... Witam ಠ_ಠ
Wybaczcie za to, co tu widzicie D: To wszystko przez Michała, jego debilny sweter i ,,opowiadanki na dobranoc dla dużych dzieci" -,- *ja wiem, że tu jesteś i to czytasz! ಠ_ಠಠ_ಠ* No siedzę sobie spokojnie z rodzicami w tym pięknym, za dużym o trzy rozmiary, sweterku i oglądam se wiadomości. I nagle Tuski, czy inne Kopaczówny zasłania mi obraz ,,pełnego wdzianka", takiego bez wnętrza, jakie ma w tym czymś Taeś. Nie no, luzik arbuzik, se myślę, bo często mi się przez głowę takie obrazki przewijają *nie żeby coś xDD*. Ale jak ten obrazek mi wypełnił Fał, to takiego żem kopa do weny dostała, że biegłam do laptopa, aż się za mną kurzyło D: Pisałam to jakieś trzy dni, podsycana dopingiem pana od sweterka, a jak już wyszłam z ,,uścisku weny", jak nazywam ten dziwny czas, i to przeczytałam po raz pierwszy w całości, to aż się zdziwiłam, że takie coś mogłam napisać O.o *wymyślać to już inna sprawa xDD*
I bardzo plasiam za brak kolejnego rozdziału :( Jakoś tak mnie przytkało w połowie 5 D: Ale będzie, tylko nie wiem kiedy :/
Także ten... VERI VERI VERI HARD *jak na moje scenariusze*. Takie hard, jak stąd na Pireneje D: *dla słabych z gegry: takie góry, w których lubuje się moja pani od polaka xD* I przekleństwa, ale to już u mnie norma xD
I żeby nie było: gdzieś tam pod ,,(klik)" jest zdjęcie, jakby ktoś nie wiedział, jak to wygląda *przysięgam na zajebistość Jimin'a: nie jest pornograficzne xD*
Więc... Jakby ktoś w ogóle czytał te moje wykłady przedscenariuszowe - miłego czytania ಠ_ಠ
*ja wiem, że zdjęcie niezgodne z tekstem, ale nie wiecie nawet, jak trudno znaleźć
Wikóczki z Ciachem na górze ;-;*
Nuciłem
pod nosem, przewracając stronę książki i machinalnie drapiąc
drzemiącego obok kota za uchem, na co uroczo mruczał. Mój mózg
jednak nie mógł skupić się na nic nie znaczących w tej chwili
dla niego literkach, cały czas wybiegając myślami do mojego
chłopaka. Westchnąłem cicho, czując że nic z tego mojego
czytania nie będzie, włożyłem zakładkę między kartki i
odłożyłem książkę na szafkę nocną. Obróciłem się na plecy,
podłożyłem ręce pod głowę i pozwoliłem myślom krążyć
swobodnie, na co kot prychnął i odsunął się ode mnie, zaraz
zwijając się w kłębek. Nie mogłem się doczekać powrotu mojego
chłopaka. Jungkook był jednym z najlepszych fotografów w Seulu, a
dzisiaj miał sprawę, która mogła wybić go na jeszcze wyższy
poziom. Chodziliśmy ze sobą od ponad dwóch lat, wcześniej byliśmy
najlepszymi przyjaciółmi, a nasza znajomość zaczęła się w
bardzo dziwnym miejscu, bo przed sex shopem. To chyba było
wspomnienie z dzieciństwa, które najbardziej zapadło mi w pamięć.
Miałem wtedy dziesięć lat, a on osiem. Jechałem na deskorolce i
prawie na niego wpadłem, potem przeprosiłem, a dalej jakoś tak
samo poleciało. Bardzo dobrze pamiętałem jak gadaliśmy w
najlepsze, nie mając pojęcia, co tak naprawdę zawierają witryny
sklepu, naprzeciw którego siedzieliśmy. Nie mogłem pohamować
cichego śmiechu, gdy przypomniałem sobie zdezorientowaną minę
sprzedawcy, gdy weszliśmy do środka, a ja wskazałem palcem na
jeden z większych wibratorów na wystawie i spytałem, ile kosztuje
ten miecz, bo chcę się pobawić z kolegą.
Moi rodzice nie mieli nic przeciwko mojej odmiennej orientacji, a gdy dowiedzieli się, że moim ,,wybrankiem” jest Jungkook, odetchnęli z ulgą, wiedząc, że wie o mnie wszystko i nie muszą mu tłumaczyć, że ,,odetną mu jaja, gdy coś mi się stanie”. Jego rodzice nie byli jednak zachwyceni tym, że ich malutki Kookie ma chłopaka, ale chyba nieco się przekonali, gdy zauważyli, że jest ze mną szczęśliwy jak nigdy dotąd. Moje rozmyślania przerwał dźwięk sms-a. Przeturlałem się na brzuch, prawie miażdżąc kota, który wkurzony z ponownie przerwanej drzemki zeskoczył z łóżka, i sięgnąłem po leżący obok telefon. Uśmiechnąłem się, widząc imię Jungkooka, jednak moja mina nieco zrzędła, gdy przeczytałem treść wiadomości.
Moi rodzice nie mieli nic przeciwko mojej odmiennej orientacji, a gdy dowiedzieli się, że moim ,,wybrankiem” jest Jungkook, odetchnęli z ulgą, wiedząc, że wie o mnie wszystko i nie muszą mu tłumaczyć, że ,,odetną mu jaja, gdy coś mi się stanie”. Jego rodzice nie byli jednak zachwyceni tym, że ich malutki Kookie ma chłopaka, ale chyba nieco się przekonali, gdy zauważyli, że jest ze mną szczęśliwy jak nigdy dotąd. Moje rozmyślania przerwał dźwięk sms-a. Przeturlałem się na brzuch, prawie miażdżąc kota, który wkurzony z ponownie przerwanej drzemki zeskoczył z łóżka, i sięgnąłem po leżący obok telefon. Uśmiechnąłem się, widząc imię Jungkooka, jednak moja mina nieco zrzędła, gdy przeczytałem treść wiadomości.
,,Od:
Kookie <3
16:18
Wiesz,
co masz robić”
Przełknąłem
ślinę. Te cztery słowa sprawiły, że coś przewróciło mi się w
żołądku. Brak emotikonek i słodkich słówek mógł znaczyć
tylko jedno – Kookie był nieźle wkurwiony, pewnie z nieudanego
spotkania. Wiedziałem, co mnie czeka, gdy wróci, bo to nie była
pierwsza taka sytuacja. Zamierzał na mnie odreagować, nie, żebym
miał coś przeciwko. Byłem po części masochistą, lubiłem ból,
więc mimo wszystko lekko się wzdrygnąłem i spojrzałem w stronę
,,magicznej szafeczki”, jak zwykł nazywać ją Jungkook. Rzadko
coś z niej wyciągał, bo nie był jakimś sadystą, a wystarczały
nam kajdanki, maska na oczy i czasami knebel, które leżały w
szafce nocnej. No, ewentualnie sznurki, gdy nabierał jakiejś
dziwnej weny do robienia mi zdjęć, które potem wkładał do
albumu, poświęconego w całości mnie. Zerknąłem na ekran
telefonu, stwierdzając, że do przyjazdu Ciastka zostały mi ponad
dwie godziny, więc z szuflady szafki nocnej wygrzebałem kluczyk,
który już po chwili wkładałem w zamek wspomnianej wcześniej
,,magicznej szafeczki”. Powoli otworzyłem drzwiczki, słysząc
skrzypienie dawno nieużywanych zawiasów. Pół jednej półki
zajmowały różne ,,wdzianka”. Wyciągnąłem stamtąd czarny,
lateksowy gorset i tego samego rodzaju spodenki, w które tak
normalnie bym się nie bawił, jednak Jungkook uwielbiał, gdy w
jakiś sposób eksponowałem swój tyłek. Chwilę wpatrywałem się
we wnętrze szafki, bębniąc palcami w półkę, zanim z cichym
prychnięciem zdecydowałem się jeszcze na czarno-różową opaskę
z uszami króliczka. Ogólnie, cała szafka wyglądała jak żywcem
wyjęta z sex shopu: kagańce, różnego rodzaju linki i kneble,
obroże, łańcuszki, wibratory, cock ringi, skórzane paski...
Zachichotałem cicho, myśląc, co by pomyślał jakiś gość w
naszym domu, gdyby przypadkiem odkrył tą szafkę. Wyjąłem jeszcze
ciężkie, policyjne kajdanki obszyte różowym futerkiem i czarną
obrożę z długim łańcuszkiem. Zamknąłem szafkę, nie wyjmując
z niej kluczyka, położyłem wszystkie rzeczy na łóżku i
poszedłem do łazienki, od razu się rozbierając. Wlazłem pod
prysznic i odkręciłem kurek. Oparłem dłonie na ścianie,
rozkoszując się gorącą wodą, spływającą po moim spiętym
ciele. Chwilę jeszcze tak stałem, zanim wyłączyłem wodę, chcąc
potem coś widzieć w lustrze. W łazience spędziłem coś koło
godziny, co i tak jak na mnie było niezłym czasem. Nago z powrotem
podreptałem do pokoju i od razu wsunąłem na siebie spodenki,
chwytając za gorset. Skrzywiłem się, dzierżąc w dłoniach długi
i śliski lateks, niczym jakąś cholerną tarczę. Nienawidziłem
go, jednak Kookie często kazał mi w nim chodzić, więc mimo
wszystko jakieś tam doświadczenie w noszeniu i wiązaniu go miałem,
chociaż częściej to on mi go zakładał. No bo powiedzcie mi, kto
potrafi oprzeć się jego słodkim minkom? I dopiero jak coś chce,
to jest hyung. Owinąłem się nim (się znaczy gorsetem, nie
Jungkookiem) w pasie, dalej się krzywiąc i zawiązałem go z tyłu.
Cieszyłem się z tego, że nie wyglądałem w nim jak jakiś
pojebany transwestyta, dzięki mojej zgrabnej figurze i delikatnej urodzie. Zabrałem z
łóżka obrożę z łańcuszkiem. Musnąłem opuszkami palców swoją
szyję, po chwili czując tam nieprzyjemną w dotyku skórę.
Trzymając pod nią palec, by nie było za ścisło, zacisnąłem z
tyłu pasek i doczepiłem do uchwytu z przodu łańcuszek, który z
cichym brzękiem upadł na podłogę. Spojrzałem w swoje odbicie.
Uśmiechnąłem się lekko, widząc w swoich oczach wesołe iskierki
podniecenia i oczekiwania. Szybko odnalazłem się w tej roli, choć
nadal niemiłosiernie się wtedy zawstydzałem. Zerknąłem na
wyświetlacz telefonu. Do przyjazdu Kooka zostało półtorej
godziny, więc zabrałem opaskę i kajdanki, uprzednio zostawiając
kluczyk od nich na stoliku, owinąłem sobie łańcuszek dookoła
nadgarstka i zszedłem na dół, by, jak co dzień, zrobić
Jungkookowi późny obiad.
Wyrobiłem
się idealnie, bo gdy stawiałem wszystko na stole, usłyszałem jak
wjeżdża na podjazd. Nalałem jeszcze wina do wysokiego kieliszka,
założyłem kajdanki i opaskę i stanąłem przed drzwiami
wejściowymi. Zerknąłem w lustro na ścianie obok i skrzywiłem się
lekko. Wyglądałem jak te laski z reklam playboya. Owszem, lubiłem
tą opaskę, bo uwielbiałem urocze przedmioty i pasowała do mojej
twarzy i blond włosów, jednak jeszcze nigdy nie nosiłem jej jako
,,taki” dodatek. Odwróciłem wzrok od swojego odbicia dopiero, gdy
usłyszałem jak Ciastek przekręca klucz w zamku. Otwierane drzwi
zagłuszyły dźwięk puszczonego przeze mnie łańcuszka.
-
Witaj Panie – powiedziałem słodko, gdy wieszałem jego marynarkę.
Nadal
był wkurzony, jednak na mój widok uśmiechnął się lekko.
-
Cieszę się, że posłuchałeś Pana – pogłaskał mnie po głowie
za opaską. Boże, jeszcze nawet nie zaczął, a ja już zaczynam się
podniecać!
Pociągnął
za łańcuszek, na co posłusznie poszedłem za nim. Ponownie mnie
pogłaskał, tym razem po policzku, gdy zobaczył zastawiony stół.
Był ode mnie nieco wyższy i miał dużo bardziej męską budowę,
więc to, że jest ode mnie dwa lata młodszy nikomu by pewnie nawet
przez myśl nie przeszło.
-
Co się stało, Panie? - spytałem, gdy skończył jedzenie i popijał
wino z kieliszka. Klęczałem obok jego krzesła na piętach, a on w
ręku trzymał łańcuszek od mojej obroży. Uda miałem rozchylone,
a skute dłonie opierałem na podłodze pomiędzy nimi. Miałem
gdzieś to, że pewnie wyglądałem jak jakaś laska z taniego
pornola. W sumie... aktualnie miałem gdzieś wszystko, oprócz
Jungkooka.
-
Miałem dzisiaj to spotkanie – zaczął i zamieszał wino w dłoni
– Dotyczyło pracy przy magazynach porno bdsm. Wszyscy byli mną
zachwyceni po paru próbach, oczywiście na kobietach, ale mamusia
Jin – prychnął – powiedziała, że 21 lat to za mało, na taką
robotę.
Nie
miałem pojęcia, co odpowiedzieć, więc tylko patrzyłem na niego,
z otwartymi ustami, jak to miałem w nawyku. Znałem jego
umiejętności w tej dziedzinie, więc rozumiałem doskonale jego
wkurwienie. Gdyby nie jego przełożony, miałby dużo większe
zarobki i ogromny rozgłos. Nie byłem zazdrosny. Przez dwa lata
związku nauczyłem się ufać mu bezgranicznie w każdej sytuacji.
Moje marzenia na temat tego, co by było gdyby nie Jin, przerwało
pociągnięcie za łańcuszek.
-
Sprawdzimy, czy na pewno nadawałbym się na ten ,,awans” -
powiedział Kookie z delikatnym uśmieszkiem, po czym wstał, zrzucił
koszulkę i ponownie pociągnął za łańcuszek. Robiłem to już
tyle razy, że bez większych krępacji poszedłem za nim na czworaka
do pokoju.
Wdrapałem
się na łóżko i usiadłem na nim, obserwując, jak Kookie grzebie
w naszej szafeczce. Moje serce bez mojej wiedzy zaczęło szybciej
bić, gdy zobaczyłem, co wyciągnął – zwój linek i knebel z
kilkoma paskami. Skrzywiłem się na niego, bo wolałem taki z
dziurkami, przez który wydawałem irytujący, świszczący dźwięk,
jednak przynajmniej mogłem oddychać ustami, a ten był czerwony,
twardy, gumowy i bez zbawiennych dziurek. Jungkook przymknął
drzwiczki szafki, uprzednio stawiając na niej jeszcze spory
wibrator. Zdjął mi opaskę i kajdanki i odłożył je na stolik. Usiadł za mną i szarpnął mi ręce do tyłu. Metal z futerkiem po chwili został zastąpiony czymś jeszcze gorszym. Popchnął mnie na brzuch i dalej związywał mi ręce
linką. To nie było takie partackie wiązanie, miał wprawę. Sam
proces był dokładny i powolny, a ja już czułem, że jutro całe
moje ręce od nadgarstków po ramiona będą nosić brzydkie ślady.
Obróciłem głowę w stronę otwartych drzwi i nieco się zdziwiłem,
widząc w nich kota. Siedział, machając ogonem i przyglądał nam
się z zaciekawieniem. Darmowe porno na żywo – prychnąłem w
duchu, jednak zaraz jęknąłem, tak w rzeczywistości, gdy Jungkook
skończył wiązać. Dopiero teraz poczułem, że przy nawet
najmniejszym ruchu sznurki mocniej zaciskają się na skórze. Ręce
miałem tak jakby ,,założone” za plecami i solidnie związane.
Starając się nie wykonać żadnego ruchu, nawet nie zauważyłem,
jak silna dłoń Kooka znalazła się na moim tyłku, nadal opiętym
ciasnym lateksem, dopóki nie ścisnął mojego pośladka. Jęknąłem
cicho, bo zaczął mocno go ugniatać, zaraz dołączając drugą
rękę. Dał mi klapsa, na co wtuliłem twarz w poduszkę. Wyczułem,
że się uśmiecha.
-
Chciałbym kiedyś zobaczyć cię w takim filmie – mruknął w moje
ucho seksownym głosem, nie przestając ściskać. - Oglądałbym zza
kamer, jak jacyś silni faceci w maskach związują cię, a ty musisz
spełniać wszystkie, nawet najbardziej wyuzdane, zachcianki. Lubisz
czuć się jak dziwka, prawda? Kochasz się szmacić.
Nie
mogłem wydobyć z siebie nic bardziej konstruktywnego, niż ciche
jęki. Jego głos tak cholernie działał na moją wyobraźnię, że
gdy skończył mówić i zdjął ręce z mojego tyłka, nadal o tym
myślałem. Moją chorą wyobraźnię zakłóciło dopiero
szarpnięcie za włosy. Otworzyłem z bólu usta, co Kookie
wykorzystał i wepchnął do nich knebel. Wcisnął go głębiej
palcami i zaczął zapinać go paskami dookoła mojej głowy.
Prowadziły od knebla pomiędzy moimi oczami i dalej, na czoło i tył
głowy (klik). Nie miałem pojęcia, po co one, dopóki przez ten z tyłu
nie przeprowadził sznurka. Zgiął mi nogi w kolanach i związał je
tak, że pięty miałem na pośladkach. Pociągnął za sznurek od
knebla i przeprowadził go pomiędzy jedną z linek oplatających
moje nogi, na co nie miałem innego wyjścia, jak unieść wysoko
głowę. Poczułem jego dłonie na gorsecie. Rozwiązał kokardkę i
ścisnął go mocniej, na co poczułem, że zaczyna brakować mi
powietrza. Już miałem zamiar zacząć się dusić, gdy moja talia
została wyswobodzona ze śliskiego lateksu. Wciągnąłem powietrze
nosem, dziękując niebiosom za to, że katar, który męczył mnie
tydzień temu całkowicie znikł. Wyczuwałem jednak, że zdjęcie
gorsetu wiąże się z czymś jeszcze gorszym i nie myliłem się.
Jungkook pociągnął za linkę łączącą knebel, a więc i moją
głowę, z nogami, jeszcze bardziej zmniejszając dystans między
nimi. Zawiązał tą linkę na mocny supeł i odsunął się. Obroża
i knebel skutecznie przeszkadzały w oddychaniu, a sznurki
niesamowicie uciskały, jednak I'm a masochist, you know. Przymknąłem
oczy, gdy oślepił mnie błysk flesza. No tak, robił mi zdjęcia.
Stęknąłem cicho, czując zbierającą się w ustach ślinę, a ja
nie mogłem jej przełknąć. Gdyby moja głowa nie była wysoko
uniesiona, pewnie śliniłbym się jak cholera. Usłyszałem, jak
Kookie odkłada aparat i z powrotem siada na łóżku, tylko się
przypatrując. Po krótkiej chwili ponownie poczułem na pośladkach
jego dłoń. Zsunął ją na moje krocze, na co zareagowałem cichym
kwęknięciem. Nie mogłem się ruszyć, a gdyby nie ciasny lateks,
doszedłbym już teraz. Ścisnął mojego penisa przez materiał, na
co pewnie odrzuciłbym głowę, gdybym miał jak. Poluzował uścisk
i tylko masował go lekko palcami, na co i tak jęczałem w knebel z
ogromnej potrzeby dojścia. Po pół minucie, która wydawała się
dla mnie wiecznością, odsunął rękę. Chwilę trwało, zanim
rozplątał supeł łączący moją głowę z nogami, przez co
opadłem twarzą w poduszkę i jęknąłem cichutko, czując ból
rozchodzący się po szyi. Szybko uporał się z moimi związanymi
nogami, jednak po rozwiązaniu moich rąk, ponownie sięgnął po
linkę, co niezbyt mnie zdziwiło. Tym razem połączył mi ręce w
przedramionach i związał je razem. Zacisnąłem powieki, bo to było
jeszcze bardziej niewygodne, niż poprzednie – ściągnęło mi
łopatki, a mocno zaciśnięta lina nie pomagała. Wstał z łóżka
i powiedział. Nie, rozkazał:
-
Na kolana.
Nie
chcąc mu się sprzeciwiać, posłusznie zsunąłem się z łóżka.
Ślina znalazła jedyne dostępne ujście i teraz spływała mi po
brodzie. Strasznie się podnieciłem, ale więzienie w postaci
lateksowych gatek tylko sprawiało mi ból. Klęknąłem przed nim z
rozchylonymi udami na wysokości jego nadal ubranego krocza i
uniosłem wzrok. Cały czas się uśmiechał, jednak nie szyderczo,
tylko tak, jakby mnie podziwiał. Wiedział, że jestem tylko jego.
Pogłaskał mnie po policzku.
-
Ślinisz się jak pies – uśmiech dalej nie schodził z jego ust,
gdy zdejmował mi knebel. Otarł mi ślinę i odłożył go na
szafkę, a ja przełknąłem nagromadzoną w ustach ciecz i
zaczerpnąłem głęboko powietrza, jednak nie na długo, gdyż
zostałem przyciśnięty do jego krocza.
-
Nie opierdalaj się, suko.
Chcąc
nie chcąc (jednak bardziej chcąc) pociągnąłem zębami jego
rozporek w dół. Przepchnąłem językiem guzik, po czym zsunął z
siebie spodnie wraz z bokserkami. Bez ociągania wsunąłem naraz
całą jego męskość do ust, na co mruknął cicho i wypchnął
biodra, dłonie umiejscawiając na moich włosach. Od razu narzucone
szybkie tempo zbytnio mi nie przeszkadzało. Jak się robi loda
średnio raz na dwa dni, to jednak człowiek zdąży się
przyzwyczaić. Pozwalałem mu kierować głębokością ruchów,
dopieszczając go jeszcze językiem. Po niedługiej chwili z cichym
jękiem doszedł, na co w idealnym momencie wypuściłem jego członka
z buzi i otworzyłem ją szeroko. Nadal nie zamknąłem ust, bo
Kookie przyglądał się z uśmiechem, jak sperma spływa mi po
brodzie i szyi. Przełknąłem nasienie dopiero, gdy zamknął mi
usta palcem. Skrępowane za plecami dłonie strasznie mnie
denerwowały i prawie ich nie czułem, jednak nie chciałem, żeby je
rozwiązał. Pociągnął za łańcuszek od mojej obroży i usiadł,
na co podszedłem do niego, oczywiście na kolanach, i oparłem głowę
na jego udzie. Zebrał palcami resztę spermy ze swojego penisa oraz mojej brody i szyi, po czym rozchylił mi nimi wargi i wsunął je do
środka. Zassałem się na nich lekko, czując się podnieconym do
granic możliwości. Tak Taehyung, jesteś dziwką – powiedziałem
do siebie w myślach, gdy spojrzałem na Kooka, który wysunął mi
już czyste palce z ust i rozkazał, bym przyniósł mu spory
wibrator, stojący na szafce. Przyniosłem go na kolanach i
oczywiście w zębach, rozkoszując się tym, co podsuwała mi
podświadomość. Boże, naprawdę musiałem być pojebany, skoro
podobały mi się takie rzeczy!
-
Połóż się na łóżku i rozchyl nogi – powiedział nie
znoszącym sprzeciwu głosem, na co zadrżałem lekko i zrobiłem jak kazał.
Odpiął
mi łańcuszek, odkładając go na półkę, ściągnął mi spodenki
i zaczął ściskać moje pośladki, na co jęknąłem, bo chciałem,
żeby posunął się dalej. Jungkook chyba wyczuł moje zniecierpliwienie, bo zdjął ręce z
mojego tyłka, ale zaraz dał mi takiego klapsa, że niemal
podskoczyłem na łóżku. Krzyknąłem, zagryzłem dolną wargę i
zacisnąłem oczy, czując zbierające się w nich łzy. Nic sobie
jednak nie robił z na pewno pojawiającego się na moim pośladku
śladu, tylko się przypatrując. Dźwięk otwieranej butelki
lubrykanta jeszcze nigdy nie wydawał mi się aż tak głośny.
Rozchylił mi pośladki i bez zbędnych ceregieli wepchnął od razu
dwa mokre palce. Jęknąłem, bo zaczął nimi energicznie poruszać,
dokładając kolejne dwa. Sapnąłem, gdy nagle je wyjął, jednak
zaraz sapnięcie zamieniło się w krzyk, gdyż na miejscu palców
pojawiło się coś znacznie większego. Nie czekając, aż się
przystosuję, wepchnął wibrator od razu do końca tak, aby jedna z
niewielkich wypustek znajdowała się cały czas na mojej prostacie.
-
Trzymaj, masz nie wypuszczać, rozumiesz suczko? - szarpnął mnie za
włosy, na co tylko stęknąłem. Puścił moje włosy i wstał, co
poznałem po cichym skrzypieniu łóżka. Już miałem obrócić
głowę, gdy nagle poczułem w środku mocną wibrację, na co
krzyknąłem. Bawił się pilotem zwiększając i zmniejszając
wibrację, na co nie miałem innego wyjścia, jak jęczeć i wić się
pod naporem przyjemności i bólu. Mój niski głos co chwilę
rozbrzmiewał w pokoju, a nawet i w całym domu i, gdyby nie to
cholerstwo w moim tyłku, teraz zacząłbym się zastanawiać, jak
przeprosić sąsiadów. Niemal zsunąłem się na podłogę, gdy
włączył wibracje na dłużej. Nie wiedziałem nawet, o co
błagałem. Zaciskałem się na zabawce i gdy już miałem dojść
bez najmniejszego dotyku, urządzenie zostało ze mnie wyciągnięte.
-
Grzeczna suczka (no co? Lubię to słowo xD) – mruknął z uśmiechem Jungkook. Ułożył mnie w
bardziej dogodnej dla siebie pozycji, nachylił się i szepnął mi
do ucha. - A co dostają grzeczne suczki? Nagrodę – przygryzł
jego płatek i niemal od razu wbił się we mnie mocnym, zdecydowanym
ruchem.
Nie
bolało, zabawka zrobiła swoje i mnie rozciągnęła, krzyknąłem
chyba tylko z przyzwyczajenia. Kochałem zdzierać sobie gardło
podczas tego ,,właściwego” seksu, co prawie zawsze skutkowało
chrypą. (A co jest dobre na chrypę? Lody) Zaczął od powolnych, wkurwiających ruchów, jednak nie miałem
zamiaru zwracać mu uwagi, więc tylko błagałem. Tym razem uciszony
zostałem moim ulubionym rodzajem knebla. Nawet banalny pocałunek
był przepełniony jego dominacją, której całkowicie się
poddawałem. Chciałem go objąć, wiedząc, że teraz pozwoliłby mi
na to, lecz ręce nadal miałem związane za plecami. I w dodatku na
nich leżałem, jednak nie odczuwałem teraz dosłownie nic, oprócz
niesamowitej przyjemności z coraz bardziej przyspieszających ruchów Jungkooka.
Jęknąłem w jego usta i oplotłem go nogami w pasie. Jedną rękę
przeniósł na moje udo, ściskając je i drapiąc, co od razu
dołączyło do listy śladów na moim ciele. Tylko jęczałem, wijąc
się pod nim niczym najtańsza dziwka, jednak, kurwa,
co zrobić, gdy za każdym razem trafia w to jedno, szczególne
miejsce? Moje jęki i krzyki mieszały się z jego sapnięciami.
Uchyliłem leciutko załzawione powieki. Pot ściekał mu po
skroniach i szyi, jednak ja na pewno wyglądałem dużo gorzej, co
czułem w postaci niemalże rzek, spływających mi dosłownie
wszędzie, także z oczu. Po raz pierwszy tego wieczora pozwolił mi dojść. Co z
tego, że bez żadnych pieszczot. Moja sperma wylądowała na jego
umięśnionym brzuchu, a ja w przypływie doznanego orgazmu
zacisnąłem się na nim, trzęsąc się przy tym, na co odrzucił
głowę do tyłu z niemal zwierzęcym rykiem.
-
Kurwa, Tae – wysapał, ściskając moje biodra z niesamowitą siłą
i doszedł we mnie. Opadł na mój tors. Odrzuciłem głowę do tyłu,
starając się uspokoić. Oddychałem spazmatycznie i nierówno.
Po
względnym uspokojeniu się, Kookie delikatnie przewrócił mnie na
brzuch i zaczął rozwiązywać mi ręce. Pocałował mnie w kark i
rozwiązał ostatni supeł. Stęknąłem cicho, bo po ponownym
doprowadzeniu krążenia poczułem dość mocny ból. Wyciągnąłem
je przed siebie. Nie zwracałem uwagi na ich dość nietypowy kolor i
wyżłobienia, zdobiące moje nadgarstki, przedramiona i ramiona, ale
te były mniej głębokie i czerwone, bo zostały z tego pierwszego wiązania.
Jungkook zdjął mi jeszcze obrożę, rzucając ją gdzieś pod łóżko
i wtulił mnie w siebie.
-
Chyba trochę przesadziłem – mruknął, oglądając ślady na
moich... hmm... Długo by wymieniać.
Prychnąłem
cicho, opierając brodę na jego torsie. Zawsze po takich ,,zabawach”
stawał się nieco zbyt troskliwy i łaził za mną przez
następne kilka dni, obwiniając się o wszystkie moje rany i dość
marny chód.
-
Przecież wiesz, że to lubię – mruknąłem, obejmując go za
spoconą szyję. Przesunąłem po niej nosem. - Tylko wiesz, na
przyszłość mógłbyś trochę przystopować z tym chorym fetyszem
– przewróciłem oczami, mając na myśli moje biedne w tej chwili
pośladki. - Rzuciłeś się na nie jak babcie na mięso w
spożywczaku – prychnąłem.
-
Oj no, jak widzę te twoje jędrne bułeczki, w dodatku w takich
spodniach, to aż żal jaja ściska, gdy nie mogę ich dotknąć –
skrzywił się, a jego dłonie chyba mimowolnie powędrowały w
stronę mojego tyłka i zaczęły go delikatnie masować.
Westchnąłem
cicho, nie zwracając uwagi na ból, rozchodzący się po całym moim
ciele. Przymknąłem na chwilę powieki i gdy już miałem odpłynąć
w objęcia Morfeusza, otworzyłem gwałtownie oczy, przypominając
sobie coś.
-
Hm? - mruknął Kookie. Też miał zamknięte oczy, jednak teraz
uchylił je lekko. Jemu również nie spieszyło się pod prysznic.
-
Kookie... - wysapałem i uniosłem się na rękach, które drżały,
bynajmniej nie z niedawnego krępowania. - Ty... Ty pamiętasz, że
jutro rano przyjeżdżają moi rodzice na comiesięczną ,,wizytę
kontrolną”? Jak ja się im w takim stanie pokażę?!