrzyli na ciebie przerażeni, ale i zaciekawieni.
- ____... Nic ci nie jest? - spytał Rap Monster, powoli do ciebie podchodząc. No super, teraz według nich jestem nienormalna – jęknęłaś w myślach.
- Nie dacie mi wyjść bez wyjaśnienia, prawda? - spytałaś, z ręką nadal przysłaniającą usta. Mgiełka sprzed oczu zniknęła, jednak głód i wysunięte do końca kły nie.
- Nie – za Namjoona odpowiedział Suga. Tylko u niego w oczach nie było widać przerażenia, a czystą ciekawość.
- Ale obiecajcie, że po tym się ode mnie nie odwrócicie, chociaż w sumie tak byłoby najlepiej, nikomu nie powiecie i dacie mi jak najszybciej wyjść – jęknęłaś w swoją rękę, gdy powiało na ciebie powietrze z otwartego okna za chłopakami, przez co jeszcze mocniej wyczułaś słodką woń. Jednak aktualnie wyczuwałaś tylko zapach Jimin'a. Z przerażeniem uświadomiłaś sobie, że nie zaspokoisz głodu, dopóki nie skosztujesz jego krwi.
- Obiecujemy. ____, co ty za głupie pytania zadajesz? - spytał lekko zniecierpliwiony Hoseok.
    Przełknęłaś ślinę i powoli odsłoniłaś usta. Chłopcy niemal natychmiast odskoczyli przerażeni, a Tae nawet spadł z kanapy.
- Wiedziałam – jęknęłaś, czując że jeszcze chwila i nie wytrzymasz, a ucierpi na tym tylko jedna osoba. Po raz pierwszy tak miałaś i sama byłaś tym wystraszona.
- ____ - zająknął się Jungkook. - O-one są sztuczne, prawda?
- Nie – pokręciłaś głową. - Jestem wampirem – powiedziałaś cicho, ale na tyle, by chłopcy usłyszeli. Znowu powiało na ciebie z otwartego okna. - I teraz nie mogę stąd wyjść – warknęłaś, patrząc na Jimin'a, który zadrżał lekko.
- Czy ty... No wiesz... - wystraszył się Jin.
- Tak. To musi być on – uśmiechnęłaś się do Parka. Wyglądał, jakby zaraz miał zemdleć, a ty nie miałaś zamiaru przestać. Zawsze tuż przed wypiciem ludzkiej krwi zmieniałaś się. Stawałaś się wtedy drapieżnikiem, który kusił wyglądem, zachowaniem i był dużo bardziej śmiały niż wcześniej a jednocześnie wiedział, kiedy przestać. - Przygotujcie mu dużą tabliczkę czekolady, witaminy, ciepłe łóżko i wannę z gorącą wodą. Czyj pokój jest obok tego? - spytałam Rap Mon'a. Po raz pierwszy przed polowaniem poczułaś podniecenie. Jimin ci się podobał, ty jemu, więc zamierzałaś to wykorzystać.
- Mój – widziałaś, że on i reszta, no, poza Jiminem, chyba uwierzyli, że nie zrobisz mu krzywdy. - Ale po... Po tym wszystkim masz nam wszystko wyjaśnić, ok?
- Tak, tak – odparłaś, po czym przez czerwonawą mgiełkę spojrzałaś na bladego jak ściana Jimin'a. Przejechałaś językiem po wystających kłach. - Masz iść dwa kroki za mną, a potem zamknąć drzwi, jasne?
    Tylko pokiwał głową, nie będąc w stanie zrobić nic więcej. Ze słodkim uśmieszkiem przeszłaś tuż obok chłopaków. Oni już na ciebie nie działali, teraz pragnęłaś tylko krwi Chim'a. Wyszłaś na korytarz i usłyszałaś, jak szepczą do niego ciche ,,hwaiting!”. Zaśmiałaś się pod nosem i weszłaś do pokoju Mon'a. Kilka sekund później próg pokoju przekroczył porządnie wystraszony Jimin. Uśmiechnęłaś się do niego, gdy zamknął drzwi. Wiedziałaś, jak musisz teraz wyglądać: blada, z wysuniętymi kłami, oczami iskrzącymi się z pożądania, otoczona niebieskawym światłem księżyca, wpadającym do pokoju przez okno.
- Nie bój się – podeszłaś do niego. - To będzie tak jakby nasz pierwszy pocałunek.
- Po-pocałunek? - na jego blade policzki wstąpiły delikatne rumieńce.
- Aha – odpowiedziałaś, smyrając go nosem po policzku. Teraz, gdy wiedziałaś, że masz go dla siebie, głód mógł chwilkę poczekać.
- Czyli że... - zawiesił się, zaciskając dłonie w pięści.
- Czyli że od dziś jesteśmy razem – szepnęłaś, przenosząc się w końcu na jego szyję. Zapach jego krwi cię oszałamiał, a teraz jeszcze jego serce tak szybko pracowało. Nie mogąc się powstrzymać, powaliłaś go na łóżko, zawisłaś nad nim i przytrzymałaś jego ręce nad głową. Starałaś się by uścisk nie był za silny, ale i tak chłopak pisnął.
- Będzie bolało? - spytał cicho, gdy przejechałaś kłem po miękkiej skórze na szyi.
- Trochę – nie czekając dłużej, bo pragnienie niemal rozsadzało cię od środka, pociągnęłaś go jedną ręką za włosy, drugą nadal trzymając jego dłonie, na co odchylił głowę i zacisnął mocno powieki. Wgryzłaś się w miejsce tętnicy, na co chłopak jęknął głośno z bólu i już po chwili poczułaś w ustach ciepłą i słodką ciecz. Jakbyś miała porównać smak do ludzkiego jedzenia, to prawdopodobnie znudziłoby ci się po powiedzeniu dwudziestego składnika. Wiedziałaś, że nie możesz wypić więcej niż litr, więc po tej ilości zalizałaś ranki. Ogarnęło cię błogie uczucie zaspokojenia.
- Skończyłam – oblizałaś usta, czując jak kły się chowają a pragnienie mija. - Jak się czujesz? - spytałaś Jimina i pocałowałaś go w na powrót blady policzek, zostawiając na nim ślad jego własnej krwi, którą starłam palcem, dokładanie go potem oblizując. 
- Jakoś tak... Najchętniej poszedłbym spać – skrzywił się zabawnie, na co zaśmiałaś się cicho.
- To normalne. Straciłeś sporo krwi – również się skrzywiłaś, bo po zaspokojeniu ponownie wróciło do ciebie poczucie winy. - Boże, jestem potworem! - jęknęłaś cicho, jak najszybciej odsuwając się od chłopaka.
- Nie jesteś. To nie był twój wybór, prawda? - nieco zamroczony uniósł się na łokciach.
- No niby nie...
- To teraz tu wracaj, bo mi zimno – naburmuszył się lekko.
    Nie mogłaś powstrzymać cichego śmiechu.
- Nie boisz się mnie? - spytałaś, siadając obok niego na łóżku.
- Nie. Niby czemu miałbym bać się swojej dziewczyny, która pewnie od dzisiaj będzie do mnie przychodzić na śniadanioobiadkolację? - spytał, przewracając oczami. - A poza tym, chcę cię pocałować – pociągnął cię mocno za rękę, byś położyła się obok niego, jednak ty ani drgnęłaś.
- Nie teraz – powiedziałaś szybko, na co chłopak zasmucił się. - Później.
- Czemu?
- Po pierwsze: musisz zregenerować siły, a po drugie: chcesz się całować własną krwią?
- Ehh... No dobra – naburmuszył się i zamknął oczy. - Idź do reszty i przekaż smutną nowinę, że przeżyłem.
- Przekażę – zaśmiałaś się i pocałowałaś go w czoło. - Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia, a potem pójdziemy razem do wanny, ok? - przykryłaś go kołdrą.
- Mhm... - mruknął niewyraźnie w półśnie.
    Zamknęłaś drzwi i ruszyłaś do salonu. Chłopcy zmierzyli cię podejrzliwym spojrzeniem.
- Żyje – uniosłaś dłonie w geście obronnym, na co Taehyung westchnął cicho i z kieszeni wyjął 7000 wonów (ok. 30 zł) i dał je uradowanemu Jin'owi. Klepnęłaś się dłonią w czoło. - Serio, zakładaliście się, czy przeżyje? - popatrzyłaś na nich jak na debili, na co spojrzeli na ciebie dziwnie. - Co?
- Eee... ____, masz czerwone oczy – wytłumaczył ci Hoseok.
- Jutro będą znowu złote – wzruszyłaś ramionami. Wystarczyło, żebyś poszła na polowanie, a krew zwierzęca zmieni je z powrotem.
- Miałaś nam wszystko wytłumaczyć – przypomniał Tae i rozsiadł się wygodnie w fotelu.
- Kolejni – westchnęłaś i usiadłaś na kanapie obok Hoseoka, po czym wysłałaś Jungkooka, żeby zaniósł Jimin'owi to, o co prosiłaś.
- Kolejni? - zdziwił się J-Hope.
- Kolejni, w sensie że nie wystraszyliście się, gdy dowiedzieliście się o mojej hmm... naturze.
- Tyle jest teraz tych wszystkich głupich książek, filmów, czy ,,dokumentów”, że nic mnie już nie zdziwi – Namjoon wzruszył ramionami.
- ____, czemu pokój Namjoona hyunga wygląda jak w rzeźni? - spytał poważnie Jungkook, wchodząc do salonu. Spojrzałaś na niego z politowaniem.
- Nie przesadzasz aby przypadkiem? - uniosłaś jedną brew.
- Dobra, nie ważne, ____, opowiadaj! - przerwał wam Tae. Sturlał się na ziemię i oparł brodę na rękach. Co gorsza, każdy wyglądał na równie zaciekawionego jak on. Westchnęłaś i chcąc nie chcąc, zaczęłaś opisywać im przemianę i wszystko, co wampirze. Nie obyło się oczywiście bez głupich pytań w stylu: ,,śpisz w trumnie?”, ,,czy słońce cię spala?”, ,,pamiętasz pierwszego króla Korei?”. Przerazili się tylko wtedy, gdy powiedziałaś, że nie możesz jeść zbyt dużo ludzkiego jedzenia.
- Kilka miesięcy temu przypadkiem obejrzałem kawałek ,,Zmierzchu” - zaczął nagle Jin, na co chłopcy spojrzeli na niego z politowaniem. Niemal słyszałaś ich myśli: ,,hyung, wstyd nam robisz”, ale on zdawał się tego nie zauważać. - I zastanawiam się jak wampiry zmieniają innych i czy naprawdę mają skórę twardą jak skała.
- Co do pierwszego, to nie jestem pewna – zastanowiłaś się. - Wampirem jestem od kilku miesięcy, a to nie o same gryzienie chodzi, tylko również o jad, który też mam, ale używam tylko na zwierzętach. I tak, mam taką skórę. Mogą przebić ją tylko wampirze zęby.
- Serio? Pokażesz? - spytał zafascynowany Tae.
- Daj jakiś nóż. Tylko taki, którego nie będzie wam szkoda – parsknęłaś śmiechem, gdy Tae zerwał się i pobiegł do kuchni, a po chwili wrócił z małym scyzorykiem.
- Czekał tyle czasu – pogłaskał go pieszczotliwie, na co wszyscy spojrzeli na niego jak na uciekiniera z psychiatryka.
- Daj go, bo zaraz zaczniesz się z nim lizać – wystawiłaś mu język i wzięłaś od niego nożyk.     
   Podwinęłaś rękaw i przejechałaś scyzorykiem po przedramieniu. Nie zostawił nawet rysy, a ty nic nie poczułaś. - Wbić? - spytałaś jakby od niechcenia, na co wszyscy pokiwali głowami. Widziałaś wszystko jakby w zwolnionym tępię, więc gdy scyzoryk już miał dotknąć skóry, przechyliłaś go tak, żeby odłamana część poleciała tam, gdzie nikt nie stał. Twój mózg nie miał problemów z takimi obliczeniami. (chyba moja ulubiona wampirza cecha xD)
- Wooow – szepnął Jungkook, na co zaśmiałaś się.
    Pogadaliście jeszcze z pół godziny, aż w końcu wyszłaś z salonu, żeby obudzić Jimin'a. Po straceniu tak dużej ilości krwi musiał również coś zjeść.
- Nie śpisz już? - zdziwiłaś się, widząc chłopaka, który siedział na łóżku otoczony kokonem z kołdry z laptopem na kolanach i kakaem w dłoni.
- Nie – wyszczerzył się. Był już znacznie mniej blady, a i głos miał silniejszy. - Ale nadal jakoś dziwnie się czuję – udał ciężko poszkodowanego, a ty wiedziałaś, o co mu chodzi.
- Może mała kąpiel ci pomoże? - w sekundę znalazłaś się przy nim, przygryzając lekko płatek jego ucha. Westchnął słodko, odkładając laptop i kubek na stolik.
- Taaak... I jeszcze pocałunek – przymknął oczy, na co pocałowałaś go w policzek, kierując się w stronę ust. Wreszcie położyłaś usta na jego i dopiero teraz było widać, że to chłopak (prawie) zawsze dominuje. Przekręcił was tak, że teraz to ty byłaś pod nim. Rozłączyliście pocałunek dopiero, gdy zabrakło mu powietrza. Odetchnął, wstał i ściągnął koszulkę. W drzwiach odwrócił się jeszcze, by ujrzeć że jesteś już tylko w bieliźnie. Przełknął ślinę i cały czerwony zdołał wykrztusić:
- Chyba czas na kolację.
    Zaśmiałaś się i pociągnęłaś go za rękę w stronę łazienki.

4 komentarze:

  1. Cycki do przodu i pędzim ! hahahaha xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tekst z życia wzięty :D Moja koleżanka tak do mnie często mówi XD

      Usuń
  2. Po prostu to jest piękne 😍😍😍😍💜💜💜💜💜💋💋💋❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu to jest piękne 😍😍😍😍💜💜💜💜💜💋💋💋❤❤

    OdpowiedzUsuń