Tam pojawi się "___", więc w to miejsce wstawcie swoje imię. Z racji, że nie miałam narzuconych postaci, ani historii napisałam coś takiego. Końcówka może okazać się trochę nie spodziewana, oby tylko was nie zawiodła. Mam nadzieję, że wam się spodoba, co pokażcie w komentarzach. Niedługo powinnam napisać pierwszy rozdział, opowiadania którego wstawiałam zapowiedź.
Miłego czytania. Aimi-chan.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miłego czytania. Aimi-chan.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie mogłam uwierzyć w to, co dziś się wydarzyło. Nie wierzę, że ponownie to zrobiłam. Nie wiem co mnie naszło. Po co mi to było? Przez moją głupotę i natarczywość straciłam go. Definitywnie z nami koniec. Sam to potwierdził mówiąc, że jest już mną zmęczony. Po 7 latach związku. Planowaliśmy ślub, a przynajmniej ja tego chciałam. Widocznie on nie. Czyżby mnie nie kochał na tyle? Może ma kogoś innego? Nie mam pojęcia. Ale jedno czego jestem pewna to, to że ja choć do końca nie byłam gotowa na ślub to dla niego chciałam, to zrobić. Bardzo go kochałam i sądziłam, że taki powinien być nasz kolejny krok. Myliłam się. Za bardzo chyba na niego naciskałam. Ale on też nie był bez winy. Zmienił się. Nie poświęcał mi już tyle uwagi co kiedyś, dość często mnie ignorował, rzadko kiedy chciał gdziekolwiek ze mną wyjść. Uważałam, że to wszytko spowodowane było pracą, zresztą jego pierwszą w życiu. Bardzo mu na niej zależało, ale jeśli miał czas na widywanie się z kolegami to czemu nie ze mną. Po moim wybuchu i rzuceniu w niego pierścionkiem dla par, które nosiliśmy już długo, wybiegłam z jego mieszkania. Zostałam u siostry. Bardzo chciałam do niego napisać przez te 3 dni, ale za każdym razem się powstrzymywałam przed ostatecznym wysłaniem. Jednak rano czwartego dnia już do niego zadzwoniłam, lecz nie odbierał. Przestraszyłam się. Czy coś mogło mu się stać? Zawsze po tym czasie godziliśmy się. Teraz było inaczej. Czym prędzej pobiegłam do jego mieszkania. Kiedy byłam na miejscu, on spokojnie szykował się do pracy. Wydarłam się na niego i uświadomiłam mu, jak bardzo martwiłam się o niego. On też wybuchł i właśnie wtedy usłyszałam te raniące słowa.
- ___! Dość. Mam Cię już serdecznie dość! Zmęczony jestem takim związkiem !! To koniec. Zrywam z Tobą! - wykrzyczał. Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział. Poczułam jak po policzkach zaczęły mi płynąć łzy. Czyli tym razem to naprawdę koniec?
- Jonghyun. Ty nie mówisz tego na poważnie, prawda? Powiedz, że to był tylko żart. - mówiłam łamiącym się głosem.
- To nie jest żaden żart. Koniec z nami. Nie chcę się żenić z Tobą. -rzekł. Choć nadal nie mogłam w to uwierzyć, ruszyłam w stronę drzwi.
- Jesteś tego pewien? - zapytałam, mając już rękę na klamce.
- Tak. - odpowiedział ledwo słyszalnie.
- Rozumieniem. Nic tu po minie. - gdy to powiedziałam wyszłam, zatrzaskując za sobą drzwi. Ruszyłam w kierunku schodów. Po kilku krokach siadłam na jednym ze stopni i zaczęłam płakać.
- Jak on mógł!! Drań!! Ja go tak bardzo kochałam! Nadal kocham!! - niemal wrzeszczałam z rozpaczy. Moje serce rozpadło się na kilkaset kawałeczków. Nawet nie zauważyłam, jak ktoś do mnie podszedł i podał mi chusteczkę. Dopiero jego słowa spowodowały, iż zwróciłam na niego uwagę.
- Nie jest wart tego, aby tak piękna dziewczyna płakała dla niego. - powiedział szatyn, delikatnie się uśmiechając. Po dokładnym przyjrzeniu się mu, można było stwierdzić, że był naprawdę przystojny. W jego oczach, było coś magnetyzującego, co nie pozwalało odwrócić wzroku. Poszedł do mnie jeszcze bliżej i usiadł obok.
- Jeśli chcesz, mogę ci użyć ramienia, abyś mogła się wypłakać. Zostanie to między nami. - zaproponował. Skorzystałam z jego oferty. Ledwo położyłam głowę na jego ramieniu, a łzy strumieniem popłynęły mi po polikach. Nie wiem ile minęło pół godziny,godzina zanim przestałam płakać. Chłopak cierpliwie czekał i w między czasie delikatnie głaskał mnie pocieszająco po plecach. Kiedy się uspokoiłam, odsunęłam się od niego. Teraz doszło do mnie, że wypłakiwałam się całkiem obcej osobie. Zawstydziłam się, czego oznaką była czerwień na moich policzkach. Jak poparzona wstałam. Szybko przeprosiłam i uciekłam. Zdążyłam jeszcze usłyszeć jego śmiech. Od tamtego dnia minął tydzień. Przez ten czas znalazłam sobie pracę, którą była bycie stylistyką w CUBE Entertainment. Dziś był mój pierwszy dzień, w którym miałam dowiedzieć jakim zespołem będę głównie się zajmować. Okazało się, że ma to być BTOB. Trochę ich znałam i słyszałam kilka ich piosenek. Niestety członków zespołu nie rozpoznaje. Co będę musiała zmienić, aby dobrze wykonywać swoją pracę. Dzisiejszego dnia miałam tylko trzech z nich do ucharakteryzowania na wywiad. Więc, jak na razie nie miałam możliwości poznać reszty. Chłopcy okazali się bardzo sympatyczni i zabawni. Zdążyłam ich polubić, a nawet trochę zaprzyjaźnić. Po skończonej pracy, udałam się po plany na resztę tygodnia. Przez to, że zamyśliłam się nie zauważyłam osoby nadchodzącej z naprzeciwka i siłą rzeczy na nią wpadłam.
- Przepraszam. - powiedziałam i podniosłam głowę.
- Oh to Ty. I znowu przepraszasz. - usłyszałam znajomy męski głos. Przyjrzałam się lepiej mojemu rozmówcy i doznałam szoku. To ten chłopak, co mnie pocieszał!! Moje policzki zalała czerwień.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał grzecznie.
- Jaa..ttutaj ppracuję. - jąkając się ledwo mu odpowiedziałam.
-Tak? Nie widziałem Cię do tej pory. Może mnie śledzisz? - rozbawienie brzmiało w jego głosie. Nie dane było mi odpowiedzieć, gdyż ktoś mnie wolałam. Skłoniłam się i pożegnałam.
-____? Ładne imię. - tylko tyle zdołałam jeszcze usłyszeć,zanim opuściła korytarz. Po tej sytuacji i otrzymaniu planu, wróciłam do domu. Minęły dwa tygodnie, a jeszcze nie miałam możliwości poznać całego zespołu. Większości z nich już widziałam,ale nie wszyscy mieli zajęcia przez ten czas. Dopiero dziś miałam zaszczyt poznać cały BTOB, ,gdyż szykowałam ich na sesję zdjęciową. Kiedy przekroczyła próg sali, w której mieli się znajdować od razu było słychać śmiech i zostałam niemal przewrócona przez uciekającego Sungjae przed Penielem. Niemal, gdyż w porę mnie ktoś złapał. Miał silnie ramiona,w których co dziwne poczułam się bardzo bezpiecznie.
- Noona, przepraszam. Nie chciałem. - odezwał się Sungjae zatrzymując się przy mnie i mnie przepraszając.
- Umm, nic się nie stało. - odpowiedziałam zawstydzona. Mężczyzna nadal mnie obejmował, ale nie miałam odwagi spojrzeć kim on był. Jednak już po chwili, gdy się odezwał wiedziałam.
- Trochę byście uważali chłopaki. - powiedział i w końcu mnie puścił, lekko się ode mnie odsuwając. Nie możliwe! Skąd on się tu wziął!?!
- Hyung w końcu przyszedłeś. Tylko ciebie brakowało. - rzekł Changsub. Chłopaka podszedł do pozostałych i przywitał się z nimi. Czyżby on był członkiem zespołu, a ja o tym nie wiedziałam?? Głupia ja. Marnie się przygotowałam, a może raczej nie skojarzyłam go z tamtym chłopakiem. Ale wstyd. Chciałabym się zapaść pod ziemię. Dokładnie przyjrzałam mu się i rzeczywiście okazało się, ze był to chłopak, który mnie pocieszał tamtego dnia. Musiałam wziąć się w garść i pokazać się z jak najlepszej strony. Tamten incydent nie może wpłynąć na naszą współpracę.
- Dzień dobry. Nazywam się ____ i będę waszą główną stylistką. Mam nadzięję, że będzie nam się dobrze razem pracować. - powiedziałam. Po mnie przedstawili się ci, których jeszcze nie znałam. I w końcu dowiedziałam się jak ma na imię tajemniczy mężczyzna. Brzmiało ono Minhyuk. Kiedy nadeszła jego kolej można było zauważyć dziwny błysk w jego wzroku, ale nic nie powiedział oprócz swojego imienia. Następnie przygotowałam każdego po kolei i po jakiś 3h skończyłam pracę. Najtrudniej było mi pomalować i uczesać właśnie Minhyuka. Cały czas przyglądał mi się, co mnie bardzo rozpraszało. Jednak po dłuższym czasie niż pozostałych i jego ucharakteryzowałam, więc mogli ruszyć na plan zdjęciowy. Gdy wszyscy opuścili pomieszczenie mogłam spokojnie odetchnąć. Nie wiedziałam nawet, że tak długo wstrzymywałam oddech. Serce bardzo mocno mi biło. Ciekawe dlaczego, mnie to aż tak zestresowało? Przecież to nie była moja pierwsza praca ze sławnym zespołem. Dłużej się nad tym nie zastanawiając, zaczęłam pakować wszystkie kosmetyki. Po chwili usłyszałam dźwięk powiadomienia. Spojrzałam na ekran telefonu. To dziś? Cóż, niech będzie. Pójdę. Odstawiłam telefon i przyspieszyłam ruchy, aby szybciej skończyć. Po zebraniu wszystkich rzeczy wróciłam do domu i zabrałam się za gotowanie zupy z wodorostów. Kiedy to zrobiłam przebrałam się i ruszyłam w kierunku mieszkania Jonghyun. Mimo, że nie byliśmy już razem to chociaż tyle chciałam dla niego zrobić. Znając go, nie będzie miał czasu zrobić ją przez pracę, a każdy zasługuję na nią w dzień swoich urodzin. Będąc już przy drzwiach wpisałam kod, ale nic się nie stało. ponowiłam próbę, ale za każdym razem drzwi się nie otworzyły. Zmienił hasło?! Tak szybko?!? Zawiedziona położyłam termos z zupą i ruszyłam ku wyjściu. Będąc na parkingu usłyszałam rozmowy. Spojrzałam w tamtą stronę i doznałam szoku. Zobaczyłam Jonghyun z kobietą, wysiadającą z jego auta. Szli do mieszkania mężczyzny. Na ten widok, aż coś we mnie zawrzało. Już się po mnie pocieszył? A może naprawdę rzucił mnie dla innej? I wszytko było dla mnie jasne. Oprócz złości, zakuło mnie serce. Nadal go kochałam, a on widocznie już nie. Jak długo to już trwało? Zastanawiałam się. Postanowiłam iść na piwo, albo nawet kilka. Po prostu upić się i zapomnieć to, co ujrzałam. Po jakiś 4h, gdyby byłam już kompletnie pijania, nawet nie wiedziałam w jaki sposób znalazłam się przed mieszkaniem mojego byłego narzeczonego. Wkurzona, zaczęłam uderzać rękami w drzwi i krzyczeć, wszytko co leżało mi na sercu. Wyzywałam go, pytałam się jak on mógł mnie tak potraktować, ale ani razu nie dostałam odpowiedzi i nikt nie wyszedł do mnie. Z bezsilności upadłam na kolana i zaczęłam szlochać. Czemu los był dla mnie tak okrutny?! Czym zawiniłam?! Po kilkunastu minutach opadłam z sił i nastała ciemność. Gdy się obudziłam, poczułam, że leżę w łóżku. Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Nie byłam u siebie, a z pewnością nie u Jonghyun. Zajrzałam pod kołdrę i ze spokojem mogłam stwierdzić, że nadal miałam na sobie ubrania. Uff, czyli nikt mnie nie wykorzystał. Ale gdzie się znajdowałam? Niczego nie pamiętam. Wstałam i zbierając po drodze buty oraz torebkę, ruszyłam w stronę wyjścia.
- Już wstałaś, ___? - zatrzymał mnie głos. Kurczę, a mogłam niepostrzeżenie się wymknąć. Ale chociaż może dowiem się co się stało.
- Wychodzisz? W takim stanie? - odezwał się ponownie mój rozmówca. W końcu na niego spojrzałam i pożałowałam. Był to Minhyuk. Dlaczego znów on?
- Umm tak. Jeśli nie wyjdę, to się spóźnię do pracy. - odpowiedziałam zawstydzona po raz kolejny z jego powodu. W zwykłym stroju również wyglądał mega przystojnie i nie tylko. Ale to nie był czas na takie myślenie.
- Lepiej, abyś chociaż umyła twarz, jeśli nie ciesz wszystkich wystraszyć w wytwórni. - rzekł, lekko się śmiejąc. Nie wiedząc o co mu chodzi, odwróciłam się do lusterka. Widok w nim mnie przeraził. Oczy miałam trochę podpuchnięte, a cały makijaż rozmazany. Włosy potargane. Obraz nędzy i rozpaczy, a wszytko spowodowane było płaczem i wczorajszym załamaniem.
- Masz rację, wybacz za to, co zobaczyłeś. - przeprosiłam. Dobrze, że miałam w torebce kosmetyki, to od razu poprawiłam make-up.
- Nic nie szkodzi. Dobrze, że już lepiej się czujesz. - oznajmił szeroko się uśmiechając i puszczając mi oczko.
- Dziękuję. - ledwo wybełkotałam.
- Nie ma za co. Może coś zjesz ze mną, za nim udamy się do pracy? - zapytał, idąc do kuchni.
- Nie powinnam bardziej nadwyrężać twojej gościnności. Czas na mnie.- odpowiedziałam, ponownie szykując się do wyjścia.
- Nie wygłupiaj się i siadaj, jak grzecznie proszą. Zjemy szybko i wychodzimy. - rzekł, pokazując mi miejsce z nałożonym jedzeniem na przeciw siebie. Posłusznie siadłam. Po śniadaniu, kiedy to już szatyn się ubrał w końcu wyszliśmy. Ledwo zamykając drzwi, z mieszkania obok ktoś wyszedł. Był to Jonghyun. Nie możliwe. Czemu ze wszystkich ludzi musiał być to on? Kiedy nas zauważył na jego twarzy zawitało zdziwienie. Nie wiele myśląc złapałam Minhyuka za rękę i przysunęłam się bliżej niego.
- ____? Co ty tu robisz? Kto to jest? - padło pytanie z ust czarnowłosego.
- To nie twoja sprawa. - oznajmiłam i nie dając mu nic powiedzieć, pociągnęłam brązowookiego do windy. Jonghyun ruszył za nami i byliśmy skazani na wspólną jazdę windą. Cały czas przymilałam się do Minhyuka i zagadywałam go, tak aby udowodnić czarnowłosemu, że nie zależy mi już na nim. Na szczęście szatyn nie zdemaskował mnie i grał ze mną. Byłam mu za to bardzo wdzięczna, gdyż mój były cały czas nam się przyglądał. Na parkingu nasze drogi się rozeszły i mogłam odetchnąć. Oczywiście wytłumaczyłam swoje zachowanie, a szatyn nie był na mnie zły. Razem przyjechaliśmy pod wytwornie, a później każdy ruszył do swoich zajęć. Tego samego dnia, co było dziwne, dzwonił do mnie kilka razy Jonghyun. Jednak ani razu nie odebrałam. Nie byłam w stanie z nim rozmawiać. Dzień dłużył mi się nie miłosiernie, ale w końcu nadszedł jego koniec. Następnego dnia czarnowłosy ponownie dzwonił, ale i tym razem nie odbierałam. Kiedy wychodziłam z wytwórni, myślałam, że dał już sobie spokój, ale byłam w wielkim błędzie. Jonghyun czekał na mnie pod moją pracą. Tylko skąd on wiedział, gdzie teraz pracuję?
-_____. Poczekaj. Chcę z tobą porozmawiać. - przemówił, podchodząc do mnie.
- My już nie mamy o czym rozmawiać. Wyraziłeś się jasno. - powiedziałam z wyrzutem.
- Wiem, ale przemyślałem to. Chciałbym...
- Nie obchodzi mnie co chciałbyś. Wracaj do swojej dziewczyny, dla której mnie zostawiłeś. - przerwałam mu, przypominając sobie tamten widok.
- Dziewczyny? Jakiej dziewczyny? Nie miałem nikogo od naszego zerwania. - oznajmił zdziwiony.
- Wiem, co widziałam. Nie okłamuj mnie. - powiedziałam pewna siebie.
- Ja..
-Kochanie, przepraszam, że musiałaś na mnie tyle czekać. - usłuszałam nadchodzący głos, a później poczułam ramię oplatające mnie w pasie. Był to Minhyuk.
- Hyung w końcu przyszedłeś. Tylko ciebie brakowało. - rzekł Changsub. Chłopaka podszedł do pozostałych i przywitał się z nimi. Czyżby on był członkiem zespołu, a ja o tym nie wiedziałam?? Głupia ja. Marnie się przygotowałam, a może raczej nie skojarzyłam go z tamtym chłopakiem. Ale wstyd. Chciałabym się zapaść pod ziemię. Dokładnie przyjrzałam mu się i rzeczywiście okazało się, ze był to chłopak, który mnie pocieszał tamtego dnia. Musiałam wziąć się w garść i pokazać się z jak najlepszej strony. Tamten incydent nie może wpłynąć na naszą współpracę.
- Dzień dobry. Nazywam się ____ i będę waszą główną stylistką. Mam nadzięję, że będzie nam się dobrze razem pracować. - powiedziałam. Po mnie przedstawili się ci, których jeszcze nie znałam. I w końcu dowiedziałam się jak ma na imię tajemniczy mężczyzna. Brzmiało ono Minhyuk. Kiedy nadeszła jego kolej można było zauważyć dziwny błysk w jego wzroku, ale nic nie powiedział oprócz swojego imienia. Następnie przygotowałam każdego po kolei i po jakiś 3h skończyłam pracę. Najtrudniej było mi pomalować i uczesać właśnie Minhyuka. Cały czas przyglądał mi się, co mnie bardzo rozpraszało. Jednak po dłuższym czasie niż pozostałych i jego ucharakteryzowałam, więc mogli ruszyć na plan zdjęciowy. Gdy wszyscy opuścili pomieszczenie mogłam spokojnie odetchnąć. Nie wiedziałam nawet, że tak długo wstrzymywałam oddech. Serce bardzo mocno mi biło. Ciekawe dlaczego, mnie to aż tak zestresowało? Przecież to nie była moja pierwsza praca ze sławnym zespołem. Dłużej się nad tym nie zastanawiając, zaczęłam pakować wszystkie kosmetyki. Po chwili usłyszałam dźwięk powiadomienia. Spojrzałam na ekran telefonu. To dziś? Cóż, niech będzie. Pójdę. Odstawiłam telefon i przyspieszyłam ruchy, aby szybciej skończyć. Po zebraniu wszystkich rzeczy wróciłam do domu i zabrałam się za gotowanie zupy z wodorostów. Kiedy to zrobiłam przebrałam się i ruszyłam w kierunku mieszkania Jonghyun. Mimo, że nie byliśmy już razem to chociaż tyle chciałam dla niego zrobić. Znając go, nie będzie miał czasu zrobić ją przez pracę, a każdy zasługuję na nią w dzień swoich urodzin. Będąc już przy drzwiach wpisałam kod, ale nic się nie stało. ponowiłam próbę, ale za każdym razem drzwi się nie otworzyły. Zmienił hasło?! Tak szybko?!? Zawiedziona położyłam termos z zupą i ruszyłam ku wyjściu. Będąc na parkingu usłyszałam rozmowy. Spojrzałam w tamtą stronę i doznałam szoku. Zobaczyłam Jonghyun z kobietą, wysiadającą z jego auta. Szli do mieszkania mężczyzny. Na ten widok, aż coś we mnie zawrzało. Już się po mnie pocieszył? A może naprawdę rzucił mnie dla innej? I wszytko było dla mnie jasne. Oprócz złości, zakuło mnie serce. Nadal go kochałam, a on widocznie już nie. Jak długo to już trwało? Zastanawiałam się. Postanowiłam iść na piwo, albo nawet kilka. Po prostu upić się i zapomnieć to, co ujrzałam. Po jakiś 4h, gdyby byłam już kompletnie pijania, nawet nie wiedziałam w jaki sposób znalazłam się przed mieszkaniem mojego byłego narzeczonego. Wkurzona, zaczęłam uderzać rękami w drzwi i krzyczeć, wszytko co leżało mi na sercu. Wyzywałam go, pytałam się jak on mógł mnie tak potraktować, ale ani razu nie dostałam odpowiedzi i nikt nie wyszedł do mnie. Z bezsilności upadłam na kolana i zaczęłam szlochać. Czemu los był dla mnie tak okrutny?! Czym zawiniłam?! Po kilkunastu minutach opadłam z sił i nastała ciemność. Gdy się obudziłam, poczułam, że leżę w łóżku. Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Nie byłam u siebie, a z pewnością nie u Jonghyun. Zajrzałam pod kołdrę i ze spokojem mogłam stwierdzić, że nadal miałam na sobie ubrania. Uff, czyli nikt mnie nie wykorzystał. Ale gdzie się znajdowałam? Niczego nie pamiętam. Wstałam i zbierając po drodze buty oraz torebkę, ruszyłam w stronę wyjścia.
- Już wstałaś, ___? - zatrzymał mnie głos. Kurczę, a mogłam niepostrzeżenie się wymknąć. Ale chociaż może dowiem się co się stało.
- Wychodzisz? W takim stanie? - odezwał się ponownie mój rozmówca. W końcu na niego spojrzałam i pożałowałam. Był to Minhyuk. Dlaczego znów on?
- Umm tak. Jeśli nie wyjdę, to się spóźnię do pracy. - odpowiedziałam zawstydzona po raz kolejny z jego powodu. W zwykłym stroju również wyglądał mega przystojnie i nie tylko. Ale to nie był czas na takie myślenie.
- Lepiej, abyś chociaż umyła twarz, jeśli nie ciesz wszystkich wystraszyć w wytwórni. - rzekł, lekko się śmiejąc. Nie wiedząc o co mu chodzi, odwróciłam się do lusterka. Widok w nim mnie przeraził. Oczy miałam trochę podpuchnięte, a cały makijaż rozmazany. Włosy potargane. Obraz nędzy i rozpaczy, a wszytko spowodowane było płaczem i wczorajszym załamaniem.
- Masz rację, wybacz za to, co zobaczyłeś. - przeprosiłam. Dobrze, że miałam w torebce kosmetyki, to od razu poprawiłam make-up.
- Nic nie szkodzi. Dobrze, że już lepiej się czujesz. - oznajmił szeroko się uśmiechając i puszczając mi oczko.
- Dziękuję. - ledwo wybełkotałam.
- Nie ma za co. Może coś zjesz ze mną, za nim udamy się do pracy? - zapytał, idąc do kuchni.
- Nie powinnam bardziej nadwyrężać twojej gościnności. Czas na mnie.- odpowiedziałam, ponownie szykując się do wyjścia.
- Nie wygłupiaj się i siadaj, jak grzecznie proszą. Zjemy szybko i wychodzimy. - rzekł, pokazując mi miejsce z nałożonym jedzeniem na przeciw siebie. Posłusznie siadłam. Po śniadaniu, kiedy to już szatyn się ubrał w końcu wyszliśmy. Ledwo zamykając drzwi, z mieszkania obok ktoś wyszedł. Był to Jonghyun. Nie możliwe. Czemu ze wszystkich ludzi musiał być to on? Kiedy nas zauważył na jego twarzy zawitało zdziwienie. Nie wiele myśląc złapałam Minhyuka za rękę i przysunęłam się bliżej niego.
- ____? Co ty tu robisz? Kto to jest? - padło pytanie z ust czarnowłosego.
- To nie twoja sprawa. - oznajmiłam i nie dając mu nic powiedzieć, pociągnęłam brązowookiego do windy. Jonghyun ruszył za nami i byliśmy skazani na wspólną jazdę windą. Cały czas przymilałam się do Minhyuka i zagadywałam go, tak aby udowodnić czarnowłosemu, że nie zależy mi już na nim. Na szczęście szatyn nie zdemaskował mnie i grał ze mną. Byłam mu za to bardzo wdzięczna, gdyż mój były cały czas nam się przyglądał. Na parkingu nasze drogi się rozeszły i mogłam odetchnąć. Oczywiście wytłumaczyłam swoje zachowanie, a szatyn nie był na mnie zły. Razem przyjechaliśmy pod wytwornie, a później każdy ruszył do swoich zajęć. Tego samego dnia, co było dziwne, dzwonił do mnie kilka razy Jonghyun. Jednak ani razu nie odebrałam. Nie byłam w stanie z nim rozmawiać. Dzień dłużył mi się nie miłosiernie, ale w końcu nadszedł jego koniec. Następnego dnia czarnowłosy ponownie dzwonił, ale i tym razem nie odbierałam. Kiedy wychodziłam z wytwórni, myślałam, że dał już sobie spokój, ale byłam w wielkim błędzie. Jonghyun czekał na mnie pod moją pracą. Tylko skąd on wiedział, gdzie teraz pracuję?
-_____. Poczekaj. Chcę z tobą porozmawiać. - przemówił, podchodząc do mnie.
- My już nie mamy o czym rozmawiać. Wyraziłeś się jasno. - powiedziałam z wyrzutem.
- Wiem, ale przemyślałem to. Chciałbym...
- Nie obchodzi mnie co chciałbyś. Wracaj do swojej dziewczyny, dla której mnie zostawiłeś. - przerwałam mu, przypominając sobie tamten widok.
- Dziewczyny? Jakiej dziewczyny? Nie miałem nikogo od naszego zerwania. - oznajmił zdziwiony.
- Wiem, co widziałam. Nie okłamuj mnie. - powiedziałam pewna siebie.
- Ja..
-Kochanie, przepraszam, że musiałaś na mnie tyle czekać. - usłuszałam nadchodzący głos, a później poczułam ramię oplatające mnie w pasie. Był to Minhyuk.
- ___? Kim jest ten mężczyzna? - zapytał Jonghyun.
- Jestem jej chłopakiem, prawda skarbie? - odpowiedział za mnie szatyn.
- ___? Czy to prawda? - spytał czarnowłosy, czekając aż w końcu coś powiem.
- Tak. To prawda. Spotykamy się. - potwierdziłam. Jeśli to zaczęłam, to muszę skończyć. On może kogoś mieć, a ja nie? Nie dam mu tej satysfakcji.
- Jak już wszytko jasne, to będzie się zbierać. Do widzenia. - odezwał się brązowoki, żegnając się i kierując nas w strone jego samochodu. Nie odezawałam się i wsiadłam do pojazdu. Ruszyliśmy. Po kilku minutach odezwał się chłopak.
- Powiesz mi gdzie mieszkasz?
- Co ? - to pytanie zbiło mnie z tropu. Po co.mu to wiedzieć?
- Podrzucę Cię do domu. No chyba, że ponownie chcesz u mnie nocować? - wyjaśnił, widząc moją minę.
- Oczywiście, że nie. - oburzyłam się, ale podałam mu adres. Gdy już byliśmy na miejscu chłopak odprowadził mnie pod same drzwi.
- Dziękuję za podwiezienie. I przepraszam, za mojego byłego. - powiedziałam, chcąc się już z nim pożegnać.
- Nic się nie stało. To nie twoja wina.
- Możliwe. Dziękuję raz jeszcze i do widzenia. - powiedziałam, odwracając się w stronę drzwi, ale zaraz ponownie byłam skierowana twarzą do mężczyzny, która niebezpiecznie blisko kierowała się mojej. Szatyn odwrócił mnie i pocałował. To był bardzo słodki, ale i namiętny pocałunek. Podałam się mi i go odwzajemniłam.
- Minhyuk? - tylko tyle zdołałam wykrztusić, kiedy się ode mnie oderwał.
- Wybacz, ale nie mogłem dłużej się powstrzymać. ____, bardzo mi się podobasz. Wiem, że zbyt dobrze się nie znamy i mam nadzieję, że to nadrobimy, ale od dnia, w którym Cię poznałem nie mogę przestać o Tobie myśleć. Proszę daj mi szansę, a pomogę Ci zapomnieć i zacząć nową miłość. - wyznał. Zamurowało mnie. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Szczerze, też zaczęłam żywić jakieś do niego uczucie. Co może wydać się irracjonalne, z racji tego, że ledwo się znamy. Ale jak na razie nie wiem, jakbym mogła nazwać to uczcie. Czyżby to była już miłość? Musiałam to przemyśleć.
- Nie wiem co powiedzieć. Muszę się zastanowić nad tym. Nie jestem pewna, czy jestem już gotowa na nowy związek. - oznajmiłam szczerze.
- Rozumiem. Dam Ci czas do namysłu, ale mam nadzieję, że się zgodzisz. Nie pożałujesz tego wyboru.
- Naprawdę dziękuję.
- To ja Ci dziękuję,że Cię poznałem. A teraz idź do domu, bo zmarzniesz. Do zobaczenia. - rzekł, całując mnie w policzek i udał się do samochodu. Nadal lekko oszołomiona udałam się do budynku. Po rozebraniu się, padłam na łóżko. Może jednak jest dla mnie nadzieja na prawdziwą miłość? Nie dane mi było rozwinąć tej myśli, gdyż zadzwonił telefon. Okazało się,że dzwonił Jonghyun. Czego on nadal chciał? Nie odebrałam. Zaraz po tym ekran zaświecił się, oznajmując przychodzącą wiadomość. Sprawdziłam jej teść. Napisane było, że Jonghyun czeka na mnie na placu zabaw przed moim domem i nie pójdzie, dopóki nie wyjdę i z nim nie porozmawiam. Nie wierzyłam w to. Rzuciłam telefon na pościel i poszłam się umyć. Gdy to zrobiłam, ułożyłam się do snu. Jednak nie mogłam zasnąć. Sprawdziłam godzinę. Na pewno czarnowłosy wrócił do domu. Nie czekał by tyle na mnie, prawda? Chociaż? Aby rozwiać wszelkie wątpliwości i móc w spokój zasnąć, ubrałam kurtkę i wyszłam. Musiałam dowiedzieć się czy nadal tam czeka. I rzeczywiście tak było. Siedział na ławce, przemarznięty, z warstwą śniegu na sobie. Trochę zrobiło mi się go żal, ale zasłużył na to. Kiedy do niego podeszłam, od razu wstał, a radość i ulgę było widać w jego oczach.
- ____. Naprawdę przyszłaś. - powiedział podchodząc bliżej i próbując mnie objąć. Odsunęłam się, uniemożliwiając mu tego.
- Sama się sobie też się dziwię. - oznajmiłam. Zobaczyłam rozczarowanie u niego. Takie życie. Ja też doświadczyłam tego przez Niego.
- Rozumiem. Masz prawo być na mnie zła, ale daj mi to wszytko wytłumaczyć - błagał. Nie bardzo miałam ochotę to słyszeć, ale po to chyba tu przyszłam. Dowiedzieć się, czego ode mnie chciał.
- No to mów. - powiedziałam z obojętnością, siadając na ławce.
- Dziękuję. - rzekł, siadając obok mnie. - Może zacznę o tego, że jak zerwaliśmy naprawdę nie miałem nikogo. Nie wiem co widziałaś ani co, ktoś ci powiedział, ale taka jest prawda. Dużo myślałem i żałuję tego, co ci powiedziałem. Nie byłem jeszcze gotowy na ślub, na którym tak bardzo ci zależało. Przerosło mnie to i w końcu wybuchłem. Ale gdy tak siedziałem sam w mieszkaniu dostrzegłem, że popełniłem największy błąd w swoim życiu. Nie doceniłem, że miałem przy sobie najwspanialszą kobietę na świecie i zraniłem ją. Dlatego chcę to wszytko naprawić. - wyznał, po czym wstał i uklęknął przed mną.
- Tak, więc czy wybaczysz mi i wyjdziesz za mnie? Kocham Cię ____- zapytał, wyjmując pierścionek dla par, którym w niego rzuciłam w dniu rozstania. Miałam mętlik w głowie. Czy nadal coś do niego czułam? Czy mogłam mu wybaczyć i wrócić do niego? Nie wiedziałam, potrzebowałam czasu do namysłu.
- Ja..Wybacz, ale nie mogę teraz ci odpowiedzieć. Muszę się zastanowić. Nie jestem taka, jak wcześniej. Również zmieniłam się i dlatego potrzebuję czasu. - powiedziałam, wstając i powoli kierując się w stronę domu.
- Poczekaj. - rzekł czarnowłosy, po czym wcisnął mi do ręki pierścionek.
- Mam nadzieję, że mi wybaczysz i wrócimy do siebie. Naprawdę Cię bardzo kocham. - powiedział. Nic nie odpowiedziałam tylko się odwróciłam i wróciłam do siebie. Pierścionek położyłam na szafce nocnej, gdzie również znajdowała się chustka, którą dał mi Minhyuk, abym otarła nią łzy, gdy rozpaczałam po Jonghyungu. Ponownie tego dnia padłam na łóżko. Wielki chaos panował w moim umyśle. I co ja miałam teraz zrobić? Którego wybrać? Pomocy?!
Miałam na dziś dość, wiec poszłam spać. Nie spałam zbyt dobrze tak, jak przez kolejne dni. Jednakże wiele przemyślałam i zdecydowałam. Wykonałam telefon i umówiłam się na spotkanie. Ubrałam się ładnie i elegancko, jak to zwykle kiedy szłam na randkę. Zamówiłam taksówkę i gdy podjechała pod mieszkanie wsiadłam do niej. Podałam adres kawiarenki i kierowca ruszył. Gdy tak jechaliśmy dostałam telefon ze szpitala. Po zakończeniu połączenia, kazałam kierowcy się zatrzymać. Chciałam ochłonąć i musiało do mnie dotrzeć to co właśnie usłyszałam. Znów nie wiedziałam co zrobić. Czy jechać na umówione spotkanie z Minhyukiem czy do szpitala, w którym znalazł się Jonghyun. Przede mną był wybór życia. Myślałam, że już podjęłam decyzję, ale wiadomość ta mnie zszokowała.
- Proszę pani? Jedziemy, czy Pani tu wysiada? - zapytał taksówkarz, wyrywając mnie z rozmyślań.
- Tak, tak. Jedziemy - odpowiedziałam.
- Więc dokąd? - zapytał. Dokąd? Chyba już wiedziałam. Podałam adres, do którego chciałam się udać, a mężczyzna ponownie ruszył. Mam nadzięję, że mój wybór okaże się odpowiedni. I w końcu będę mogła być szczęśliwa z nim. I nikt, ani nic nas nigdy nie rozłączy...
- ____. Naprawdę przyszłaś. - powiedział podchodząc bliżej i próbując mnie objąć. Odsunęłam się, uniemożliwiając mu tego.
- Sama się sobie też się dziwię. - oznajmiłam. Zobaczyłam rozczarowanie u niego. Takie życie. Ja też doświadczyłam tego przez Niego.
- Rozumiem. Masz prawo być na mnie zła, ale daj mi to wszytko wytłumaczyć - błagał. Nie bardzo miałam ochotę to słyszeć, ale po to chyba tu przyszłam. Dowiedzieć się, czego ode mnie chciał.
- No to mów. - powiedziałam z obojętnością, siadając na ławce.
- Dziękuję. - rzekł, siadając obok mnie. - Może zacznę o tego, że jak zerwaliśmy naprawdę nie miałem nikogo. Nie wiem co widziałaś ani co, ktoś ci powiedział, ale taka jest prawda. Dużo myślałem i żałuję tego, co ci powiedziałem. Nie byłem jeszcze gotowy na ślub, na którym tak bardzo ci zależało. Przerosło mnie to i w końcu wybuchłem. Ale gdy tak siedziałem sam w mieszkaniu dostrzegłem, że popełniłem największy błąd w swoim życiu. Nie doceniłem, że miałem przy sobie najwspanialszą kobietę na świecie i zraniłem ją. Dlatego chcę to wszytko naprawić. - wyznał, po czym wstał i uklęknął przed mną.
- Tak, więc czy wybaczysz mi i wyjdziesz za mnie? Kocham Cię ____- zapytał, wyjmując pierścionek dla par, którym w niego rzuciłam w dniu rozstania. Miałam mętlik w głowie. Czy nadal coś do niego czułam? Czy mogłam mu wybaczyć i wrócić do niego? Nie wiedziałam, potrzebowałam czasu do namysłu.
- Ja..Wybacz, ale nie mogę teraz ci odpowiedzieć. Muszę się zastanowić. Nie jestem taka, jak wcześniej. Również zmieniłam się i dlatego potrzebuję czasu. - powiedziałam, wstając i powoli kierując się w stronę domu.
- Poczekaj. - rzekł czarnowłosy, po czym wcisnął mi do ręki pierścionek.
- Mam nadzieję, że mi wybaczysz i wrócimy do siebie. Naprawdę Cię bardzo kocham. - powiedział. Nic nie odpowiedziałam tylko się odwróciłam i wróciłam do siebie. Pierścionek położyłam na szafce nocnej, gdzie również znajdowała się chustka, którą dał mi Minhyuk, abym otarła nią łzy, gdy rozpaczałam po Jonghyungu. Ponownie tego dnia padłam na łóżko. Wielki chaos panował w moim umyśle. I co ja miałam teraz zrobić? Którego wybrać? Pomocy?!
Miałam na dziś dość, wiec poszłam spać. Nie spałam zbyt dobrze tak, jak przez kolejne dni. Jednakże wiele przemyślałam i zdecydowałam. Wykonałam telefon i umówiłam się na spotkanie. Ubrałam się ładnie i elegancko, jak to zwykle kiedy szłam na randkę. Zamówiłam taksówkę i gdy podjechała pod mieszkanie wsiadłam do niej. Podałam adres kawiarenki i kierowca ruszył. Gdy tak jechaliśmy dostałam telefon ze szpitala. Po zakończeniu połączenia, kazałam kierowcy się zatrzymać. Chciałam ochłonąć i musiało do mnie dotrzeć to co właśnie usłyszałam. Znów nie wiedziałam co zrobić. Czy jechać na umówione spotkanie z Minhyukiem czy do szpitala, w którym znalazł się Jonghyun. Przede mną był wybór życia. Myślałam, że już podjęłam decyzję, ale wiadomość ta mnie zszokowała.
- Proszę pani? Jedziemy, czy Pani tu wysiada? - zapytał taksówkarz, wyrywając mnie z rozmyślań.
- Tak, tak. Jedziemy - odpowiedziałam.
- Więc dokąd? - zapytał. Dokąd? Chyba już wiedziałam. Podałam adres, do którego chciałam się udać, a mężczyzna ponownie ruszył. Mam nadzięję, że mój wybór okaże się odpowiedni. I w końcu będę mogła być szczęśliwa z nim. I nikt, ani nic nas nigdy nie rozłączy...