5 rozdział jakoś tak dziwnie mi się napisał, że cała akcja leci ,,trochę" zbyt szybko, więc musiałam połowę usunąć i piszę od nowa -,- Więęęęc wstawiam to dziwne... coś xD Zaczęłam to pisać jeszcze na początku sierpnia, gdy w górach byłam i miałam niesamowitą fazę na Zmierzcha i wogóle takie kc Edwarda xD I tak sobie leżało przez te kilka miechów i dopiero wczoraj znalazłam to głęboko w szufladzie, jeszcze w moim starym scenariuszowniku i dokończyłam xD Miałam załamanie, jak mój styl pisania mógł się aż tak zmienić przez tak krótki czas xD
*Wybaczcie za to, co zrobiłam z Tae xD Tylko on mi do tej roli pasował xDD*
*bo powiedzcie mi, kto by nie chciał wgryźć/wessać (whatever xD) w tą szyjkę? *.*
Ach, te moje fantazje xDD*
Weszłaś
przez tylne drzwi do domu i w porę złapałaś upuszczony przez twoją
mamę kubek. Zajęło ci to mniej niż sekundę. Mama cofnęła się
zaskoczona, a jej serce przyśpieszyło. Westchnęłaś cicho, bo
niestety słyszałaś to głośno i wyraźnie.
-
To ja już pójdę – ponownie westchnęłaś i już w ludzkim tempie
skierowałaś się do swojego pokoju.
-
Nie, spokojnie, ____ - odetchnęła głębiej. - Powinnam się
przyzwyczaić, ale to trudne – uśmiechnęła się do ciebie
przepraszająco, upewniła się, że twoje oczy mają barwę jasnego
miodu i dopiero wtedy cię przytuliła.
Kolejny
raz westchnęłaś. Zapach jej krwi już zupełnie na ciebie nie
działał, więc mama nie musiała się tak pilnować. Mogłabyś się
do niej przytulać z oczami czarnymi jak węgiel, a i tak nic by się
jej nie stało. Jednak mama cały czas pilnowała, czy twoje oczy nie
robią się ciemniejsze. Nie miałaś jej tego za złe, wręcz
przeciwnie, sama byś tak robiła. Nie mogłaś skazać jej na dni
męczarni które sama musiałaś przeżyć podczas przemiany, a gdyby
nie udało ci się opanować... Wzdrygnęłaś się na samą myśl o
tym i delikatnie wyswobodziłaś się z jej objęć.
-
Jadłaś już, mamo? - spytałaś.
-
Nie musisz się o mnie tak martwić – uśmiechnęła się. - A
ty... - urwała niepewnie.
-
Jasne. Nie zapuszczałam się zbyt daleko – cmoknęłaś ją w
policzek i pobiegłaś do pokoju.
Zamknęłaś drzwi i stanęłaś przed dużym lustrem. W jego rogu wisiało twoje
zdjęcie sprzed paru miesięcy. Trudno było uwierzyć, że aż
tak się zmieniłaś. Przyjrzałaś się twojemu odbiciu. Gdyby
porównać dawną ciebie, z osobą stojącą przed lustrem, wyglądałoby
to jak porównywanie zdjęć operacyjnych ,,przed i po”. Twoje
odbicie ukazywało nieziemsko piękną siedemnastolatkę. Miałaś
bladą jak księżyc, bez jednej skazy, cerę, którą okalała burza
gęstych, lśniących, jasno-brązowych włosów. Na twoich policzkach
kwitły delikatne rumieńce, które miały zniknąć za parę godzin.
Nad nimi błyszczały wielkie, jasno-złote oczy, opatrzone długimi,
gęstymi rzęsami, które rzucały na twoje policzki urocze cienie.
Twoje usta przywodziły na myśl różane płatki kwiatów, twoja skóra
błyszczała delikatnie niczym powierzchnia perły. Stałaś z gracją
baletnicy. Byłaś szczupła, a delikatne krągłości miałaś tylko
tam, gdzie były potrzebne. Westchnęłaś cicho. Niby byłaś podobna
do dawnej ciebie, ale mało kto by to zauważył. Te zmiany przyjęłaś
z ochotą, ale nadal nie mogłaś się przyzwyczaić do ciszy, która
zawsze obowiązywała w twoim sercu.
Tak,
byłaś wampirem.
W
dzieciństwie wiele czytałaś o tych niezwykłych istotach i
marzyłaś, by stać się jednym z nich. Nawet nie przypuszczałaś że
to się spełni! Tak szczerze, to brakowało ci bycia człowiekiem:
rumieńców, które pojawiały się u ciebie bardzo często, bicia
serca, które działało na ciebie jak kołysanka w bezsenne noce, a
przede wszystkim tego, że twoja mama nie żyła przy tobie w wiecznej
niepewności.
Różniłaś
się jednak od twoich pobratymców. Po pierwsze, nie musiałaś w
słoneczne dni chować się w trumnie, ani nawet w cieniu. Nie wiedziałaś,
skąd to się brało, ale ani nie świeciłaś się w słońcu, ani
się nie spalałaś. W świetle słonecznym iskrzyłaś się subtelnie,
tajemniczo, więc mogłaś bez obaw wychodzić w ładny dzień z domu.
Po drugie, dość szybko opanowałaś się po przemianie, która i tak
była straszna: czułaś się jakby ktoś palił cię żywcem, ale to
było nic, z tym co musiała czuć twoja mama. Ona nie miała pojęcia,
co się z tobą działo, a gdy w szpitalu wreszcie przemiana dobiegła
końca i twoje serce przestało bić, omal nie zeszła na zawał, gdy
wstałaś z łóżka. Tylko cudem udawało ci się nie wrzeszczeć i
nie wić w agonii, bo to by jeszcze bardziej ją bolało.
Twoje
życie się ,,skończyło” parę miesięcy temu, gdy wracając do
domu ze szkoły, napadł na ciebie wampir. Co nim kierowało, aby cię
zmienić, nie wiedziałaś, i prawdopodobnie nigdy nie dane było ci się
dowiedzieć.
Miałaś
teraz w głowie tyle miejsca, że bez problemu zarejestrowałaś, że
zapadał już zmierzch. Kiedyś uwielbiałaś noce, bo zawsze miałaś
niesamowite sny, ale teraz nie musiałaś spać. Wiedziałaś, że
wampiry po prostu nie sypiają, ale i tak przyjęłaś tą zmianę z
przykrością. Zeszłaś na dół i usiadłaś obok mamy na kanapie.
Zdążyła się przyzwyczaić do tego, że poruszałaś się teraz
bezszelestnie, więc gdy cię zauważyła, tylko wtuliła cię w siebie. Wsłuchałaś się w bicie jej serca, w ciepłe i mokre
sygnały, które do ciebie wysyłało. Ale już na ciebie to nie
działało. I najwyraźniej byłaś odporna na wszystkich ludzi, co
odkryłaś z satysfakcją, gdy po raz pierwszy po przemianie wyszłaś
z domu. Oczywiście czułaś ich zapachy, ale potrafiłaś się
opanować. Twoja mama była jednak ostrożna i rzadko kiedy pozwalała
ci wyjść między ludzi. I to nie chodziło tylko o bezpieczeństwo
innych, po prostu wiedziała, że nie wybaczyłabyś sobie, gdyby coś
stało się komuś z twojej winy.
-
____... - zaczęła mama.
-
Hm?
-
Musimy wyjechać z Polski.
-
Czemu? - byłaś szczerze zdziwiona.
-
Musisz zacząć chodzić do szkoły, bo już całkowicie się
kontrolujesz, a dużo osób stąd Cię zna i mogą zauważyć, że
się nie starzejesz.
Byłaś
zdziwiona, że sama na to nie wpadłaś.
-
A gdzie byśmy wyjechali?
-
Do Korei Południowej. Jesteś już zapisana do tamtejszego liceum.
-
Co? Kiedy zdążyłaś to zrobić? - byłaś tak zaskoczona, że nawet
nie zauważyłaś, kiedy już stałaś.
- Mianhe – wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Języka nauczysz się w jeden wieczór, a mieszkanie i wszystko inne jest już załatwione.
- Mianhe – wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Języka nauczysz się w jeden wieczór, a mieszkanie i wszystko inne jest już załatwione.
-
Ehh... - klapnęłaś z powrotem na kanapę, choć długie stanie
zupełnie cię nie męczyło, ale starałaś się choć zachowaniem
wyglądać jak człowiek. - Kiedy wyjeżdżamy?
-
Za tydzień – była już końcówka sierpnia, więc to cię akurat
nie zdziwiło.
To była twoja mama - jej pomysły zawsze były dziwne.
Dzień
przed wlotem wybrałaś się na polowanie, bo jednak bałaś się, że
przebywanie w jednym samolocie z tyloma osobami może być dla ciebie
kłopotliwe. Zostałaś też zmuszona przez mamę, abyś ,,posiliła
się” również człowiekiem, choć robiłaś to wczoraj. Do
prawidłowego funkcjonowania musiałaś pić również ludzką krew,
na szczęście rzadziej niż inne wampiry, z racji twojej zwierzęcej
,,diety”. Nienawidziłaś siebie za to, choć nigdy nie pozbawiałaś
ich całej krwi, a gdy już wypijałaś wystarczająco, zalepiałaś
śliną ranki i jak najszybciej uciekałaś. Wolałaś umrzeć, co
zresztą by się stało, niż to robić, jednak robiłaś to jedynie
dla mamy, która nawet powiedziała ci, że mogłaby się poświęcić,
na co oczywiście się nie zgodziłaś, z wielkim przerażeniem. Nigdy cię nie ponosiło, no ale jednak istniało jakieś ryzyko.
Zasiedziałaś
się w lesie, więc wróciłaś dopiero rano, a mama oczywiście już
była na nogach.
-
Jak się spało? - spytałaś, przyglądając się jak przygotowuje
sobie kakao. Nadal czułaś jego piękny zapach, ale gdy jadłaś bądź
wypijałaś pokarm ludzki, mdliło cię po stosunkowo niewielkich
ilościach. Mimo to, zdarzało ci się zjeść jakieś ,,normalne”
jedzenie. Za życia byłaś ogromnym żarłokiem i trochę ci
najwidoczniej z tego zostało.
-
Nie gorzej niż zwykle – wzięła napój, nałożyła sobie
śniadanie i siadła do stołu.
Oczywiście,
jak zwykle, gdy gdzieś wychodziłaś, każdy musiał się na ciebie
gapić, a faceci wręcz pożerali cię wzrokiem. Słyszałaś, jak
przyspieszało im tętno i nietrudno było się domyślić, o czym
myślą.
Lot
przebiegł bez większych problemów, ale i tak świeże powietrze
powitałaś z ulgą.
,,Mieszkanie”
okazało się sporym, piętrowym domkiem, który został wybudowany
na obrzeżach miasta, więc miałaś łatwy dostęp do lasu i
zwierząt, a kilkadziesiąt kilometrów dalej był szlak górski,
gdzie często przechodzili ludzie.
W
noc przed szkołą znów wybrałaś się na polowanie.
Przejrzałaś
się w lustrze i skrzywiłaś się. Nawet w zwykłym mundurku szkolnym
wyglądałaś, jakbyś właśnie zeszła z wybiegu.
Westchnęłaś
cicho i wyszłaś z pokoju, po drodze łapiąc torbę. Cmoknęłaś
mamę w policzek na pożegnanie i pojechałaś do szkoły.
Zaparkowałaś samochód i stanęłaś przed jedną z Seulskich szkół.
Odetchnęłaś głębiej, choć nic nie mogło to dać, i weszłaś
przez duże drzwi do środka.
Oczywiście
jak zwykle każdy się na ciebie patrzył. Skierowałaś się w stronę
klasy 1b. Nie potrzebowałaś żadnej pomocy, wystarczył jeden rzut
oka na plan szkoły – miałaś fotograficzną pamięć. Przed klasą
stała słodka Koreanka w dwóch kucykach. Trzymała koszyk z
karteczkami, zapewne numerami miejsc w ławkach. Gdy do niej
podeszłaś, otworzyła szerzej oczy, ale uśmiechnęła się
przyjaźnie. Odwzajemniłaś uśmiech i pomyślałam, że może dni
szkoły nie będą aż tak straszne.
-
Ty pewnie jesteś ____ ____? Tak? - podsunęła ci koszyk.
-
Tak – niestety nawet mój głos szokował – był piękny i
melodyjny.
Zerknęłaś
na numerek i weszłaś do klasy. Wszystkie rozmowy natychmiast
ucichły. Znowu westchnęłaś i usiadłaś na swoje miejsce. Po chwili miejsce obok ciebie zajęła dziewczyna w prostych, czarnych włosach.
-
Cz-cześć. Jestem HyeSun, a ty? - przedstawiła ci się nieśmiało.
-
____ - odpowiedziałaś z uśmiechem.
Hye
odetchnęła z ulgą i rozluźniła się nieco. Zapewne spodziewała
się oschłego przywitania. Z ochotą przysunęła się bliżej ciebie.
W twoje nozdrza wbił się jej zapach. Twoje gardło zaczęły lizać
języki ognia, jednak szybko się opanowałaś, żeby nie zauważyła
w twoich oczach głodu.
Hye
pociągnęła nosem. Pewnie doszedł do niej twój zapach. Jak to
określiła mama – był piękniejszy niż jakiekolwiek perfumy, a
słowami nie dało się go opisać.
-
Nosisz soczewki? - spytała.
-
Nie – odpowiedziałaś. - Taki mam kolor oczu.
-
Też taki chcę – szepnęła.
Zaśmiałaś
się melodyjnie.
-
Jakich perfum używasz? - kolejny raz pociągnęła nosem. - Są
boskie.
-
Eee... - zająknęłaś się, a od odpowiedzi uchronił cię
wychowawca, który właśnie wszedł do klasy.
Ze
szkoły wyszłaś razem z Hye.
-
Gdzie mieszkasz? - spytała.
-
Na obrzeżach miasta – odpowiedziałaś, wyjmując kluczyki.
-
O, ja też – ucieszyła się, a potem zauważyła twój samochód i
posmutniała.
-
Jak chcesz, to możemy jeździć razem – zaproponowałaś szybko. -
Mam prawko.
-
Chętnie – uśmiechnęła się. Tak łatwo było ją rozweselić!
Przez
całą drogę wypytywała cię o różne rzeczy. Gdy spytała o pracę
twojego ojca, raptownie posmutniałaś: widziałaś go ostatnio tuż
przed przemianą.
-
Gdzie mieszkałaś wcześniej? - spytała. - Nie wyglądasz na
Koreankę.
-
Przeprowadziłam się z Polski – przyznałaś.
-
Naprawdę? - zdziwiła się. - W sumie... Wiele osób mówi, że
Polki są najładniejsze. Patrząc na ciebie, stwierdzam, że to
prawda – powiedziała, na co znowu się roześmiałaś.
Gdy
spytała cię o ulubioną muzykę i bez zastanowienia odparłaś
,,K-Pop”, klasnęła w dłonie i roześmiała się serdecznie.
- Też go uwielbiam – wyjaśniła. - A jakie zespoły najbardziej lubisz?
- Też go uwielbiam – wyjaśniła. - A jakie zespoły najbardziej lubisz?
-
BTS, EXO, Big Bang, Block B... - zaczęłaś wymieniać.
-
To też moje ulubione zespoły – uśmiechnęła się.
Resztę
drogi przegadałyście o zespołach i pojedynczych członkach.
-
Gdzie mieszkasz? - spytałaś, a gdy pokazała ci palcem spory domek,
tylko nieco mniejszy od twojego, zaniemówiłaś i stwierdziłaś: –
Mieszkamy obok siebie.
-
Ale fajnie! - ucieszyła się. - Już na rozpoczęciu roku
przydarzają mi się tak fajne rzeczy!
Nie
mogłaś się nie zgodzić. Nawet nie przypuszczałaś, że tak szybko
znajdziesz sobie przyjaciółkę.
Przez
następne dwa tygodnie zyskałaś kolejne przyjaciółki – Jinsil,
SooJeon i HyoYeon. Twoja uroda niestety nadal nieco szokowała. Najgorsze jednak
było to, że Hye przypadkiem odkryła twój sekret. Jak to Hye, nie
była nawet przerażona, a powinna, tylko ucieszyła się, że zna
kogoś takiego. Starałaś się ukryć to, że do twojej ,,diety”
doliczają się jeszcze ludzie, ale szybko to
wyczuła i zamiast wystraszyć się i zerwać z tobą kontakt, tak
jak twoja mama, ,,zaoferowała się”, na co wywróciłaś oczami i
kategorycznie odmówiłaś.
-
____, wiesz, że za 3 tygodnie będzie koncert BTS?! - piszczała,
gdy w poniedziałek weszłaś do klasy.
-
Naprawdę? - bardzo chciałaś ich w końcu poznać.
-
Noo. Pójdziemy?
-
Ja bardzo chętnie – jej entuzjazm powoli ci się udzielał.
-
Nie będę mogła pójść – westchnęła Jinsil. - Mama w ten
dzień chce zaciągnąć mnie do babci – skrzywiła się.
-
Nie martw się, kupię ci koszulkę – pocieszyła ją HyoYeon.
-
A ja spróbuję któregoś uprowadzić – obiecała jej SooJeon. -
Chcesz Kook'a czy Jimin'a?
-
Sugę, jeśli możesz – Jinsil parsknęła śmiechem.
Mama
nie miała nic przeciwko koncertowi, a tobie w porę udało się kupić
bilet.
-
Dzisiaj znowu idziesz do lasu? - spytała Hye, gdy wychodziłyśmy ze
szkoły dzień przed koncertem.
-
Tak. Skąd wiedziałaś?
-
Zgaduję po oczach. Gdy masz ciemniejsze, to wtedy jesteś bardziej
głodna. Zgadłam?
-
Jesteś spostrzegawcza, nie ma co – parsknęłaś śmiechem.
Na
koncercie pomyślałaś, że może lepiej by było, gdybyś jednak na
niego nie poszła. Na nikogo oczywiście się nie rzuciłaś, choć w gardle trochę cię piekło. Problemem było to, że
Jimin się na ciebie zagapił (stałaś blisko sceny, ale na tyle
daleko, że chłopcy często łapali z tobą kontakt wzrokowy) i
pomylił kroki, co zapoczątkowało reakcję łańcuchową i każdy z
chłopców na mnie zerknął. Byłaś przekonana, że zaraz oblejesz
się obfitym rumieńcem. Sami chłopcy w rzeczywistości byli jeszcze
przystojniejsi niż na zdjęciach czy filmikach, ale
najbardziej podobali ci się Jimin, Jungkook i V, czyli twoi najwięksi
biasi z UB na czele.
Na
fanmeetingu stało się coś bardzo dziwnego: gdy podeszłaś do
Jimina, który był pierwszy przy długim stole, uderzył cię
zapach tak niesamowity, że prawie zwaliło cię z nóg. Ten zapach
to była jakby kumulacja najpiękniejszych perfum na świecie. Twoje
gardło zaczęło cię piec jeszcze mocniej niż zazwyczaj. Z trudem
udało ci się opanować i normalnie z nim pogadać.
-
N-nie wyglądasz na Koreankę – Jimin niechętnie przeniósł wzrok
z ciebie na album.
-
Bo nią nie jestem – zaśmiałaś się. - Pochodzę z Polski.
-
Naprawdę? - wtrącił się Rap Monster. - Mamy zamiar dać tam
koncert jeszcze w tym roku.
-
Serdecznie zapraszam. Macie tam wielu naprawdę oddanych fanów –
uśmiechnęłaś się, a od twoich śnieżnobiałych zębów odbiło
się światło. Park lekko się wzdrygnął.
-
S-spotkamy się jeszcze? - spytał nieśmiało, gdy przechodziłaś do
V, który już prawie podskakiwał z radości na krześle.
-
Jeśli tylko chcesz – uśmiechnęłaś się, a Jimin oblał się
rumieńcem. Wyjęłaś z torebki kartkę, zapisałaś na niej swój
numer telefonu i podałaś mu go. - Zadzwoń.
Jimin
wyglądał jakby miał zamiar mdleć z zachwytu. Zaśmiała się
cicho i przeszłaś do naburmuszonego V.
-
Co się stało, oppa? - zatrzepotałaś rzęsami. Nawet nie
wiedziałaś, że tak robisz.
Naprawdę było im do twarzy w rumieńcach.
Naprawdę było im do twarzy w rumieńcach.
-
Jemu dałaś numer, a mnie nie – wydął słodko policzki i zabrał
się za podpisanie albumu.
Westchnęłaś i ponownie
zapisałaś na kartce numer, który natychmiast schował do
kieszeni i uśmiechnął się szeroko.
Każdy
z chłopców miał na ciebie z grubsza podobną reakcję co Jimin.
Chyba tylko Hoseok, Jin i Monster byli w stanie normalnie z tobą
porozmawiać.
Mimo
świetnie spędzonemu dniu, wyszłaś z hali z westchnieniem ulgi.
-
Co tak wzdychasz? - spytała Hye. Była wniebowzięta po spotkaniu
chłopców. - BTS mają twój numer! - spojrzała na ciebie z nabożną
czcią.
-
Każdy z nich tak pięknie pachniał! - pożaliłaś się. Gdyby nie pieczenie w gardle,
wspominałabyś ich zapachy bardzo często.
-
Ooo, a który najbardziej? - spytała zaciekawiona. Westchnęłaś
cicho. Trochę współczucia kobieto...
-
Jimin... – aż wstrzymałaś na chwilę oddech, bo siłą rzeczy
przypomniałaś sobie jego zapach.
-
Uuu... - poruszyła zabawnie brwiami i zagryzła wargę, na co ze
śmiechem trzepnęłaś ją lekko w ramię.
W
poniedziałek po szkole zadzwonił do ciebie Rap Monster.
-
Nie mogę z nimi wytrzymać! - pożalił się. - Cały czas o ciebie
wypytują – on jako jedyny z Bangtanów nie rumienił się, gdy z tobą rozmawiał. Może trochę za często zerkał na twój biust, no
ale no... On BTS-om pornole ściąga!
-
Może mogłabyś do nas jutro wpaść? - zaproponował. - Reszta
będzie mieć niespodziankę.
Zastanowiłaś
się. Co ci szkodziło? Po prostu dzisiaj mogłaś polować jeszcze
intensywniej. Mama pewnie znowu nie będzie miała nic przeciwko.
-
Jasne – z jego punktu widzenia wyglądało to tak, jakbyś nawet się
nie zawahała.
Następnego
dnia po szkole od razu ruszyłaś na wskazaną przez Mona ulicę. Gdy
już stałaś przed drzwiami ich dormu, klepnęłaś się w czoło, z
przerażeniem uświadamiając sobie, że na wczorajszym polowaniu
zapomniałaś posilić się człowiekiem. Przełknęłaś ślinę,
przypominając sobie, że ostatni raz wypiłaś krew człowiekowi
pięć dni temu, a normą u ciebie do zachowania spokoju przy ludziach
były cztery. Już miałaś zawrócić, gdy nagle drzwi otworzyły się,
ukazując uśmiechniętego Rap Mona i przywołując do ciebie ponownie
ten piękny zapach. Znowu przełknęłaś ślinę, przypominając
sobie słowa, które w takich chwilach miała zwyczaj mówić Hye:
,,Cycki do przodu i pędzim!”.
Odwzajemniłaś uśmiech, wcale nie
wyglądając, jakby w środku zżerało cię z nerwów. To była
jedna z rzeczy, których nie żałowałaś po zmianie: kiedyś byłaś
beznadziejnym kłamcą.
-
Fajnie, że już jesteś – powiedział konspiracyjnym szeptem
Namjoon. - Reszta jest w salonie, wchodź.
Przekroczyłaś
próg, i zdjęłaś buty. Zostawiłaś je w półce, zapełnionej
obuwiem chłopaków i niemal parsknęłaś śmiechem, widząc czerwone
szpilki. Ciekawe, czyje to – zaśmiałaś się w myślach, a one
same dołożyły ci do tego zdjęcie Jin'a.
Rap
Monster położył palec na ustach, jakbyście co najmniej wykradali
jakieś tajne dane, a nie robili niespodziankę Bangtanom.
-
Ej, darmozjady, gościa mamy! - krzyknął w stronę salonu i z
głupim uśmieszkiem złapał cię za rękę, ciągnąc do
wspomnianego pokoju, skąd dobiegały ciche pomruki, niemal mówiące:
,,super, wystaw za drzwi i daj nam spokój”. Nieco się zdziwił,
gdy dotknął twojej lodowatej dłoni, ale nic nie powiedział, za co
chwała mu.
-
Hej – uśmiechnęłaś się, gdy weszłaś za liderem do salonu. W
chwili, gdy przekroczyłaś próg pokoju, a oni nie wiedzieli jeszcze, kto przyszedł, wszyscy zajmowali się sobą – Jin
czytał książkę siedząc na parapecie przy otwartym oknie, J-Hope
z Jimin'em grali na konsoli, Jungkook rysował coś w zeszycie nucąc
pod nosem, Tae leżał na kanapie z nogami na oparciu, a głową
niemal na ziemi oglądając grę starszych, od czasu do czasu
komentując, a Suga... Suga pewnie spał w swoim pokoju. Parsknęłaś
śmiechem, gdy ogarnęli kto jest ich gościem – Jungkook przestał
nucić, a ołówek wypadł mu z rąk, Taehyung prawie spadł na
ziemię, waląc głową w panele, J-Hope i Jimin wyrwali kable
ładujące joysticki z konsoli, a Jin niemal wyleciał przez okno.
-
____? - zająknął się Jimin, gdy otrząsnęli się ze zdziwienia,
a jego twarz oblał delikatny rumieniec. Jęknęłaś cicho w myślach,
czując, że na gwałtowny wzrost temperatury w jego ciele twoje kły
wysuwają się lekko. Już wcześniej piekło cię gardło, ale teraz
czułaś, jakby ktoś włożył ci tam rozżarzony do czerwoności
pręt. Byłaś jednak przyzwyczajona do tego bólu, więc spróbowałaś się uspokoić i nie panikować. Poczułaś, że kły nieco wsuwają
się z powrotem, tam, gdzie ich miejsce.
-
Mógłbyś chociaż na chwilę zapomnieć o tych chorych fantazjach?
- westchnął Hoseok, po czym z uśmiechem wstał i mocno cię przytulił. Słyszałaś, że przez chwilę wdychał twój zapach.
Poklepałaś go lekko po plecach, żeby się odsunął, bo siłą
rzeczy twoja twarz wylądowała tuż przy jego szyi, a nie lubiłaś
wstrzymywać za długo oddechu, mimo że nie musiałaś nawet
oddychać. - Pożyczyłabyś mi swoje perfumy? - spytał, gdy w końcu
się odsunął i posadził na kanapie, zaraz siadając obok.
Spojrzałaś na niego z niemym pytaniem, na co od razu wytłumaczył:
- Wypsikałbym nimi poduszki Jimin'a, bo już wytrzymać się z nim
nie da – westchnął, przewracając oczami, na co zachichotałaś i
przeniosłam wzrok na czerwonego do granic możliwości ChimChim'a.
-
Hyuuung! - pisnął i schował twarz w dłoniach.
Zaśmiałaś
się, jednak nie zdążyłaś nic odpowiedzieć, gdyż reszta otoczyła
mnie wianuszkiem i gdybyś nie była wampirem, pewnie byś za nimi nie
nadążyła.
-
Jimin? - zagadnął Rap Monster, gdy godzinę później razem z
rozbudzonym Yoongim siedzieliście wszędzie, gdzie się dało,
gadając, jakbyście znali się rok, a nie kilka godzin.
-
Tak? - spytał niepewnie. Domyśliłaś się, że lider chce zapytać
o coś związanego z tobą.
-
Czy gdy wczoraj się masturbowałeś, myślałeś o ____? - spytał
,,poważnie”, ledwo powstrzymując śmiech.
Westchnęłaś cicho, przeczuwając co się za chwilę stanie, więc wstrzymałaś
oddech. Tym razem czerwone stały się także jego uszy oraz szyja.
Wyczułaś ciepłe i mokre uderzenia jego głośno bijącego serca i
jakby przez jego skórę na szyi zauważyłaś tętnicę. Mimowolnie
odetchnęłaś głębiej i warknęłaś cicho pod nosem. Oczy
przesłoniła ci czerwonawa mgła, a kły wysunęły się od razu do
końca. Mimo tego zachowałaś resztki zdrowego rozsądku i szybko
wstałaś, niemal od razu znajdując się pod ścianą na drugim końcu
pokoju, przysłaniając usta dłonią, co zajęło ci jakąś
sekundę. Chłopcy patrzyli na ciebie przerażeni, ale i zaciekawieni.
-
____... Nic ci nie jest? - spytał Rap Monster, powoli do ciebie
podchodząc. No super, teraz według nich jestem nienormalna –
jęknęłaś w myślach.
-
Nie dacie mi wyjść bez wyjaśnienia, prawda? - spytałaś, z ręką
nadal przysłaniającą usta. Mgiełka sprzed oczu zniknęła, jednak
głód i wysunięte do końca kły nie.
-
Nie – za Namjoona odpowiedział Suga. Tylko u niego w oczach nie
było widać przerażenia, a czystą ciekawość.
-
Ale obiecajcie, że po tym się ode mnie nie odwrócicie, chociaż w
sumie tak byłoby najlepiej, nikomu nie powiecie i dacie mi jak
najszybciej wyjść – jęknęłaś w swoją rękę, gdy powiało na
ciebie powietrze z otwartego okna za chłopakami, przez co jeszcze
mocniej wyczułaś słodką woń. Jednak aktualnie wyczuwałaś tylko
zapach Jimin'a. Z przerażeniem uświadomiłaś sobie, że nie
zaspokoisz głodu, dopóki nie skosztujesz jego krwi.
-
Obiecujemy. ____, co ty za głupie pytania zadajesz? - spytał lekko
zniecierpliwiony Hoseok.
Przełknęłaś
ślinę i powoli odsłoniłaś usta. Chłopcy niemal natychmiast
odskoczyli przerażeni, a Tae nawet spadł z kanapy.
-
Wiedziałam – jęknęłaś, czując że jeszcze chwila i nie
wytrzymasz, a ucierpi na tym tylko jedna osoba. Po raz pierwszy tak
miałaś i sama byłaś tym wystraszona.
- ____ - zająknął się Jungkook. - O-one są sztuczne, prawda?
- ____ - zająknął się Jungkook. - O-one są sztuczne, prawda?
-
Nie – pokręciłaś głową. - Jestem wampirem – powiedziałaś
cicho, ale na tyle, by chłopcy usłyszeli. Znowu powiało na ciebie z
otwartego okna. - I teraz nie mogę stąd wyjść – warknęłaś,
patrząc na Jimin'a, który zadrżał lekko.
-
Czy ty... No wiesz... - wystraszył się Jin.
-
Tak. To musi być on – uśmiechnęłaś się do Parka. Wyglądał,
jakby zaraz miał zemdleć, a ty nie miałaś zamiaru przestać.
Zawsze tuż przed wypiciem ludzkiej krwi zmieniałaś się. Stawałaś
się wtedy drapieżnikiem, który kusił wyglądem, zachowaniem i był
dużo bardziej śmiały niż wcześniej a jednocześnie wiedział,
kiedy przestać. - Przygotujcie mu dużą tabliczkę czekolady,
witaminy, ciepłe łóżko i wannę z gorącą wodą. Czyj pokój
jest obok tego? - spytałam Rap Mon'a. Po raz pierwszy przed
polowaniem poczułaś podniecenie. Jimin ci się podobał, ty jemu,
więc zamierzałaś to wykorzystać.
-
Mój – widziałaś, że on i reszta, no, poza Jiminem, chyba
uwierzyli, że nie zrobisz mu krzywdy. - Ale po... Po tym wszystkim
masz nam wszystko wyjaśnić, ok?
-
Tak, tak – odparłaś, po czym przez czerwonawą mgiełkę
spojrzałaś na bladego jak ściana Jimin'a. Przejechałaś językiem
po wystających kłach. - Masz iść dwa kroki za mną, a potem
zamknąć drzwi, jasne?
Tylko
pokiwał głową, nie będąc w stanie zrobić nic więcej. Ze
słodkim uśmieszkiem przeszłaś tuż obok chłopaków. Oni już na
ciebie nie działali, teraz pragnęłaś tylko krwi Chim'a. Wyszłaś na
korytarz i usłyszałaś, jak szepczą do niego ciche
,,hwaiting!”. Zaśmiałaś się pod nosem i weszłaś do pokoju
Mon'a. Kilka sekund później próg pokoju przekroczył porządnie
wystraszony Jimin. Uśmiechnęłaś się do niego, gdy zamknął
drzwi. Wiedziałaś, jak musisz teraz wyglądać: blada, z wysuniętymi
kłami, oczami iskrzącymi się z pożądania, otoczona niebieskawym
światłem księżyca, wpadającym do pokoju przez okno.
-
Nie bój się – podeszłaś do niego. - To będzie tak jakby nasz
pierwszy pocałunek.
-
Po-pocałunek? - na jego blade policzki wstąpiły delikatne
rumieńce.
-
Aha – odpowiedziałaś, smyrając go nosem po policzku. Teraz, gdy
wiedziałaś, że masz go dla siebie, głód mógł chwilkę poczekać.
-
Czyli że... - zawiesił się, zaciskając dłonie w pięści.
-
Czyli że od dziś jesteśmy razem – szepnęłaś, przenosząc się
w końcu na jego szyję. Zapach jego krwi cię oszałamiał, a teraz
jeszcze jego serce tak szybko pracowało. Nie mogąc się
powstrzymać, powaliłaś go na łóżko, zawisłaś nad nim i
przytrzymałaś jego ręce nad głową. Starałaś się by uścisk nie
był za silny, ale i tak chłopak pisnął.
-
Będzie bolało? - spytał cicho, gdy przejechałaś kłem po miękkiej
skórze na szyi.
-
Trochę – nie czekając dłużej, bo pragnienie niemal
rozsadzało cię od środka, pociągnęłaś go jedną ręką za włosy,
drugą nadal trzymając jego dłonie, na co odchylił głowę i
zacisnął mocno powieki. Wgryzłaś się w miejsce tętnicy, na co
chłopak jęknął głośno z bólu i już po chwili poczułaś w
ustach ciepłą i słodką ciecz. Jakbyś miała porównać smak do
ludzkiego jedzenia, to prawdopodobnie znudziłoby ci się po powiedzeniu
dwudziestego składnika. Wiedziałaś, że nie możesz wypić więcej
niż litr, więc po tej ilości zalizałaś ranki. Ogarnęło cię
błogie uczucie zaspokojenia.
-
Skończyłam – oblizałaś usta, czując jak kły się chowają a
pragnienie mija. - Jak się czujesz? - spytałaś Jimina i
pocałowałaś go w na powrót blady policzek, zostawiając na nim ślad jego własnej krwi, którą starłam palcem, dokładanie go potem oblizując.
-
Jakoś tak... Najchętniej poszedłbym spać – skrzywił się
zabawnie, na co zaśmiałaś się cicho.
-
To normalne. Straciłeś sporo krwi – również się skrzywiłaś,
bo po zaspokojeniu ponownie wróciło do ciebie poczucie winy. - Boże,
jestem potworem! - jęknęłaś cicho, jak najszybciej odsuwając się
od chłopaka.
-
Nie jesteś. To nie był twój wybór, prawda? - nieco zamroczony
uniósł się na łokciach.
-
No niby nie...
-
To teraz tu wracaj, bo mi zimno – naburmuszył się lekko.
Nie
mogłaś powstrzymać cichego śmiechu.
-
Nie boisz się mnie? - spytałaś, siadając obok niego na łóżku.
-
Nie. Niby czemu miałbym bać się swojej dziewczyny, która pewnie
od dzisiaj będzie do mnie przychodzić na śniadanioobiadkolację? -
spytał, przewracając oczami. - A poza tym, chcę cię pocałować –
pociągnął cię mocno za rękę, byś położyła się obok niego, jednak
ty ani drgnęłaś.
-
Nie teraz – powiedziałaś szybko, na co chłopak zasmucił się. -
Później.
-
Czemu?
-
Po pierwsze: musisz zregenerować siły, a po drugie: chcesz się
całować własną krwią?
-
Ehh... No dobra – naburmuszył się i zamknął oczy. - Idź do
reszty i przekaż smutną nowinę, że przeżyłem.
-
Przekażę – zaśmiałaś się i pocałowałaś go w czoło. - Zaraz
przyniosę ci coś do jedzenia, a potem pójdziemy razem do wanny,
ok? - przykryłaś go kołdrą.
-
Mhm... - mruknął niewyraźnie w półśnie.
Zamknęłaś drzwi i ruszyłaś do salonu. Chłopcy zmierzyli cię podejrzliwym
spojrzeniem.
-
Żyje – uniosłaś dłonie w geście obronnym, na co Taehyung
westchnął cicho i z kieszeni wyjął 7000 wonów (ok. 30 zł) i dał
je uradowanemu Jin'owi. Klepnęłaś się dłonią w czoło. - Serio,
zakładaliście się, czy przeżyje? - popatrzyłaś na nich jak na
debili, na co spojrzeli na ciebie dziwnie. - Co?
-
Eee... ____, masz czerwone oczy – wytłumaczył ci Hoseok.
-
Jutro będą znowu złote – wzruszyłaś ramionami. Wystarczyło,
żebyś poszła na polowanie, a krew zwierzęca zmieni je z powrotem.
-
Miałaś nam wszystko wytłumaczyć – przypomniał Tae i rozsiadł
się wygodnie w fotelu.
-
Kolejni – westchnęłaś i usiadłaś na kanapie obok Hoseoka, po
czym wysłałaś Jungkooka, żeby zaniósł Jimin'owi to, o co
prosiłaś.
-
Kolejni? - zdziwił się J-Hope.
-
Kolejni, w sensie że nie wystraszyliście się, gdy dowiedzieliście
się o mojej hmm... naturze.
-
Tyle jest teraz tych wszystkich głupich książek, filmów, czy
,,dokumentów”, że nic mnie już nie zdziwi – Namjoon wzruszył
ramionami.
-
____, czemu pokój Namjoona hyunga wygląda jak w rzeźni? - spytał
poważnie Jungkook, wchodząc do salonu. Spojrzałaś na niego z
politowaniem.
-
Nie przesadzasz aby przypadkiem? - uniosłaś jedną brew.
-
Dobra, nie ważne, ____, opowiadaj! - przerwał wam Tae. Sturlał się
na ziemię i oparł brodę na rękach. Co gorsza, każdy wyglądał
na równie zaciekawionego jak on. Westchnęłaś i chcąc nie chcąc,
zaczęłaś opisywać im przemianę i wszystko, co wampirze. Nie obyło
się oczywiście bez głupich pytań w stylu: ,,śpisz w trumnie?”,
,,czy słońce cię spala?”, ,,pamiętasz pierwszego króla
Korei?”. Przerazili się tylko wtedy, gdy powiedziałaś, że nie
możesz jeść zbyt dużo ludzkiego jedzenia.
-
Kilka miesięcy temu przypadkiem obejrzałem kawałek ,,Zmierzchu”
- zaczął nagle Jin, na co chłopcy spojrzeli na niego z
politowaniem. Niemal słyszałaś ich myśli: ,,hyung, wstyd nam
robisz”, ale on zdawał się tego nie zauważać. - I zastanawiam
się jak wampiry zmieniają innych i czy naprawdę mają skórę
twardą jak skała.
-
Co do pierwszego, to nie jestem pewna – zastanowiłaś się. -
Wampirem jestem od kilku miesięcy, a to nie o same gryzienie chodzi,
tylko również o jad, który też mam, ale używam tylko na
zwierzętach. I tak, mam taką skórę. Mogą przebić ją tylko
wampirze zęby.
-
Serio? Pokażesz? - spytał zafascynowany Tae.
-
Daj jakiś nóż. Tylko taki, którego nie będzie wam szkoda –
parsknęłaś śmiechem, gdy Tae zerwał się i pobiegł do kuchni, a
po chwili wrócił z małym scyzorykiem.
-
Czekał tyle czasu – pogłaskał go pieszczotliwie, na co wszyscy
spojrzeli na niego jak na uciekiniera z psychiatryka.
-
Daj go, bo zaraz zaczniesz się z nim lizać – wystawiłaś mu język
i wzięłaś od niego nożyk.
Podwinęłaś rękaw i przejechałaś scyzorykiem
po przedramieniu. Nie zostawił nawet rysy, a ty nic nie poczułaś. -
Wbić? - spytałaś jakby od niechcenia, na co wszyscy pokiwali
głowami. Widziałaś wszystko jakby w zwolnionym tępię, więc gdy
scyzoryk już miał dotknąć skóry, przechyliłaś go tak, żeby
odłamana część poleciała tam, gdzie nikt nie stał. Twój mózg
nie miał problemów z takimi obliczeniami. (chyba moja ulubiona wampirza cecha xD)
-
Wooow – szepnął Jungkook, na co zaśmiałaś się.
Pogadaliście
jeszcze z pół godziny, aż w końcu wyszłaś z salonu, żeby
obudzić Jimin'a. Po straceniu tak dużej ilości krwi musiał
również coś zjeść.
-
Nie śpisz już? - zdziwiłaś się, widząc chłopaka, który
siedział na łóżku otoczony kokonem z kołdry z laptopem na
kolanach i kakaem w dłoni.
-
Nie – wyszczerzył się. Był już znacznie mniej blady, a i głos
miał silniejszy. - Ale nadal jakoś dziwnie się czuję – udał
ciężko poszkodowanego, a ty wiedziałaś, o co mu chodzi.
-
Może mała kąpiel ci pomoże? - w sekundę znalazłaś się przy
nim, przygryzając lekko płatek jego ucha. Westchnął słodko,
odkładając laptop i kubek na stolik.
-
Taaak... I jeszcze pocałunek – przymknął oczy, na co pocałowałaś
go w policzek, kierując się w stronę ust. Wreszcie położyłaś
usta na jego i dopiero teraz było widać, że to chłopak (prawie)
zawsze dominuje. Przekręcił was tak, że teraz to ty byłaś pod
nim. Rozłączyliście pocałunek dopiero, gdy zabrakło mu powietrza. Odetchnął, wstał i
ściągnął koszulkę. W drzwiach odwrócił się jeszcze, by ujrzeć
że jesteś już tylko w bieliźnie. Przełknął ślinę i cały
czerwony zdołał wykrztusić:
-
Chyba czas na kolację.
Zaśmiałaś
się i pociągnęłaś go za rękę w stronę łazienki.
Cycki do przodu i pędzim ! hahahaha xd
OdpowiedzUsuńTekst z życia wzięty :D Moja koleżanka tak do mnie często mówi XD
UsuńPo prostu to jest piękne 😍😍😍😍💜💜💜💜💜💋💋💋❤❤
OdpowiedzUsuńPo prostu to jest piękne 😍😍😍😍💜💜💜💜💜💋💋💋❤❤
OdpowiedzUsuń