Cześć, to znów ja, Aimi-chan. Mam nadzieję, że nie jesteście źli, iż tak długo nie pisałam. Wybaczcie, ale niedługo sesja, a ostatnio sporo miałam do nauki. Postaram się poprawić i coś w końcu dodać. Proszę tylko, nie proście o yaoi, bo pisać dobrych ich nie umiem. Tak, więc nie przedłużając zapraszam do czytania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pamiętam te wszystkie chwile spędzone z Tobą. Smutne, jak i te wesołe. To jak pierwszy raz Cię ujrzałem, a moje serce nie chciało przestać bić na twój widok. Twój dotyk dłoni, smak ust. Dosłownie wszytko. Jeszcze do wczoraj leżałeś w moich ramionach. Taki bezbronny i wyłącznie MÓJ. Było nam razem bardzo dobrze, a ty mi mówisz coś takiego? Jak mogłeś mi to zrobić. Nadal nie mogę uwierzyć w twoje słowa...Może zanim o tym, to wróćmy do wczorajszego dnia. Jak zwykle po próbie w wytwórni, wróciliśmy do naszego dormu. Każdy udał się do swojego pokoju. Tylko nie ja. Mnie poniosło do Ciebie. Zresztą, jak zwykle. Chyba zawsze tak było, ze to ja Cię bardziej kochałem, pragnąłem niż ty mnie. Czemu tak uważam? Dlatego, że ja pierwszy inicjowałem kontakt cielesny, to ja wyznałem ci miłość, a ty zgodziłeś się na nią. Wtedy tego nie widziałem, ale teraz powoli to dostrzegam. Miałem klapki na oczach, czego skutkiem jest moje cierpienie, po tym jak mnie potraktowałeś
Zapukałem do drzwi twojej sypialni. Nikt mi nie odpowiadał, więc wszedłem.
- Jimin? Śpisz może? - zapytałem, wchodząc do pokoju w którym panowała ciemność. Podszedłem do łóżka, na którym leżał chłopak. Jego klatka miarowo się poruszała. Widocznie zmęczony, zasnął. Westchnąłem. Cóż nie będę go budzić. Popatrzyłem na jego spokojną twarz i nie mogąc się powstrzymać przejechałem delikatnie palcami po niej, przy okazji odgarniając mu grzywkę z oczu. Kiedy miałem zabrać rękę, poczułem, że Park mnie za nią łapie. Po czym pociągnął za nią, powodując iż upadłem w prost na niego.
-Myślałeś, że możesz tak po prostu odejść, Hyung?- szepnął mi wprost do ucha. Wiedział, jak na mnie to działa. Następnie przygryzł jego płatek, po czym mocno i namiętnie pocałował mnie w usta. Tylko jemu pozwalałem nad sobą panować, po mimo że jest młodszy ode mnie. Byłem kompletnie nim oczarowany. Zacząłem pieścić jego jeżyk swoim. Czułem jak jego biodra nacierają na mnie, wraz z powiększający się członkiem z podniecenia. Myślałem, że jest zmęczony, bo trener nieźle nam dzisiaj dał popalić, a tu miła odmiana. Zaczęliśmy zdzierać z siebie nawzajem ubrania. Z jego koszuli, aż posypały się guziki. Nigdy chyba, aż tacy agresywni i namiętni wobec siebie nie byliśmy. W tamtej chwili nie wydawało mi się to dziwne, wręcz przeciwnie bardzo cieszył mnie fakt, iż mnie tak chciał. Ostatnio nie układało się między nami, a tu tak zwrot. Swoimi pocałunkami Park schodził coraz niżej, aż zatrzymał się na moim penisie. Zaczął go stymulować językiem, po czym całego wsadził do buzi. Coraz szybciej poruszał głową, przez co po kilku minutach doznałem spełnienia. Ciężko dysząc, pociągnąłem go za ramiona aby zaraz wpić się w jego usta. Kolejno odwróciłem się na brzuchu, pozwalając mu na wejście we mnie. Tak też uczynił. Nasze pojękiwanie zapewne było słychać w całym domu. Chłopaki już nieco przyzwyczaili się do tego, ale zawsze każą nam być ciszę. Dzisiaj jednak tego nie potrafiliśmy. Po jakimś czasie brunet doszedł i ja wraz z nim. Kiedy skończył położył się obok mnie i łapiąc w pasie, przysunął do siebie.
- Brak sił, co? - rzekłem niewinnie.
- Aniyo, rudy drugiej czas nadszedł. - niemal od razu rzekł, odwracając mnie w swoją stronę. Nasza rozkosz ponownie się rozpoczęła.
Nie wiem, jak długo i ile razy reszta zespołu musiała nasłuchać się naszych wrzasków, ale było warto.
Nad ranem, kiedy się przebudziłem zastałem puste łóżko. Zebrałem swoje ubrania, a raczej ich resztki i udałem się do swojego pokoju. Po wzięciu prysznica i ogarnięciu się, zszedłem do kuchni. Zastałem tam tylko V'a, który kończył jeść śniadanie.
- Gdzie są pozostali? - zagadałem, siadając przy stole.
- Poszli już do wytwórni. Jedz i my też musimy iść. - oznajmił. Zdziwiłem się, zazwyczaj Jimin czekał na mnie, a dziś mu się tak śpieszyło? Dziwne. Po posiłku, udaliśmy się na próbę wokalu, jaki i tańca do wytwórni. Przez cały dzień, Park mnie unikał i był strasznie oziębły. Nie wiedziałem dlaczego tak się zachowywał, przecież dopiero kilka godzin temu było między nami tak gorąco.
Dopiero wieczorem wszytko się wyjaśniło, choć w życiu nie chciałbym tego usłyszeć. Kiedy nadarzyła się okazja i pozostaliśmy sami, zapytałem go w końcu o co mu chodzi. On stwierdził, że już mnie nie kocha, że w ogóle nie czuł tego co ja. Nigdy nie byl tej orientacji co ja i nigdy nie będzie. Po czym dobił mnie wiadomością iż zakochał się w jakieś dziewczynie, a wczorajsza noc to było nasze pożegnanie. Gdy wyszedł, upadłem na kolana,a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie docierały do mnie żadne głosy, ani słowa chłopaków skierowane do mnie. Mój świat wtedy się zawalił. Głowę przepełniały wszystkie chwile spędzone z nim. Kiedy powoli się uspokoiłem, wstałem i wyszedłem na dwór. Ruszyłem przed siebie. Nie wiedziałem do kąd idę, nie miałem gdzie się podziać. Do dormu nie chciałem wracać. Za dużo tam wspomnień. Po jakimś czasie wylądowałem przy jakimś moście z rzeką. Usiadłem na ławce i zacząłem patrzeć w przestrzeń. Teraz docierało do mnie, że już wcześniej wysyłam mi sygnały, że chce ze mną zerwać. Ja widzący wszytko przez różowe okulary, nie zauważyłem tego. Jak teraz będzie wyglądać, moje życie? Przecież nie będę mógł normalnie spojrzeć mu w oczy, nie zakocham się ponownie.
-Zabij się. - słyszałem te słowa w mojej głowie. Racja, jak nie mogę być z nim, to po co żyć? Z tą myślą wstałem, zrucając kurtkę wskoczyłem do wody. Po chwilowym bólu, już nic więcej nie czułem.....
"Przepraszam was wszystkich, za moje bezsensowne istnienie. Wybaczcie mi co wam złego uczyniłem. Beze mnie będzie wam o wiele lepiej. Czułem, że bez Niego u mego boku nie dałby rady. To nie wasza wina. Dalej spełniajcie swoje marzenia, jako BTS. Kocham was, bracia.
Wasz Min Yoongi "
Tak wiadomość pozostała po nim, kiedy to znaleźli kurtkę wraz z telefonem, zbyt późno aby go uratować. Nie którzy, żałowali swoich słów, jak i czynów. Szczególnie ostatnia osoba, która miała z nim kontakt. Teraz nic nie sprawi, że on wróci, ale na zawsze pozostanie on w ich serach, jaki wiernych fanek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz