~
Otworzył szeroko oczy, gwałtownie siadając na łóżku. Westchnął ciężko, przecierając oczy lewą ręką. Zerknął na swoje prawe ramię, krzywiąc się lekko. Jak co rano obudził się z nadzieją, że to tylko sen. Zawsze, niestety, jego najgorszy koszmar okazywał się być prawdą.
Uniósł głowę, krzyżując wzrok ze swoim odbiciem w lustrze, stojącym naprzeciwko jego posłania. Zrzucił z siebie kołdrę i usiadł bliżej nóg łóżka. Przesunął opuszkami palców lewej dłoni po swoim umięśnionym torsie. Wciąż patrząc w lustro, przeniósł palce na swoje prawe ramię. Jego skóra i tak była nienaturalnie gładka, w tym miejscu jednak w dotyku była niczym najdroższy jedwab. Różniła się też temperatura tej części ciała - była o kilka stopni wyższa od reszty. Najbardziej szokował jednak kolor prawej kończyny, gdyż była ona smoliście czarna, tak samo jak część jego torsu. Od prawego ramienia odchodziła czarna plama, zamieniająca się na końcówkach rozwidleń w jakby pajęcze nici tego samego koloru, które oplatały jego tors gęstą siecią.
Zmierzył jeszcze raz krytycznym wzrokiem swoje odbicie od szyi w dół, po czym pochylił się do przodu, opierając na wyprostowanych rękach o ramę łóżka. Jego twarz również różniła się od innych urodą, choć on i tak twierdził, że jest brzydki. Mimo wysportowanej i zgrabnej budowy, buzię miał dość dziecięcą, acz przystojną. I jedwabiście gładką, jak reszta jego ciała. Cerę miał niemal chorobliwie bladą, bez jednej skazy w postaci worków pod oczami czy małych niedoskonałości. Rzęsy długie i ciemne, a usta pełne, w malinowym kolorze. Najbardziej jednak nienawidził oczu - może i duże, lecz nie dało się odróżnić źrenicy od tęczówki. Dawny kolor ciemnej czekolady zniknął na rzecz dwóch czarnych otchłani.
Cichym westchnieniem zakończył swój codzienny rytuał. Bezszelestnie zsunął się z łóżka. Szukając dla siebie jakichś ubrań, jeszcze raz zerknął w lustro. Przynajmniej dzięki swojej 'przemianie' z jego ciała zniknęły wszelkiego rodzaju oszpecające je blizny i siniaki. Powrócił wzrokiem na stertę ciuchów. W końcu machnął ręką w olewczym geście, wsunął na bokserki jakieś dresy i boso wyszedł z pokoju.
~
Witom wos ^^ Jak raz się chciałam w terminie zmieścić, to mi laptopa zabrali ;-; Ale dodaję teraz, i tak niewielkie opóźnienie mam xd Początkowo to miał być drugi prolog, ale wyszło na rozdział, który dalej nic nie wyjaśnia, ale co bardziej ogarnięci się domyślą xD Czymom w niepewności B}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz