Zapraszam na pierwszy w moim życiu scenariusz, napisany jakiś rok temu xD Wątek z ,,Twoim przekleństwem" jest wzięty z innego scenariusza, którego czytałam jakieś dwa lata temu i chętnie bym podała tytuł, ale niestety nie pamiętam :x Więc, jeśli komuś to przeszkadza, niech po prostu nie czyta ;)
Mieszkałaś
w dosyć dużym domu z tak zwaną ,,starą częścią", czyli
kawałkiem mieszkania, które stało obok. Mieściło się tam
kilka pokoi i dziwne drzwi, które zawsze cię interesowały, lecz
nie miałaś możliwości by tam wejść, ponieważ klucz zawsze
wisiał na łańcuszku, na szyi Twojego taty. Kiedyś nawet
próbowałaś się go spytać czemu nie możesz tam wejść, lecz on
odpowiedział tylko:
-
,,Nie wpuszczę Cię tam, bo możesz
się przewrócić na różnych krzywych schodkach."
Miałaś
wtedy około 13 lat, więc posłuchałaś się go, ale teraz ,w wieku
lat 17, jego odpowiedź wydawała Ci się strasznie sztuczna. Nie
wiadomo z jakiego powodu coś od dziecka Cię ciągnęło do
tamtego pokoju, czy co tam właściwie się znajdowało. Czasami, w
najmniej oczekiwanym
momencie
przyłapywałaś się na myśleniu co może tam być takiego, że
Twój rodziciel nie chce Cię tam wpuścić. Parę razy zdarzyła
się bardzo dziwna sytuacja, która ostatnio miała miejsce tydzień
temu.,Siedziałaś w swoim pokoju i bezmyślnie przeglądałaś internet, gdy nagle w swojej głowie znowu usłyszałaś ten męski głos, który nie mógł być Twoimi myślami.
- Chodź do mnie, nie bój się
Wydawało
Ci się, że ten głos tak jakby ,,przyciąga” Cię do tych
tajemniczych drzwi. Nagle spostrzegłaś, że stoisz przed tymi
właśnie drzwiami z ręką na klamce. Szybko cofnęłaś rękę
jakby klamka Cię oparzyła. Przez jakiś czas patrzyłaś się na
przedmiot, który nie był wcale ciekawy, lecz to co znajdowało się
za nim – owszem. Po dłuższej chwili bezmyślnego wwiercania
wzroku w drzwi, usłyszałaś śmiech, ale nie taki, jaki wydają
trolle lub gremliny w bajkach dla dzieci, tylko śmiech chłopaka,
przez który myślałaś, że rozsadzi Ci czaszkę. Po kilku
sekundach, które dla ciebie wydawały się wiecznością, śmiech
ustał.”
Takie
sytuacje miałaś już wcześniej w młodszym wieku, ale wtedy to
było naprawdę silne, jakby wiek miał jakiekolwiek znaczenie w tej
sprawie. Często zdarzało się również tak, że myślałaś, że
gdy już uda Ci się tam wejść, znajdziesz tam co najmniej zwłoki,
lecz wtedy myślałaś, że Twoi rodzice nie byliby do tego zdolni i
nie myliłaś się.
Pewnej
nocy około 1.00 obudziłaś się zlana potem. Z szybko bijącym
sercem zapaliłaś lampkę i usiadłaś na łóżku, starając się
przypomnieć sobie co Ci się śniło i czemu się obudziłaś.
Usłyszałaś śmiech, tylko nie taki jaki słyszałaś w głowie,
tylko prawdziwy śmiech. Śmiech Twoich rodziców. Wstałaś z łóżka
i uchyliłaś drzwi. Przypomniałaś sobie, że dzisiaj (a tak
właściwie wczoraj) przyjechali do was goście, a ty postanowiłaś
pójść do łóżka wcześniej, ponieważ o 8.00 miałaś szkołę.
Jednak byłaś pewna, że to nie to Cię obudziło, lecz ten chłopak,
prawdopodobnie nastoletni, czego domyśliłaś się po konwersacjach,
jakie nawiązywał z Tobą w myślach. Pomyślałaś, że skoro są
goście to Twój tata będzie niezbyt trzeźwy, więc założyłaś
szlafrok na kusą pidżamę i powoli zeszłaś na dół.
-
Ooo...
Moja córeczka - tata
uśmiechnął się, a ty już wiedziałaś, że Twój plan się
powiedzie – Czemu
nie śpisz?
-
Po prostu nie mogę zasnąć – odpowiedziałaś, uporczywie
wpatrując się w łańcuszek zwisający z jego szyi, czego na
szczęście nie zauważył.
-
No
skoro już, hik... Nie śpisz, to może tu zostaniesz?
- spytał.
-
Taak,
chętnie bym z Tobą porozmawiała
– odezwała się ciocia.
-
Hmm... - udałaś, że się namyślasz – Pewnie i tak już nie
zasnę, więc... Czemu nie?
Posiedziałaś
trochę z nimi, aż w końcu doczekałaś się tego momentu,
mianowicie Twój tata zaczął sobie poprawiać łańcuszek, który
praktycznie lepił się do niego. Pomyślałaś, że w końcu trzeba
zacząć.
-
Yym... Tato? - spytałaś nieśmiało.
-
Tak
____?
-
Jeśli chcesz to mogę zanieść ten łańcuszek do Twojego pokoju –
czekałaś na jego reakcję. Całe szczęście, że twoja mama była
zajęta rozmową z ciocią.
-
Jeśli
byś mogła –
odetchnął w tym samym momencie co Ty, tylko z innego powodu.
Z
obojętną miną wzięłaś od niego kluczyk i szybko uciekłaś na
piętro bojąc się, że zmieni zdanie. Już po chwili niespokojnie
wkładałaś kluczyk w zamek feralnych drzwi. Z tego co pamiętałaś
z rozmów Twoich i chłopaka w Twojej głowie, to miałaś szukać
starego albumu ze zdjęciami. Nawet nie wiedziałaś czemu słuchałaś
się głosu z Twojej głowy. Powoli przekręciłaś kluczyk i jeszcze
wolniejszym ruchem otworzyłaś drzwi. Trochę się rozczarowałaś,
bo myślałaś, że jest tam coś ciekawszego niż parę pudełek, w
których były tylko słoiki, z wcale nie podejrzaną zawartością,
czyli przetworami Twojej mamy. Już chciałaś się wycofać i uznać,
że ten głos chłopaka, którego zdążyłaś polubić, jest tylko
wytworem Twojej wyobraźni, gdy znowu usłyszałaś ten przyjemny,
dobrze znany Ci głos.
-
Aish... (Ehh...) Co za dziewczyna. Wejdź dalej!
Zaczęłaś
się zastanawiać o co mu chodzi, bo dalej nic nie było, gdy nagle
znikąd, na ścianie obok pojawiły się drzwi, na które gapiłaś
się kilka sekund z otwartą buzią.
-
Może byś tam weszła? - odezwał
się znowu głos.
Nie
spodziewałaś się, że będą otwarte, ale jednak były. Nieśmiało
otworzyłaś drzwi i przekroczyłaś próg. Spodziewałaś się
kolejnych słoików, ale tym razem to było coś zupełnie innego.
Przed Tobą rozpościerał się strych. Było tu chyba wszystko:
jakaś stara, zapadnięta kanapa, obrazy, suknia ślubna Twojej mamy,
zepsuta lodówka... Podchodziłaś do wszystkiego po kolei,
jednocześnie oczekując kolejnych porad od swojego „kolegi”, ale
nic takiego nie nastąpiło, więc przeglądałaś dalej. Po
kilkunastu minutach ciągłego oglądania i wysłuchiwania czy nie
idą Twoi rodzice, natknęłaś się na spore pudło, ukryte za
zepsutą lodówką. Z trudem je stamtąd wyciągnęłaś i podsunęłaś
do zapadniętej kanapy, na której później usiadłaś. Po kolei
wyciągałaś wszystko z kartonu i gdy już straciłaś nadzieję, że
znajdziesz w nim cokolwiek ciekawego, zauważyłaś jakby
„przyklejoną” starą książkę. Rozejrzałaś się dookoła,
sprawdzając czy gdzieś obok nie leży coś ostrego, aż zauważyłaś
kawałek odłamanego szkła. Bez zastanowienia wzięłaś je i użyłaś
do odklejenia książki. Oczywiście, jak na Twoje szczęście,
musiałaś się skaleczyć. Syknęłaś cicho i wsadziłaś
skaleczony palec do buzi, a zakrwawione szkiełko odłożyłaś na
komodę bez jednej nogi. Gdybyś tylko pomyślała, żeby nie
zostawiać lusterka tutaj... Jedną ręką otworzyłaś książkę,
która okazała się być albumem ze zdjęciami.
-
Zaraz jak on to mówił?
- zastanowiłaś się.
-
„Gdy tylko uda Ci się tam wejść, znajdź album ze
zdjęciami”
-
Dobra, znalazłam i co teraz?
Obróciłaś
album dookoła, aż zauważyłaś czerwoną wstążeczkę, gdzieś w
połowie książki. Wcale się nie zastanawiając otworzyłaś album
na zaznaczonej stronie. Wypadło z niej zdjęcie. Podniosłaś je i
przyjrzałaś się osobie na fotografii. Został uwieczniony na niej
chłopak, a tak właściwie Koreańczyk. Miał blond-włosy, ułożone
w uroczym nieładzie, na sobie miał koszulę rozpiętą pod szyją,
spodnie z dziurami i śliczne brązowe, prawie czarne, oczy. Nagle, z
nie wiadomo jakiego powodu, zapragnęłaś poznać jego imię.
Odwróciłaś zdjęcie, z nadzieją, że znajdziesz tam to czego
szukasz i nie pomyliłaś się – zobaczyłaś podpis.
- Kim Taehyung -
przeczytałaś - Taehyung - powtórzyłaś.
Odwróciłaś
zdjęcie z powrotem i zauważyłaś, że chłopak z fotografii
uśmiechnął się do Ciebie.
-
Niee... To niemożliwe – szepnęłaś.
W
sumie gadałaś z chłopakiem w myślach, więc... -
zaczęłaś rozmyślać cały czas patrząc się na zdjęcie, gdy
nagle Twój umysłowy monolog przerwał śmiech. I to już nie był
śmiech Twoich rodziców, tylko znowu tego chłopaka. Ból był
jeszcze gorszy niż ten z poprzedniego tygodnia, i gdy myślałaś,
że zaraz zaczniesz krzyczeć – zemdlałaś.
Obudziłaś
się w tym samym miejscu co zemdlałaś, ale na dworze przejaśniało
się.
-
Czyli rodzice od razu po imprezie poszli spać -
pomyślałaś.
Wstałaś
z kanapy poprzednio zabierając z niej album, zdjęcie i kluczyk na
strych, i chwiejnym krokiem wyszłaś z pomieszczenia. Powoli zeszłaś
na parter po coś do picia, gdy twoją uwagę przykuła karteczka
przyczepiona na lodówkę.
____,
wiemy, że jesteś zmęczona po wczorajszej imprezie, więc możesz
dzisiaj zostać w domu.
Omma
i appa (Mama i tata)
-
No super, ____. Zostałaś w domu sama z
chłopakiem z twojej głowy, który chce rozwalić Ci czaszkę -
pomyślałaś z goryczą, pijąc wodę.
Zrobiłaś
sobie śniadanie, ubrałaś się i standardowo poszłaś na laptopa.
Nie posiedziałaś nawet 15 minut, gdy znowu usłyszałaś ten
śmiech. Już czekałaś na ten ból, ale zauważyłaś, że tym
razem jego śmiech dochodzi z pomieszczenia. Szybko się rozejrzałaś,
ale nikogo, ani niczego nie zauważyłaś. Nagle poczułaś, że ktoś
się na Ciebie patrzy, więc szybko się odwróciłaś i zobaczyłaś
chłopaka z fotografii. Nawet był tak samo ubrany.
Pisnęłaś
cicho.
- Witaj ____,
zdziwiona? - spytał takim samym głosem z jakim rozmawiałaś w
myślach.- A , więc to on ze mną rozmawiał - pomyślałaś zdziwiona, że wcześniej tego nie zauważyłaś.
- Jesteś bardzo spostrzegawcza – roześmiał się.
- Czytasz mi w myślach? - spytałaś bardziej zdziwiona niż przestraszona.
- A inaczej jak mógłbym z tobą rozmawiać przez te wszystkie lata?
Szybko zganiłaś się w myślach, a Taehyung tylko się roześmiał.
- Chyba prędko mi się nie znudzi przebywanie z Tobą – wykrztusił rozbawiony.
Otworzyłaś szeroko oczy i wskazałaś palcem na siebie. Nie, nie byłaś nieśmiała, a wręcz przeciwnie, lecz każdy chyba poczułby się zestresowany.
- Taak z Tobą. Ale najpierw muszę Cię naznaczyć, skoro Ty mnie już naznaczyłaś – dodał przybliżając się do Ciebie.
- Ja? Ciebie? - spytałaś cofając się do tyłu.
- Ne (Tak). Nie pamiętasz?
Usiłowałaś sobie przypomnieć o co mu chodzi, ale nic nie przychodziło Ci do głowy.
- Ehh – westchnął – Zostawiłaś lusterko ze swoją krwią na strychu.
Twoje oczy momentalnie rozszerzyły się jeszcze bardziej, gdy przypomniałaś sobie tą sytuację.
„Rozejrzałaś się dookoła, sprawdzając czy gdzieś obok nie leży coś ostrego, aż zauważyłaś kawałek odłamanego szkła. Bez zastanowienia wzięłaś je i użyłaś do odklejenia książki. Oczywiście, jak na Twoje szczęście musiałaś się skaleczyć. Syknęłaś cicho i wsadziłaś skaleczony palec do buzi, a zakrwawione szkiełko odłożyłaś na komodę bez jednej nogi.”
- Czyli już sobie przypomniałaś. Teraz ja muszę naznaczyć Ciebie.
Cofnęłaś się do tyłu jeszcze bardziej, aż poczułaś za plecami ścianę.
- To nie to co
myślisz – roześmiał się, podchodząc jeszcze bliżej. – W
każdym razie, jeszcze nie teraz.
Od razu
zrobiłaś się czerwona, a chłopak podszedł tak, że stykaliście
się nosami, podparł Twoją brodę jednym palcem i pocałował Cię.
Potem przegryzł Twoją wargę tak, aby popłynęła z niej krew i
Twoją krwią, językiem zrobił na Twojej szyi krwawy znak. Odsunął
się od Ciebie i dwoma palcami dotknął znaku.
- Od teraz
jesteś na mnie skazana – szepnął.
- Kim ty tak
właściwie jesteś? - spytałaś po chwili.
- Jestem Kim
Taehyung, ale to już chyba wiesz – powiedział, spoglądając na
Ciebie. – Jestem Twoim przekleństwem.
Mieszkanie
z chłopakiem, którego widziałaś tylko Ty, okazało się
trudniejsze niż myślałaś, lecz zdarzały się momenty, w których
potrafił Cię rozbawić i pocieszyć. Rodzice często uważali Cię
za nienormalną, gdy rozmawiałaś z krzesłem, ścianą, czy
drzwiami. Na szczęście zazwyczaj nie było ich w domu.
Minął
już tydzień od pierwszego spotkania Ciebie i Taehyunga. Właśnie
siedziałaś na lekcji biologii i oglądałaś bardzo nudny film
przyrodniczy, gdy nagle obok Ciebie, na pustym krześle znikąd
pojawiło się „Twoje przekleństwo”.
- Hej ____ -
powiedział.
- Idź sobie.
Teraz jest lekcja – syknęłaś.
- No i co z
tego? - spytał zdziwiony.
- To, że teraz
nie mogę rozmawiać – odpowiedziałaś, nie zwracając uwagi na
parę osób, które patrzyły się na Ciebie jak na wariatkę.
Chłopak
westchnął cicho i zniknął.
Od razu
po wejściu do domu krzyknęłaś zdenerwowana:
- Kim Taehyung!
Koreańczyk
pojawił się przed Tobą z miną kogoś, kto nie wie o co chodzi. W
dodatku bez koszulki.
- Ooo nie, na
mnie to nie działa.
Tae
westchnął.
- Ciebie
naprawdę trudno rozdrażnić. Ale tylko zewnętrznie – uśmiechnął
się tajemniczo.
- Co masz na
myśli? - spytałaś, starając się nie patrzeć na jego nagi,
dobrze zbudowany tors.
-
Jest taki
przystojny –
zaczął cytować Twoje myśli – Jest
taaki słodki.
- Miałeś nie
czytać mi w myślach! - zawstydziłaś się.
- Nie muszę –
uśmiechnął się – Same wrzeszczą.
- Ehh... Idę
się myć – oznajmiłaś.
- To
zaproszenie?
Zignorowałaś
jego odpowiedź i weszłaś do łazienki. Zamknęłaś drzwi i
osunęłaś się po ścianie na podłogę. Złapałaś się za głowę
i szepnęłaś:
- Ja kiedyś
naprawdę z nim zwariuję.
Szybko
się umyłaś i gdy tylko wyszłaś spod prysznica i owinęłaś się
ręcznikiem, zauważyłaś Taehyunga, który przyglądał Ci się z
zainteresowaniem.
- WYNOCHA!! -
wrzasnęłaś czerwona jak burak i wskazałaś palcem drzwi.
Chłopak
tylko się roześmiał i zniknął, uciekając przed Twoim lecącym w
jego stronę kapciem. Przebrałaś się w ekspresowym tempie i
wyszłaś z łazienki. Weszłaś do salonu, gdzie na fotelu Twojego
taty (rodziców znów nie było w domu) siedział Tae czytając
gazetę i uśmiechając się pod nosem.
- W
ręczniku wyglądałaś lepiej – skwitował krótko.
Ominęłaś
go, nie zwracając na niego uwagi, usiadłaś na kanapie i włączyłaś
swoją ulubioną dramę. Nie obejrzałaś nawet połowy odcinka, gdy
Koreańczyk przeniósł się na kanapę, a dokładniej na Twoje
kolana.
- Nie za
wygodnie Ci? - warknęłaś.
- Masz strasznie
niewygodne kolana – skrzywił się.
- To może z
nich zejdziesz? - spytałaś wściekła.
- Ćśś... -
chłopak położył palec na Twoich ustach, a Ty posłusznie
umilkłaś.
Obejrzałaś
ze dwa odcinki dramy, gdy zaczął Cię boleć kark. Podniosłaś
rękę, aby go rozmasować. Spojrzałaś na chłopaka, który leżał
na kanapie z głową na Twoich kolanach. Miał zamknięte oczy i
oddychał równomiernie. Nie mogłaś oderwać wzroku od jego
rozchylonych warg.
- Kiedy
śpi jest nawet słodki – pomyślałaś – Cicho
głupia, bo jeszcze Cię usłyszy!
Sięgnęłaś
ręką do jego twarzy i odgarnęłaś mu za ucho kilka pasemek
blond-włosów.
- Co ty robisz?
- spytał, otwierając oczy.
- Eee... -
zająknęłaś się zażenowana i cofnęłaś rękę
- Jestem słodki?
- wstał z twoich kolan i uklęknął przed Tobą.
- Yyy...
- Mówiłaś, że
jestem słodki – nie chciał rezygnować z tego tematu.
- Wcale nie –
broniłaś się czerwona na twarzy.
- ____ nie
ukrywaj swoich uczuć do mnie – powiedział z głupim uśmiechem.
Zignorowałaś
go i poszłaś spać.
Następnego
dnia, po powrocie do domu ze szkoły byłaś tak zmęczona, że tylko
coś zjadłaś i od razu poszłaś się myć. Szybko się umyłaś i
poszłaś do swojego pokoju, gdzie na łóżku leżał Tae w samych
bokserkach.
- Co ty tu
robisz? - speszona odwróciłaś wzrok.
- Leżę i
czekam na Ciebie – odpowiedział siadając.
- Na mnie? -
spytałaś, czując jak wielki rumieniec wpełza na Twoją twarz.
- Jesteś słodka
gdy się rumienisz – uśmiechnął się.
- Możesz sobie
pójść? - spytałaś, klepiąc się po twarzy, aby rumieńce
zniknęły.
- A chcesz żebym
poszedł? - spytał. Kiwnęłaś głową. – Więc nie
- Mam po ciebie
pójść? Chodź, nie gryzę. Gdy nie trzeba – dodał.
Niepewnie
podeszłaś do łóżka i położyłaś się na jego skrawku.
Koreańczyk złapał Cię w talii i przysunął Cię do siebie.
- Jesteś taka
niedostępna – mruknął w Twoje ucho grubym głosem.
- A ty nachalny
– odpaliłaś.
- ____ nie
jesteś dla mnie tylko zabawką, jak pewnie myślisz. Jesteś kimś
więcej – szepnął odwracając Cię twarzą do siebie.
- Saranghae (Kocham Cię)
____ - przysunął Cię do siebie bardziej i delikatnie
pocałował.
- Ja też Cię
kocham oppa (dziewczyna do starszego chłopaka) – szepnęłaś pomiędzy pocałunkami.
Nie
wiedziałaś jak potoczy się związek Twój i Taehyunga, którego
widziałaś tylko Ty, ale było lepiej niż myślałaś: Tae stał
się widzialny dla wszystkich, a Twoi rodzice wcale go nie kojarzyli
ze zdjęcia z albumu.
~ Alien
Też czytałam ten scenariusz co ty. To trochę jak plagiat, ale i tak mi się podobało. Weny~!
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^ Jutro dodam kolejny scenariusz ;D
UsuńCiotne konto (buu nie moje xD), ale co tam C: Szczerze? Wolę to czytać na kartce podziwiając Twój piękny ryjasek <3 Weeny bociankuu~ Kciuqq. ;3
OdpowiedzUsuńCiotne konto (buu nie moje xD), ale co tam C: Szczerze? Wolę to czytać na kartce podziwiając Twój piękny ryjasek <3 Weeny bociankuu~ Kciuqq. ;3
OdpowiedzUsuń