wtorek, 5 czerwca 2018

Rozdział 18





Dzisiaj był okropny dzień. Nic mi nie wychodziło. Wszystko szło nie tak. Matka się na mnie darła grzyb wie za co. Po prostu tragedia
Nagle zobaczyłam żyletkę leżącą na szafce
Ja nie wiem co wtedy ze mną się stało. Jakby moje ciało przejęła inna osoba. Naprawdę nie wiem
Wzięłam ją i weszłam do łazienki
Długo nie wychodziłam, więc moja mama waliła w drzwi, ale nikt jej nie odpowiadał
W końcu odpowiedział jej mój głośny płacz. Szybko otworzyła drzwi i zamarła
Zrobiłam sobie parę kresek na ręce i byłam totalnie przerażona tym co zrobiłam
- Mamo ja nie wiem jak to się stało - powiedziałam patrząc na nią
Szybko zawołała tatę
- Matko boska coś ty zrobiła?!
- Ja nie wiem - płakałam coraz bardziej - Jakbym wpadła w jakiś amok
Cały czas płakałam i to coraz głośniej. Ręka niemiłosiernie mnie bolała
- Zadzwoń do Jonghyuna proszę tato - mówiłam przez łazy - Mój telefon leży w moim pokoju na biurku
- Dobrze - powiedział tata i od razu poleciał do mojego pokoju
Jednak nie mógł znaleść numeru w moim telefonie więc podał go mamie
- Ty zadzwoń - podał telefon mamie - Mi się strasznie ręce trzesą
- No dobrze - zgodziła się mama
A ja zaczęłam jeszcze przeraźliwiej płakać
Tata podszedł do mnie i zaczął mnie uspokajać
- Wszystko będzie dobrze - głaskał mnie po włosach
- Ja nie chcę iść do psychiatryka znowu
Psychiatryk to najgorsze co mogło mnie spotkać. Spędziłam tam całe dwa miesiące. Pełno tam ludzi chorych na depresje i tak dalej. Nie chciałam tam wracać. Nie wytrzymałabym tam
- Spokojnie nie trafisz tam, a teraz daj mi tą żyletkę wyrzucę ją - jak powiedział tam zrobił - Co ona tam robiła? Czemu tam leżała?
- Nie mam pojęcia - odparła mama
Po chwili przyszedł Jonghyun wraz z Taeminem
- Chciał iść razem ze mną. Coś się stało? Co z Ayako?
- Pocięła się żyletką
- Że co?! - wykrzyczeli obaj totalnie zdziwieni
- Gdzie ona jest? - zapytał
- W łazience
- Jezus maria coś ty zrobiła?! - zaczął mnie trzepać
- To boli - syknęłam - Nie wiem to tak samo przyszło
- Co ja bym bez ciebie zrobił? Przecież cię kocham
- Kochasz mnie? - spojrzalam na niego
- Na zabój
- Strasznie mnie boli. Jonghyun ja nie chcę umierać - zaczęłam płakać jeszcze głośniej
- Spokojnie nie umrzesz
Moja mam poszła po bandaż i dokładnie zabandażyła mi rękę
- Będą blizny?
- Nie wiem możliwe, że będą
Po jakiś dwudziestu minutach się uspokoiłam
Moja mama zadzwoniła do mojego psychiatry i opowiedziała co się stało
Kazał mi zwiększyć leki
- Nie chcę - powiedziałam - Już i tak po tych lekach chodzę naćpana
- Musisz - powiedziała stanowczo moja mama - A jak to się jeszcze raz wydarzy?
- Nic się nie wydarzy
- Skąd wiesz?
- Po prostu wiem
- Niestety leki musisz brać
Syknęłam ze złością. Super będę teraz brała więcej tych prochów nz
- Zostajemy na noc - oznajmił Taemin - Będziemy cię pilnować, żeby ci znów coś nie odwaliło
- Nic mi nie będzie możecie iść
- Jednak wolimy zostać
- Jak chcecie - wzruszyłam ramionami
Ręka nadal mnie strasznie bolała
- Boli cię? - zapytał Taemin
-  Bardzo - odpowiedziałam
- Nie strasz nas tak. Jonghyun prawie zawalu dostał kiedy dowiedział się w jakiej sprawie twoja mama dzwoni
- Przepraszam oppa - spuściłam głową
- Ej nic się nie stało
Zaczęłam znów płakać
- Przepraszam was. Bardzo przepraszam
- Spokojnie. Nic się nie stało. Najważniejsze, że żyjesz
Tak
Spojrzałam na Taemina. Płakał. Po chwili obydwaj rzucili mi się na szyję
- Aua - pisnęłam
- Ojej przepraszam. Nic ci nie jest?
- Spokojnie nic mi nie jest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz